czwartek, 7 grudnia 2017

ROZDZIAŁ TRZECI

Stefan, już od trzech tygodni leżał w śpiączce. Powoli traciłam rozum zastanawiając się co z nim będzie. Lekarz jak mantrę powtarzał, że musimy czekać, bo w dalszym ciągu nie wiadomo czy z tego wyjdzie. Piekłem było dla mnie codzienne spotykanie Niklausa Mikaelsona, przy łóżku mojego narzeczonego. Mimo iż nawet ze mną nie rozmawiał, sama jego obecność wyprowadzała mnie z równowagi. Nadal z całych sił starałam się myśleć, że całe nieszczęście, które spotkało Stefana i mnie było spowodowane działaniami tego człowieka, mimo że z całych sił starałam się go nienawidzić, nie potrafiłam. Nie potrafiłam zapomnieć tego zawstydzonego chłopaka, który nawet na mnie nie patrzył, a który w tak umiejętny sposób rozpalił moje nastoletnie serce. To samo serce, które przez kilka kolejnych miesięcy było w kawałkach, które złączyła dopiero prawdziwa miłość Stefana.
- Dzień dobry, czy coś się zmieniło?- zapytałam Klausa, który siedział przy łóżku Stefana, czytając gazetę. Dziwnie się speszył i natychmiast ją schował.- Przepraszam, nie chciałam cię przestraszyć, czytasz Stefanowi gazety?- zapytałam, widząc że znów patrzy na mnie tym swoim zimnym wzrokiem. Stefan był jedynym tematem, który sprawiał, że zimno znikało z jego oczu.
- Właściwie to nie- odpowiedział.- Właśnie sprawdzam jak się ma sytuacja na rynku naftowym- podał mi gazetę.- Z tego, co zrozumiałem, twojemu ojcu nie powodzi się najlepiej- jego fałszywy ton współczucia, świadczył o tym, że doskonale wiedział o problemach mojego ojca. Otworzyłam gazetę i zobaczyłam olbrzymi nagłówek WIELKI JOHN FORBES NA GRANICY BANKRUCTWA?- Co to ma znaczyć? Kiedy widziałam się z mamą ostatnim razem, nie wspominała o problemach finansowych ojca.
- Nie wiem, jaki masz w tym interes ani co knujesz, ale przysięgam, że się dowiem a wtedy zapłacisz mi za wszystko- powiedziałam, zdając sobie sprawę, że moje groźby to tak naprawdę tylko czcze gadki.
- Wiesz co w środku trzęsę się niczym osika ze strachu- uśmiechnął się złośliwie.- Uwierz mi jestem przerażony na samą myśl, że wielka Caroline Forbes zrobi mi coś strasznego.
- Rebekah- oboje odwróciliśmy się jak na komendę.
- Stefan, kochanie to ja Caroline- powiedziałam, chwytając go za rękę.- To ja kochanie, Caroline twoja narzeczona. Pamiętasz?
- Gdzie ja jestem? Co się stało? Gdzie jest Rebekah? Nic się jej nie stało?- zupełnie nie rozumiałam, o co mu chodzi i o kim on mówi.
- Kochanie, kim jest Rebekah?- zapytałam delikatnie.- Kilka tygodni temu miałeś wypadek samochodowy, jesteś w szpitalu, pamiętasz?
- Takk, ale była ze mną Rebekah. Nic jej nie jest? Powiedz- upierał się tak, jakby to była dla niego najważniejsza rzecz na świecie.
- Nic jej nie jest, Stefan- wtrącił się Klaus.- Odniosła delikatne obrażenia, ale już wyszła ze szpitala. Jeżeli masz ochotę się z nią zobaczyć, przekaże jej, żeby cię odwiedziła- o kim oni do cholery mówią? Zachowywali się jakby mnie w ogóle nie było w pokoju, a ja umierałam z ciekawości kim jest ta kobieta.
- Dobrze kochanie, ty teraz powinieneś odpocząć, a my razem z Klausem już pójdziemy- spojrzałam na niego znacząco- ale nie martw się przyjdziemy do ciebie jutro- praktycznie wyciągnęłam mężczyznę z sali.- Teraz mów, kim jest ta Rebekah?
- To moja młodsza siostra- poczułam jakby mnie uderzył.- Nie patrz tak, mam kilkoro rodzeństwa, a od jakiegoś czasu wiem, że między Stefanem a Rebeką jest pewna zażyłość, jeżeli wiesz co mam na myśli- poczułam jak krew odpływa mi z twarzy.- Wyglądasz jakbyś nie rozumiała, o co mi chodzi, wiesz taka zażyłość jak kiedyś między nami- puścił do mnie oczko.
- Stefan on nie mógł, nie nie on nie jest tobą- pokręciłam głową, jednocześnie czując, że tracę grunt pod nogami. Przed upadkiem uratowały mnie bardzo silne ręce.


***

- Caroline, Caroline, wszystko w porządku?- zacząłem cucić bladą dziewczynę, parkując na poboczu.- No Caroline, otwórz oczy- delikatnie poklepałem ją po policzku. Powoli otworzyła oczy.
- Co się stało? Gdzie ja jestem?- zapytała, zrywając się z miejsca.- Co ja tutaj robię?- zapytała, kiedy zorientowała się, że znajduje się w moim aucie.
- Rozmawialiśmy w szpitalu, pamiętasz? Stefan, poprosił, żeby przyszła do niego Rebekah, więc koniecznie trzeba było uniknąć skandalu- zauważyłem.- Myślę, że twoim rodzicom mogłoby się to nie spodobać.
- O co ci chodzi z moimi rodzicami?- wyglądała z każdą chwilą coraz gorzej.- Zatrzymaj ten samochód, no już!- ponownie zaparkowałem na poboczu, a Caroline natychmiast wybiegła i zwymiotowała.
- Caroline, wszystko w porządku?- podszedłem do niej i delikatnie podtrzymałem.- Chodź usiądź- posadziłem ją ponownie w samochodzie.- Zawiozę cię do domu.
- O co ci chodzi? Dlaczego mi pomagasz? Co to za gra?- zapytała.- Przestań się tak zachowywać i w końcu powiedz, co zamierzasz zyskać tym swoim zachowaniem. Dokąd w ogóle jedziemy?- zauważyła, że zupełnie ją ignoruję.
- Powiedziałem ci już, że zawiozę cię do domu. Poza tym przecież już poprzednim razem tłumaczyłem ci, że  Stefan to mój przyjaciel, a tak się składa, że ty jesteś jego narzeczoną więc nie mogłem cię tak zostawić, kiedy ledwo trzymasz się na nogach. Na kogo wyszedłbym w jego oczach?
- Dlaczego w ogóle się pojawiłeś? Wiedziałeś, że Stefan żeni się ze mną? Wiedziałeś, że to ja? Dlaczego wtedy zniknąłeś? Wiesz, chciałam zostawić dla Ciebie wszystko, co miałam. Rodzinę, przyjaciół, pieniądze, moje ustabilizowane życie. Po co udawałeś kogoś innego? Od Stefana wiem, że twoja rodzina jest bogata. Znudziło ci się twoje luksusowe życie i postanowiłeś zabawić się cudzym kosztem.
- Doskonale wiesz, że nie masz co liczyć na odpowiedź z mojej strony, prawda?- nie oczekiwałem od niej odpowiedzi na swoje pytanie.- Przynajmniej na razie, niedługo się wszystkiego dowiesz, niedługo wszyscy będą wiedzieli, o co w tym wszystkim chodzi.- Jesteśmy na miejscu wolałbym, żebyś dalej dała już sobie radę sama- wysiadła nie mówiąc już nic więcej.

***

Kilka kolejnych dni upłynęło mi na wizytach w szpitalu i załatwianiu wszystkich spraw związanych ze ślubem. W końcu trzeba było odwołać całą uroczystość, a do tej pory nie udało mi się odzyskać pieniędzy. Miałam pełne ręce roboty, a do tego wszystkiego musiałam bardzo skrupulatnie śledzić wszystkie doniesienia prasowe, odnośnie do sytuacji na rynku naftowym. Oczywiście po wszystkich rewelacjach, o których przeczytałam poprzednio w gazecie i po dziwnym zachowaniu Klausa, zadzwoniłam do swojej matki, ale ona zaprzeczyła jakoby coś złego działo się z finansami ojca. Trochę się uspokoiłam, poza tym od poprzedniego spotkania, Klaus przestał odwiedzać Stefana w szpitalu. Mojego narzeczonego martwiła jego nieobecność, ale dla mnie to było jak błogosławieństwo od losu. Nie musiałam w końcu udawać, że darzę go  sympatią. Jedyne co mnie niepokoiło to zachowanie Stefana. Zapytałam go o Rebekę i o ich całą relację, jednak on tylko się zmieszał i szybko zmienił temat, coś było na rzeczy. Musiałam się dowiedzieć co, a jedynym człowiekiem, który coś wiedział na moje nieszczęście był Klaus.
- Ty naprawdę zamierzasz się z nim spotkać i do tego pytać co wie na temat swojej siostry i twojego narzeczonego?- zapytała Elena, kiedy zaprosiłam ją i Bonnie do mnie na babski wieczór.- Jesteś nienormalna czy ktoś ci podmienił? Myślisz, że on mówił prawdę, bo mnie się wydaje, że chciał tylko was skłócić. Co o tym myślisz Bonnie?
- Uważam, że Stefan i Caroline powinni ze sobą porozmawiać bez żadnych pośredników. Jeżeli Stefan rzeczywiście ma romans z Rebeką, to Klaus nie ma z tym nic wspólnego. Powinien ci sam powiedzieć, że nie chce już z tobą być.
- Dziewczyny, ale ja wam właśnie tłumaczę, że próbowałam z nim porozmawiać, ale mnie zbył. Zaczął opowiadać o swojej rehabilitacji i złośliwościach Damona.
- Czyli zwyczajnie robi cię w balona. Kto by się spodziewał, że ten świętoszkowaty Stefan, mógłby ci zrobić coś takiego. To zwykły gnojek i jak dla mnie powinnaś jak najszybciej posłać go na drzewo.
- Nie będę czekała ani dnia dłużej, muszę wiedzieć już dzisiaj- podniosłam się energicznie.
- Ale gdzie ty idziesz?- zapytały chórem dziewczyny.
Nie odpowiedziałam tylko wyszłam z mieszkania.


***

- Co ty tutaj robisz?- zapytałem widząc na progu nieźle wstawioną Caroline.- Skąd wiedziałaś gdzie mieszkam? Nie stop, właściwie wiesz co, nawet nie musisz odpowiadać. Nie mam dzisiaj nastroju do znoszenia twoich humorów, więc jeżeli łaska to- nie zdążyłem dokończyć, ponieważ dziewczyna wparowała do mojego mieszkania bez zaproszenia.
- Powiedz mi, czy to prawda o Stefanie i tej całej Rebece?- dziwnie się zachowywała i nagle zaczęła się rozbierać.- Wiesz co, muszę to wiedzieć. Ten łajdak mi za to zapłaci- stałem jak wryty i przyglądałem się jak zaczyna siłować się z zamkiem od spodni.- Mógłbyś mi pomóc?
- Poczekaj, Caroline czy ty na pewno dobrze się czujesz?- zatrzymała się i zaczęła mi się dziwnie przyglądać.
- Ja czuję się wyśmienicie. Nick, Klaus czy jak ci tam jest na imię, czyżbyś zapomniał jak to się robi z kobietami?- bełkotała, a mnie ta cała sytuacja zaczęła jednocześnie bawić i przerażać.- Wiesz co, zaboli Stefana najbardziej? Kiedy udowodnię mu, że jego najlepszy przyjaciel na mnie leci. W sumie wystarczyłoby, gdybym mu powiedziała, że się znamy, ale tak będzie bardziej dramatycznie- podeszła do mnie i zaczęła szarpać za koszulę.
- Stop! Caroline, opamiętaj się. Nie przywykłem do tego, że pijane w sztok kobiety, rzucają się na mnie i chcą zaciągnąć do łóżka. Poza tym chyba trochę przesadzasz, nie mieszaj mnie w sprawy między tobą a Stefanem- założyłem jej bluzę.- Mam teraz niewyobrażalną ochotę wyrzucić cię za drzwi, ale nie jestem na tyle bezduszny, żeby zostawić cię samą sobie więc chodź tutaj- pociągnąłem ją w stronę kanapy.- Prześpij się i wytrzeźwiej a później zawiozę cię do mieszkania.
Caroline, zasnęła praktycznie natychmiast po tym, jak się położyła. Przyglądałem się śpiącej na kanapie dziewczynie. Sytuacja nie rozwinęła się tak jak to sobie zaplanowałem, a kiedy kilka lat temu realizowałem pierwszą część swojego planu, wszystko wydawało się iść całkiem dobrze. Jednak teraz przyglądając się Caroline, odczuwałem coś, coś na kształt wyrzutów sumienia. Nie Niklaus, dość! Pamiętasz, że John Forbes nie miał skrupułów niszcząc twoje życie. Ty też nie miej żadnej litości, tylko dlaczego w takim razie było mi zwyczajnie żal tej dziewczyny? Była niewinna, ale ja w tamtym czasie też byłem niewinny. Wystarczy jedno naciśnięcie enter i życie Caroline zamieni się w piekło. Będzie zdruzgotana i zapewne będzie chciała mnie zabić, ale nie było już odwrotu. Nacisnąłem przycisk i wysłałem anonimową informację do wszystkich, poczytnych gazet Ameryki.
_________________________________________
Wyjaśnienia: Po pierwsze to historia z wattpada i chce jak najszybciej udostępnić ją do tego momentu, w którym zrezygnowałam z udostępniania jej tam. Po drugie to druga wersja tego samego opowiadania, które tak naprawdę nie miało się nigdzie ukazać. A po trzecie mam nadzieję, że się wam podoba. KOMENTUJCIE!

PS. Znaczie może strony, na których zrobią dla mnie zwiastun na bloga? 

3 komentarze:

  1. Cudny rozdział. Jestem ciekawa co Klaus planuje? Co siedzi w jego głupiej głowie? Idę czytać kolejny rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ah ta Caroline. Ona wg nie mysli co robi. Klaus pewnie mial z niej beke , ale widza ze jego uczucia powracaja. Tylko ze szkoda ze na chwile. Ciekawe co odwalil. Lece do nexta =)
    ~Vinea

    OdpowiedzUsuń
  3. To wszystko jest napisane na pewno bardzo dobrze.Moim zdaniem na tym blogu powinno być bardzo dużo ludzi.

    OdpowiedzUsuń