Początkowo nie wiedziałam, co wybudziło mnie z głębokiego snu. Kiedy w końcu uświadomiłam sobie, że to dzwoni mój telefon, całkowicie to zignorowałam nie wiedząc gdzie ja właściwie jestem. Kolejną chwilę mi zajęło przypomnienie sobie zdarzeń dnia poprzedniego. Zbłaźniłam się kompletnie swoim durnym zachowaniem. Jedynym znakiem zapytania był fakt, że nadal tutaj byłam. Dlaczego Klaus, zwyczajnie nie zawiózł mnie do domu? Może wykorzystał sytuacje i poszliśmy do łóżka? Nie, to niemożliwe, nie miałam takiego poczucia, wiedziałabym. Zauważyłam, że na szafce nocnej leży kartka.
Pojechałem do firmy.
Mój szofer zawiezie cię do mieszkania.
Klaus.
Poczułam się nieswojo, tak jakby zostawił mi jakąś intymną wiadomość. Ponownie zadzwonił mój telefon, a ja nerwowo zaczęłam go szukać. Znalazłam go w kieszeni mojej kurtki.
- Mówi Caroline Forbes, słucham?- zapytałam, odbierając.
- Caroline, jak mogłaś nam wywinąć taki numer?- usłyszałam w słuchawce głos mojej matki.- Wszystkiego bym się po tobie spodziewała, ale nie tego! Masz natychmiast, przyjechać do domu, słyszysz?
- Mamo, ale ja zupełnie, nie rozumiem. Uspokój się i wytłumacz, o co chodzi.
- To może zamiast tego włącz telewizor. Caroline, przysięgam, jeżeli twój ojciec dostanie przez całą sprawę wylewu, obiecuje ci, że nie chce cię nigdy więcej widzieć, zrozumiałaś?- rozłączyła się, zanim zdążyłam o cokolwiek jeszcze zapytać. Nie pozostało mi nic innego, jak zrobić to, co kazała. Oczywiście, czułam się dziwnie rządząc się w cudzym mieszkaniu, ale czy mogło być coś gorszego, niż mój wczorajszy wybryk? Chyba nie, więc weszłam do salonu i poszukałam pilota. Włączyłam telewizor. Na pierwszy rzut oka w telewizji nie nadawali niczego nadzwyczajnego. Jednak kiedy, przełączyłam na kanał informacyjny, zauważyłam, że pod biurowcem Klausa zebrała się grupa dziennikarzy. Należy nadmienić, że dość pokaźna grupa.
- Panie Mikaelson, czy to prawda co właśnie piszą wszystkie gazety w kraju?- zapytała jedna z dziennikarek.- Czy potwierdza Pan informacje, jakoby rzekomo był Pan synem Johna Forbesa? Panie Mikaelson, czy możemy prosić o jakikolwiek komentarz?- co powiedziała ta kobieta? Byłam oszołomiona i pewna, że zwyczajnie się przesłyszałam.
- Wszystko to prawda. To jedyny komentarz, jaki ode mnie usłyszycie. Proszę w tej chwili się rozejść i zostawić mnie w spokoju- powiedział Klaus i wsiadł do podstawionego samochodu.
Nadal oszołomiona przełączyłam na kolejne wiadomości, w których na pasku informacyjnym wielkimi, czerwonymi literami podawali, że wielki potentat naftowy John Forbes, według wielkiego prawdopodobieństwa ma jeszcze jedno dziecko, syna, który robi karierę w branży hotelarskiej. Ponownie zadzwonił mój telefon, odruchowo odebrałam.
- Caroline, gdzie jesteś? Słyszałaś te brednie, o których piszą w gazetach?- usłyszałam głos Bonnie.- To niewiarygodne co ludzie potrafią wymyślić, tylko po to, żeby uprzykrzyć życie innym. Caroline, jesteś tam?
- On powiedział, że to prawda- sama byłam zdziwiona brzmieniem swojego głosu.- Klaus się przyznał, rozumiesz Bonnie. Rozumiesz co to oznacza? Kilka lat temu, sypiał ze mną mój własny brat- dopiero teraz uświadomiłam sobie okropność całej sytuacji, nie chciałam z nikim rozmawiać, zwyczajnie się rozłączyłam. Siedziałam przed tym telewizorem, dobrych kilka minut, zanim nie usłyszałam, że ktoś otwiera drzwi. Po chwili Klaus, wszedł do salonu.
- Mogłem się spodziewać, że nadal tutaj będziesz- powiedział z rezygnacją.- Więc już wiesz, miałem nadzieję, że sam ci o tym powiem. Pod apartamentem zebrała się już grupa reporterów i założę się, że niedługo i w okna zaczną zaglądać. Powinniśmy porozmawiać w bardziej intymnym miejscu, bo kiedy cię tutaj przyłapią nie dadzą spokoju, chodź w podziemnym parkingu, czeka drugi podstawiony samochód. Czułam się niczym szmaciana lalka, kiedy poprowadził mnie na parking i wsadził do auta. Nawet nie protestowałam, miałam wrażenie, że oglądam całą scenę z boku. Wyjechaliśmy z podziemia, a dziennikarze nawet nie zorientowali się, że to my. Jechaliśmy około czterdziestu minut, a kiedy się zatrzymaliśmy zrozumiałam gdzie jesteśmy.
20 września 2008 roku;
- Nick, gdzie ty mnie zawiozłeś? Co to za potworne odludzie?- zapytała Caroline, kiedy Nick pomógł jej zerwać się z lekcji. Tak naprawdę robili to już kilka razy, od czasu, gdy zorientowali się, co do siebie czują.
- Znalazłem ten dom, jakiś tydzień temu i pomyślałem, że to najlepsze miejsce, żebyśmy mieli trochę czasu dla siebie- Caroline, serce podskoczyło z emocji, kiedy Nick uśmiechnął się do niej promiennie.
- Nasz własny dom schadzek.
- Nie nazwałbym tego schadzkami, doskonale wiem gdzie jest moje miejsce. Nie możemy posunąć się za daleko, twój ojciec zamordowałby mnie, gdyby się dowiedział.
- Mój ojciec nie ma z tym wszystkim nic wspólnego. Mam prawo spotykać się z kim mi się żywnie podoba.
- Caroline, co z nami będzie? Będziemy się tak ciągle ukrywać? Caroline, może ja nie powinienem ci tego mówić, ale zaczynam się w tobie zakochiwać.
Dziewczyna, nie powiedziała już nic więcej tylko go pocałowała. Wiedziała już, że dla niego jest w stanie zrobić wszystko.
- Przywiozłeś mnie tutaj, żeby dokopać mi jeszcze bardziej?- zapytałam jakby zapadając się w fotelu, nie miałam najmniejszej ochoty wysiadać.
- To jedyne miejsce, w którym nikt nas nie będzie szukał i możemy spokojnie porozmawiać- wysiadł i otworzył mi drzwi pasażera.
- Nie było mnie w domu od wczoraj i miałam spotkać się z rodzicami.
- Nie martw się nimi, na pewno będziecie mieli okazje porozmawiać jeszcze wielokrotnie- poprowadził mnie do drzwi wejściowych, później do salonu. W domu panował porządek, ale było widać, że nikt w nim nie mieszka.
- Kiedyś mieszkała tutaj rodzina mojej matki- powiedział, jakby czytał w moich myślach. Postawił przede mną szklankę z whisky.- Powinnaś się napić, zrobi ci się lepiej.
- Dlaczego? Dlaczego mi to zrobiłeś? Wiedziałeś, wiedziałeś już wtedy?- błagałam go w myślach, żeby zaprzeczył, żeby powiedział, że to głupi żart czy cokolwiek.
- Wiedziałem, taki właśnie był plan- powiedział po prostu.- Chciałem zgnębić ojca, zniszczyć go, chciałem, żeby zniknął. Nadal chce. Byłaś najłatwiejszym celem, żeby to osiągnąć. Ojciec kocha cię najbardziej na świecie, nic nie zaboli go równie mocno co twoje cierpienie. Nic poza utratą jego potęgi, ale na to przyjdzie jeszcze kolej.
- Przecież oni nie wiedzą o tym, co było między nami- wychrypiałam tylko.- Wiedzą, że się w Tobie zauroczyłam, ale wtedy wyjechałeś nic więcej.
- Nie martw się, zadbałem, żeby się dowiedzieli- odpowiedział.- Dzisiaj rano, do twoich rodziców trafił bardzo jednoznaczny film z naszym udziałem. Nie byłem jednak na tyle bezduszny, żeby nagrywać całość, jednak koniec wskazuje na to, co się działo później.
Nie wiem dlaczego, ale nawet jego słowa do mnie nie docierały. Nie obchodziło mnie zupełnie to całe zamieszanie, jedyne czego naprawdę pragnęłam to zamknąć się w łazience i pod prysznicem zmyć z siebie cały brud, a jutro obudzić się w swoim łóżku i uświadomić sobie, że to był tylko zwykły koszmar.
- Jesteś potworem, wiesz?
- To u nas rodzinne, wiesz? Zanim się urodziłaś, twój ojciec okazał się jeszcze gorszym gnidą. Moja biologiczna matka nazywała się Natalie Linch, pracowała u was jako sprzątaczka. Miała romans z Johnem Forbesem, zaszła w ciążę i wiesz co się stało, on dał jej pieniądze na aborcje i wyrzucił na ulice. Matka urodziła mnie w domu samotnej matki, po porodzie wpadła w depresję, a kiedy miałem trzy miesiące przedawkowała leki. Wtedy trafiłem do Londynu, do domu mojej ciotki Esther i jej męża Mikaela. Zawsze wiedziałem, że nie są moimi biologicznymi rodzicami, ale dla mnie nimi byli. Kiedy miałem szesnaście lat w moim życiu znów pojawił się John Forbes. Mikael, prowadził z nim interesy, a twój ojciec o mało nie doprowadził do ruiny jego firmy. Właśnie wtedy powiedzieli mi kim jest ten człowiek. Ojciec przeszedł rozległy zawał i już nigdy nie wrócił do pełni zdrowia, matka do dzisiaj się nim zajmuje, a moi starsi bracia zajęli się firmą i udało im się nie doprowadzić do jej upadku. Jednak ja wiedziałem, że muszę się zemścić za to, że najpierw odebrał mi matkę, a później o mały włos nie zabrał mi mężczyzny, który przez całe moje życie był mi ojcem. Miałem wielkie szczęście, ponieważ nie pamiętał zupełnie o mojej matce, mogłem spokojnie przybrać jej nazwisko i zostać twoim szoferem. Kiedy do tego doszło, miałem już prostą drogę do Ciebie. Pokochałaś mnie, a ja to wykorzystałem. Jednak zdecydowałem, że zemsta najlepiej będzie smakowała na zimno, wyjechałem i poczekałem na lepszy moment. Nawet sobie nie wyobrażasz mojej radości, kiedy w końcu się nadarzył. Stefan zadzwonił do mnie i powiedział o waszym ślubie. Oczywiście byłem zdziwiony, wiedząc co jest między nim a moją siostrą Rebeką, ale to było jak prezent od losu, w końcu postanowiłem otworzyć tutaj firmę i już wiedziałem, że to ten moment. Od dziś życie twojego ojca zamieni się w koszmar.
- Przy okazji postanowiłeś, że moje również- wybełkotałam.- Chce stąd wyjść, chce jechać do domu.
- Nic nie powiesz?- wyglądał na autentycznie zdziwionego.- Nie zrobisz mi awantury?
- W tej chwili brzydzę się sama siebie i jedyne, o czym marzę to pójść spać i nie wstawać przez parę dni- wiedziałam, że nie powinnam tak zareagować, wiedziałam, że powinnam się na niego rzucić i wykrzyczeć mu w twarz, jakim jest bydlakiem, w końcu wiedziałam, że kiedy to do mnie dotrze będę sobie pluć w brodę, że tego nie zrobiłam, ale nie miałam nawet siły trzymać się na nogach. Czułam, że za moment stracę przytomność, jednak powoli podniosłam się z kanapy.- Błagam cię, nie chce już niczego wysłuchiwać- okazałam słabość, ale nagle się rozpłakałam. Nic nie odpowiedział tylko chwycił mnie w pasie, poprowadził ponownie do samochodu, posadził na miejscu pasażera i zapiął pas, a sam zajął miejsce za kierownicą. Godzinę później mogłam wziąć środki nasenne i wreszcie przestać o tym myśleć.
- Mówi Caroline Forbes, słucham?- zapytałam, odbierając.
- Caroline, jak mogłaś nam wywinąć taki numer?- usłyszałam w słuchawce głos mojej matki.- Wszystkiego bym się po tobie spodziewała, ale nie tego! Masz natychmiast, przyjechać do domu, słyszysz?
- Mamo, ale ja zupełnie, nie rozumiem. Uspokój się i wytłumacz, o co chodzi.
- To może zamiast tego włącz telewizor. Caroline, przysięgam, jeżeli twój ojciec dostanie przez całą sprawę wylewu, obiecuje ci, że nie chce cię nigdy więcej widzieć, zrozumiałaś?- rozłączyła się, zanim zdążyłam o cokolwiek jeszcze zapytać. Nie pozostało mi nic innego, jak zrobić to, co kazała. Oczywiście, czułam się dziwnie rządząc się w cudzym mieszkaniu, ale czy mogło być coś gorszego, niż mój wczorajszy wybryk? Chyba nie, więc weszłam do salonu i poszukałam pilota. Włączyłam telewizor. Na pierwszy rzut oka w telewizji nie nadawali niczego nadzwyczajnego. Jednak kiedy, przełączyłam na kanał informacyjny, zauważyłam, że pod biurowcem Klausa zebrała się grupa dziennikarzy. Należy nadmienić, że dość pokaźna grupa.
- Panie Mikaelson, czy to prawda co właśnie piszą wszystkie gazety w kraju?- zapytała jedna z dziennikarek.- Czy potwierdza Pan informacje, jakoby rzekomo był Pan synem Johna Forbesa? Panie Mikaelson, czy możemy prosić o jakikolwiek komentarz?- co powiedziała ta kobieta? Byłam oszołomiona i pewna, że zwyczajnie się przesłyszałam.
- Wszystko to prawda. To jedyny komentarz, jaki ode mnie usłyszycie. Proszę w tej chwili się rozejść i zostawić mnie w spokoju- powiedział Klaus i wsiadł do podstawionego samochodu.
Nadal oszołomiona przełączyłam na kolejne wiadomości, w których na pasku informacyjnym wielkimi, czerwonymi literami podawali, że wielki potentat naftowy John Forbes, według wielkiego prawdopodobieństwa ma jeszcze jedno dziecko, syna, który robi karierę w branży hotelarskiej. Ponownie zadzwonił mój telefon, odruchowo odebrałam.
- Caroline, gdzie jesteś? Słyszałaś te brednie, o których piszą w gazetach?- usłyszałam głos Bonnie.- To niewiarygodne co ludzie potrafią wymyślić, tylko po to, żeby uprzykrzyć życie innym. Caroline, jesteś tam?
- On powiedział, że to prawda- sama byłam zdziwiona brzmieniem swojego głosu.- Klaus się przyznał, rozumiesz Bonnie. Rozumiesz co to oznacza? Kilka lat temu, sypiał ze mną mój własny brat- dopiero teraz uświadomiłam sobie okropność całej sytuacji, nie chciałam z nikim rozmawiać, zwyczajnie się rozłączyłam. Siedziałam przed tym telewizorem, dobrych kilka minut, zanim nie usłyszałam, że ktoś otwiera drzwi. Po chwili Klaus, wszedł do salonu.
- Mogłem się spodziewać, że nadal tutaj będziesz- powiedział z rezygnacją.- Więc już wiesz, miałem nadzieję, że sam ci o tym powiem. Pod apartamentem zebrała się już grupa reporterów i założę się, że niedługo i w okna zaczną zaglądać. Powinniśmy porozmawiać w bardziej intymnym miejscu, bo kiedy cię tutaj przyłapią nie dadzą spokoju, chodź w podziemnym parkingu, czeka drugi podstawiony samochód. Czułam się niczym szmaciana lalka, kiedy poprowadził mnie na parking i wsadził do auta. Nawet nie protestowałam, miałam wrażenie, że oglądam całą scenę z boku. Wyjechaliśmy z podziemia, a dziennikarze nawet nie zorientowali się, że to my. Jechaliśmy około czterdziestu minut, a kiedy się zatrzymaliśmy zrozumiałam gdzie jesteśmy.
20 września 2008 roku;
- Nick, gdzie ty mnie zawiozłeś? Co to za potworne odludzie?- zapytała Caroline, kiedy Nick pomógł jej zerwać się z lekcji. Tak naprawdę robili to już kilka razy, od czasu, gdy zorientowali się, co do siebie czują.
- Znalazłem ten dom, jakiś tydzień temu i pomyślałem, że to najlepsze miejsce, żebyśmy mieli trochę czasu dla siebie- Caroline, serce podskoczyło z emocji, kiedy Nick uśmiechnął się do niej promiennie.
- Nasz własny dom schadzek.
- Nie nazwałbym tego schadzkami, doskonale wiem gdzie jest moje miejsce. Nie możemy posunąć się za daleko, twój ojciec zamordowałby mnie, gdyby się dowiedział.
- Mój ojciec nie ma z tym wszystkim nic wspólnego. Mam prawo spotykać się z kim mi się żywnie podoba.
- Caroline, co z nami będzie? Będziemy się tak ciągle ukrywać? Caroline, może ja nie powinienem ci tego mówić, ale zaczynam się w tobie zakochiwać.
Dziewczyna, nie powiedziała już nic więcej tylko go pocałowała. Wiedziała już, że dla niego jest w stanie zrobić wszystko.
- Przywiozłeś mnie tutaj, żeby dokopać mi jeszcze bardziej?- zapytałam jakby zapadając się w fotelu, nie miałam najmniejszej ochoty wysiadać.
- To jedyne miejsce, w którym nikt nas nie będzie szukał i możemy spokojnie porozmawiać- wysiadł i otworzył mi drzwi pasażera.
- Nie było mnie w domu od wczoraj i miałam spotkać się z rodzicami.
- Nie martw się nimi, na pewno będziecie mieli okazje porozmawiać jeszcze wielokrotnie- poprowadził mnie do drzwi wejściowych, później do salonu. W domu panował porządek, ale było widać, że nikt w nim nie mieszka.
- Kiedyś mieszkała tutaj rodzina mojej matki- powiedział, jakby czytał w moich myślach. Postawił przede mną szklankę z whisky.- Powinnaś się napić, zrobi ci się lepiej.
- Dlaczego? Dlaczego mi to zrobiłeś? Wiedziałeś, wiedziałeś już wtedy?- błagałam go w myślach, żeby zaprzeczył, żeby powiedział, że to głupi żart czy cokolwiek.
- Wiedziałem, taki właśnie był plan- powiedział po prostu.- Chciałem zgnębić ojca, zniszczyć go, chciałem, żeby zniknął. Nadal chce. Byłaś najłatwiejszym celem, żeby to osiągnąć. Ojciec kocha cię najbardziej na świecie, nic nie zaboli go równie mocno co twoje cierpienie. Nic poza utratą jego potęgi, ale na to przyjdzie jeszcze kolej.
- Przecież oni nie wiedzą o tym, co było między nami- wychrypiałam tylko.- Wiedzą, że się w Tobie zauroczyłam, ale wtedy wyjechałeś nic więcej.
- Nie martw się, zadbałem, żeby się dowiedzieli- odpowiedział.- Dzisiaj rano, do twoich rodziców trafił bardzo jednoznaczny film z naszym udziałem. Nie byłem jednak na tyle bezduszny, żeby nagrywać całość, jednak koniec wskazuje na to, co się działo później.
Nie wiem dlaczego, ale nawet jego słowa do mnie nie docierały. Nie obchodziło mnie zupełnie to całe zamieszanie, jedyne czego naprawdę pragnęłam to zamknąć się w łazience i pod prysznicem zmyć z siebie cały brud, a jutro obudzić się w swoim łóżku i uświadomić sobie, że to był tylko zwykły koszmar.
- Jesteś potworem, wiesz?
- To u nas rodzinne, wiesz? Zanim się urodziłaś, twój ojciec okazał się jeszcze gorszym gnidą. Moja biologiczna matka nazywała się Natalie Linch, pracowała u was jako sprzątaczka. Miała romans z Johnem Forbesem, zaszła w ciążę i wiesz co się stało, on dał jej pieniądze na aborcje i wyrzucił na ulice. Matka urodziła mnie w domu samotnej matki, po porodzie wpadła w depresję, a kiedy miałem trzy miesiące przedawkowała leki. Wtedy trafiłem do Londynu, do domu mojej ciotki Esther i jej męża Mikaela. Zawsze wiedziałem, że nie są moimi biologicznymi rodzicami, ale dla mnie nimi byli. Kiedy miałem szesnaście lat w moim życiu znów pojawił się John Forbes. Mikael, prowadził z nim interesy, a twój ojciec o mało nie doprowadził do ruiny jego firmy. Właśnie wtedy powiedzieli mi kim jest ten człowiek. Ojciec przeszedł rozległy zawał i już nigdy nie wrócił do pełni zdrowia, matka do dzisiaj się nim zajmuje, a moi starsi bracia zajęli się firmą i udało im się nie doprowadzić do jej upadku. Jednak ja wiedziałem, że muszę się zemścić za to, że najpierw odebrał mi matkę, a później o mały włos nie zabrał mi mężczyzny, który przez całe moje życie był mi ojcem. Miałem wielkie szczęście, ponieważ nie pamiętał zupełnie o mojej matce, mogłem spokojnie przybrać jej nazwisko i zostać twoim szoferem. Kiedy do tego doszło, miałem już prostą drogę do Ciebie. Pokochałaś mnie, a ja to wykorzystałem. Jednak zdecydowałem, że zemsta najlepiej będzie smakowała na zimno, wyjechałem i poczekałem na lepszy moment. Nawet sobie nie wyobrażasz mojej radości, kiedy w końcu się nadarzył. Stefan zadzwonił do mnie i powiedział o waszym ślubie. Oczywiście byłem zdziwiony, wiedząc co jest między nim a moją siostrą Rebeką, ale to było jak prezent od losu, w końcu postanowiłem otworzyć tutaj firmę i już wiedziałem, że to ten moment. Od dziś życie twojego ojca zamieni się w koszmar.
- Przy okazji postanowiłeś, że moje również- wybełkotałam.- Chce stąd wyjść, chce jechać do domu.
- Nic nie powiesz?- wyglądał na autentycznie zdziwionego.- Nie zrobisz mi awantury?
- W tej chwili brzydzę się sama siebie i jedyne, o czym marzę to pójść spać i nie wstawać przez parę dni- wiedziałam, że nie powinnam tak zareagować, wiedziałam, że powinnam się na niego rzucić i wykrzyczeć mu w twarz, jakim jest bydlakiem, w końcu wiedziałam, że kiedy to do mnie dotrze będę sobie pluć w brodę, że tego nie zrobiłam, ale nie miałam nawet siły trzymać się na nogach. Czułam, że za moment stracę przytomność, jednak powoli podniosłam się z kanapy.- Błagam cię, nie chce już niczego wysłuchiwać- okazałam słabość, ale nagle się rozpłakałam. Nic nie odpowiedział tylko chwycił mnie w pasie, poprowadził ponownie do samochodu, posadził na miejscu pasażera i zapiął pas, a sam zajął miejsce za kierownicą. Godzinę później mogłam wziąć środki nasenne i wreszcie przestać o tym myśleć.
***
- Niklaus, naprawdę nie żal ci tej dziewczyny?- zapytał Elijah, kiedy wieczorem wróciłem do domku naszych dziadków.- Widziałem ją, wyglądała jakby ktoś zrujnował jej życie, nie zasłużyła na to. Wiem, że chcesz się zemścić, ale przecież ona nie jest winna, tego, jakim człowiekiem jest jej ojciec.
- Wiem i wbrew temu, co teraz o mnie myślisz, czuje wyrzuty sumienia, ale teraz już po wszystkim, nie zmienię tego, co zrobiłem nawet bym nie chciał. Caroline, znienawidzi mnie teraz, jednak kiedy mój plan dobiegnie końca, może mi wybaczy. Może nawet uda nam się zostać przyjaciółmi.
- Ty naprawdę w to wierzysz?
- Nie Elijah, nie wierzę- powiedziałem.- Jednak pomyśl jej ojciec odebrał mi matkę, a później o mały włos nie straciliśmy przez niego ojca, ty nie chcesz, żeby chociaż trochę poczuł to, co my?
- Chce Niklaus, naprawdę, ale nie kosztem innych ludzi. Pamiętasz, jak wróciłeś do Londynu? Opowiadałeś, że z Caroline jest naprawdę miła dziewczyna, jednak jej rodzice rozkazują jej jakby była na ich posłudze. Dają jej wszystko, prócz miłości- bezwiednie pokiwałem głową.- To powiedz mi, dlaczego twoja zemsta najbardziej odbije się na tej dziewczynie, to ona będzie musiała z tym żyć, ona nie John. On wróci do swojego życia tak samo, jak zrobił to przed laty. Może ucierpi na tym jego wizerunek, może i nawet uda ci się go zrujnować, ale tak naprawdę na tym wszystkim ucierpi ta dziewczyna.
- Wszystko to wiem Elijah, ale nie ma już odwrotu- powiedziałem i pożegnałem brata. Musiałem wszystko przemyśleć jeszcze raz.
O rany! Niklaus co to za chory plan? Popierdoliło cię do reszty? Elijah jak zawsze kochany i stanął w obronie Caroline.
OdpowiedzUsuńStop... Jakie rodzeństwo? Brat i siostra? No chyba nie ;/
Możesz ustawić wersję na komórki? Wygodniej by mi się czytało ^^
Rozdział cudowny i czekam na kolejny
Pozdrawiam
Shrew ❤
O boże
OdpowiedzUsuńKocham już tego bloga. Znalazłam się tutaj przez twojego wattpada i czekam aż dalej się to rozwinie
Czekam z niecierpliwością!
O jak milo widziec 2018 !! Tyle sie naszukalam I w koncu ktos , kto tutaj pisze! Jak swietnie to widziec . Jeszcze nie zaczelam czytac ale zaraz sie do tego zabietram , gdyz blog na pewno bedzie zarabisty widzac po projekcie =) juz nie moge sie doczekac. Fajnie , ze ktos tu jest I dalej pisze
OdpowiedzUsuńpamietnikiwampirowpowrot.blogspot.com tutaj jest link do mojego bloga . Jestem nowa , dopiero zaczynam , ale mam nadzieje, ze moze chociaz zobaczysz czy jest to wystarczajaco dobre , chcialabym poznac opinie innych I zaraz bd czytac Twojego bloga , pozdrawiam ;)
Przeczytalam I nie moge sie doczekac nexta. Wciagnela mnie ta historia. Jest inna. Zupelnie inna. To jest swietne , mam nadzieje ze szybko pojawi sie kolejny rozdzial. Biedna Care. I do rego siostra Klausa ? No nie moge. Elijah jak zawsze good boy , czekam z niecierpliwoscia..
Usuń~Vinea
Bardzo fajnie to jest prowadzony blog.Dodatkowo w tym artykule jest bardzo dużo ciekawych informacji które mi się przydadzą.
OdpowiedzUsuń