Kiedy obudziłam się następnego dnia, przez piękną ale bardzo krótką chwilę, wydawało mi się, że wydarzenia dnia wczorajszego były tylko koszmarem. Jednak wszystko zmieniło się wraz z moim wejściem do salonu. Na kanapie siedziała bardzo obrażona, a jakże mogło by być inaczej, mama. Nie wyglądała na kobietę, która przyszła żeby wesprzeć swoją zdruzgotaną córkę, bynajmniej, wyglądała jak kobieta, która zamierza tą córkę wysłać na tamten świat za popełnienie ciężkiego grzechu.
- Nasza wielka księżniczka wreszcie raczyła wstać- powiedziała, kiedy tylko zobaczyła mnie w drzwiach.- Caroline, czy zdajesz sobie sprawę jakiego bałaganu narobiłaś? Jednak, gdybyś żyła w błogiej nieświadomości to pozwól, że ci pokażę- podeszła do odtwarzacza DVD i włączyła płytę. Nie musiałam nawet widzieć tego filmu, ze słów Klausa doskonale wiedziałam co na nim jest.- Nie wiedziałam, że już w wieku szesnastu lat była z ciebie niezła puszczalska. Jednak teraz przynajmniej wiesz, żeby nie dawać byle komu, jedno dobre co wynikło z tej sprawy.
- To u nas rodzinne, wiesz? Cała sytuacja nie miała by dzisiaj miejsca, gdyby ojciec trzydzieści lat temu, potrafił utrzymać ręce przy sobie!- nagle poczułam jak wzbiera we mnie wściekłość.- Stoisz po stronie ojca, mimo że cie zdradził, a nawet nie pomyślisz o mnie, o swojej córce! Widzisz do czego to doprowadziło, widzisz przecież!- wskazałam na telewizor.- Sypiałam z własnym bratem i kochałam go jak wariatka. Wiesz ile to trwało? Kilka miesięcy, kilka miesięcy, które mogły się skończyć jeszcze gorzej!
- Sama zgotowałaś sobie taki los- odpowiedziała.- Oboje z ojcem przestrzegaliśmy cie przed tym człowiekiem, nie chciałaś nas słuchać, więc teraz ponieś konsekwencje.
- Wiesz co, masz rację sama jestem sobie winna- przyznałam, nie chcąc już się z nią kłócić.- Ale czy do tego wszystkiego doszłoby, gdyby Niklausowi nie chodziło o ojca?- machnęłam ręką, zupełnie ignorując fakt, że chce coś powiedzieć.- Wiesz co, nie mam najmniejszej ochoty z tobą teraz rozmawiać, więc jeśli łaska, wynoś się stąd!- wreszcie odważyłam się podnieść głos bezpośrednio na matkę.
- Moja młoda panno, chyba się zapominasz. Zapominasz o jednym istotnym fakcie, wszystko co masz, łącznie z tym mieszkaniem, zawdzięczasz ciężkiej pracy ojca i mojej. Sama jak do tej pory nie podjęłaś jakiegokolwiek zatrudnienia.
- Kochana mamusiu, jedynym faktem o którym zapomniałam, jest to że zarówno dla ciebie jak i ojca liczą się tylko pieniądze i pozycja społeczna. Przyznaj, najbardziej w całej tej sprawie, przeraża cie, to że Klaus ujawnił prawdziwą twarz ojca, że ten film również może wypłynąć do mediów, a wtedy wasz nieskazitelny wizerunek runie jak domek z kart.
- W ogóle nie potrafisz docenić naszego poświęcenia i tego wszystkiego co masz dzięki nam. Caroline, jednak powiem ci jeszcze jedno, jeżeli ten cały Niklaus Mikaelson będzie tak bezwzględny, że ten film trafi do mediów, z ojcem całkowicie się od ciebie odetniemy, słyszysz? Nie masz czego w takiej sytuacji u nas szukać. Jednak nie wydaje mi się, żeby ten człowiek chciał zrujnować swój wizerunek, chociaż przypominając sobie kim była jego matka, tacy ludzie nie cofną się przed niczym, żeby zrujnować człowieka, to zwykłe ludzkie ścierwa- patrzyłam jak podnosi się z kanapy i wychodzi bez słowa. Jednocześnie zastanawiałam się kim jest tak kobieta, która nazywa się moją matką. Nie miałam nawet chwili wytchnienia, ponieważ ktoś ponownie zapukał do drzwi.
- Stefan, co ty tutaj robisz?- byłam zdziwiona, widząc go w progu. Nagle mnie oświeciło.- Przepraszam, ale całkowicie zapomniałam, że wczoraj wychodziłeś ze szpital. Odebrałabym cie ale nawet nie wiesz jakie wybuchło szaleństwo.
- Wiem Caroline, wiem doskonale. Wczoraj po południu odebrał mnie Klaus. Opowiedział mi wszystko. Caroline, nie wiem co ci powiedzieć, byłem w szoku kiedy powiedział mi, że jesteś jego siostrą. Rozumiem, że to dla ciebie dość traumatyczne przeżycie, jednak Nik to naprawdę porządny facet, może uda wam się zaprzyjaźnić. Poza tym, masz mnie, zawsze cie wesprę, kocham cie.
- Klaus, powiedział mi o tobie i Rebece- powiedziałam po prostu.- Stefan, powiesz mi w końcu prawdę? Kochasz ją? Chcesz z nią być?
- Caroline, ja naprawdę cie kocham, jednak uświadomiłem sobie, że kocham cie nie tak jak powinienem. Jesteś dla mnie bardzo ważna, przysięgam, jednak wydaje mi się, że bardziej jak przyjaciółka nie jak moja przyszła żona. Przynajmniej, odnoszę takie wrażenie w tej chwili. Jeżeli chodzi o Rebekę, znamy się już wiele lat. Byliśmy kiedyś razem, ale nam nie wyszło przez jakieś głupstwo.
- Dobrze, że mi to nareszcie powiedziałeś. Nie moglibyśmy się pobrać, bylibyśmy bardzo nieszczęśliwi. Stefan, mogę liczyć na twoją dyskrecję?- bez zawahania pokiwał głową.- Pokażę ci coś ale proszę cie nie oceniaj mnie- podeszłam do odtwarzacza i włączyłam płytę, którą przyniosła moja matka. Stefan, obejrzał całość w milczeniu z coraz większym szokiem malującym się na jego twarzy.
- Caroline, ale co to wszystko znaczy? Znałaś Niklausa wcześniej? Wy....- przerwał i rozłożył ręce.- Kochana, co ty musisz teraz przeżywać, to straszne.
- To tylko początek całej historii- powiedziałam.- On wiedział kim jestem od początku, taki miał plan żeby zgnębić ojca, powiem ci wszystko ale pozwól, że zacznę od początku- przez kolejną godzinę opowiedziałam mu wszystko od pierwszego spotkania z Klausem i poznania go jako Nicka Lincha, aż po nasze ostatnie spotkanie w domu jego dziadków. Stefan, słuchał wszystkiego w milczeniu ale kiedy skończyłam wybuchnął.
- Sukinsyn! Zwykły sukinsyn. Jak mógł zrobić ci coś takiego? Przecież to obrzydliwe!- nagle mnie przytulił.- Caroline, tak bardzo mi przykro, pamiętasz, że zawsze możesz na mnie liczyć? Jeżeli, chcesz żebym obił mu mordę, ja bardzo chętnie to zrobię i będę czerpał z tego niebywałą przyjemność- uśmiechnęłam się, na widok jego wojowniczej miny. Mimo że wszystko runęło w gruzach i już nie mamy przed sobą długiego i szczęśliwego małżeństwa, tego o którym tak marzyłam jeszcze kilka dni temu, nadal go kochałam. Poczułam dziwne ukucie żalu, kiedy uświadomiłam sobie, że i dla mnie Stefan, jest tylko kimś bardzo bliskim. Jak to ujął, kim bliższym przyjaciela a nie męża.
- Wiesz, że obicie mu twarzy, nie sprawi że sprawa sama się rozwiążę, prawda?
- Rozumiem, że jego ból fizyczny, nie będzie nawet w połowie równy temu, który ty teraz czujesz ale przynajmniej poczujesz satysfakcje. Słuchaj Caroline, muszę już lecieć umówiłem się z Damonem, ale gdybyś czegoś potrzebowała dzwoń, zawsze do ciebie przyjadę.
Pożegnałam się ze Stefanem. Nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Poczułam, że przytłacza mnie cała sytuacja. Wyciągnęłam z szafki butelkę wina, jedyną jaka została po cotygodniowych imprezach z dziewczynami. Włączyłam telewizor ale tak naprawdę nie interesowały mnie żadne programy telewizyjne. W myślach odtwarzałam całe spotkanie z Niklausem i kolejne dziś rano z moją matką. Wychodziło na to, że według moich rodziców jestem nic niewartym pasożytem, który zasłużył sobie na to jakiego kopa zadało mu życie. Czułam, że całe moje dotychczasowe życie było filmem, który oglądałam z boku. Zanim się zorientowałam, wypiłam całą butelkę. Moje przemyślenia przerwał kolejny dzwonek do drzwi. Na progu zobaczyłam najbardziej znienawidzoną przeze mnie osobę.
- Co tutaj robisz? Przyszedłeś dokopać mi jeszcze bardziej? Mało ci, że zniszczyłeś mi życie swoim wyznaniem, braciszku?
- Jesteś wstawiona.
- Nie no, co ty. To tylko złudzenie optyczne- zawlokłam się na kanapę.
- Rozmawiałem ze Stefanem, zaraz po tym jak mnie nawyzywał, powiedział że martwi się o ciebie. Nie powinnaś pić, jest dopiero czternasta a ty już ledwo trzymasz się na nogach. Nie powinnaś być teraz na jakiś zajęciach? Studiujesz coś w ogóle?
- Co ty mój ojciec, że się tak wypytujesz? Nie twój pieprzony interes, a teraz wynocha stąd bo niedobrze mi jak na Ciebie patrzę.
- Najpierw zadzwonię po którąś z twoich przyjaciółek. Ktoś musi się Tobą zająć w tym stanie.
- Tylko spróbuj a wyrzucę stąd was oboje. Nie potrzebuje niańki, sama sobie poradzę.
- W takim razie, skoro już tutaj jestem- zniknął mi z oczu i minęło dobrych dziesięć minut zanim znów się pojawił.- Przygotowałem ci kąpiel i kilka czystych rzeczy- nawet nie zareagowałam. Skoro jesteś taka oporna- podniósł mnie i zaniósł do łazienki.- Ufam, że już sobie poradzisz, wolałbym cie nie rozbierać.
- Ostatnio szło ci całkiem nieźle i zupełnie nie przeszkadzało ci to, że jesteśmy rodzeństwem- nie zareagował na moją zaczepkę tylko pokręcił głową.
- Stefan, co ty tutaj robisz?- byłam zdziwiona, widząc go w progu. Nagle mnie oświeciło.- Przepraszam, ale całkowicie zapomniałam, że wczoraj wychodziłeś ze szpital. Odebrałabym cie ale nawet nie wiesz jakie wybuchło szaleństwo.
- Wiem Caroline, wiem doskonale. Wczoraj po południu odebrał mnie Klaus. Opowiedział mi wszystko. Caroline, nie wiem co ci powiedzieć, byłem w szoku kiedy powiedział mi, że jesteś jego siostrą. Rozumiem, że to dla ciebie dość traumatyczne przeżycie, jednak Nik to naprawdę porządny facet, może uda wam się zaprzyjaźnić. Poza tym, masz mnie, zawsze cie wesprę, kocham cie.
- Klaus, powiedział mi o tobie i Rebece- powiedziałam po prostu.- Stefan, powiesz mi w końcu prawdę? Kochasz ją? Chcesz z nią być?
- Caroline, ja naprawdę cie kocham, jednak uświadomiłem sobie, że kocham cie nie tak jak powinienem. Jesteś dla mnie bardzo ważna, przysięgam, jednak wydaje mi się, że bardziej jak przyjaciółka nie jak moja przyszła żona. Przynajmniej, odnoszę takie wrażenie w tej chwili. Jeżeli chodzi o Rebekę, znamy się już wiele lat. Byliśmy kiedyś razem, ale nam nie wyszło przez jakieś głupstwo.
- Dobrze, że mi to nareszcie powiedziałeś. Nie moglibyśmy się pobrać, bylibyśmy bardzo nieszczęśliwi. Stefan, mogę liczyć na twoją dyskrecję?- bez zawahania pokiwał głową.- Pokażę ci coś ale proszę cie nie oceniaj mnie- podeszłam do odtwarzacza i włączyłam płytę, którą przyniosła moja matka. Stefan, obejrzał całość w milczeniu z coraz większym szokiem malującym się na jego twarzy.
- Caroline, ale co to wszystko znaczy? Znałaś Niklausa wcześniej? Wy....- przerwał i rozłożył ręce.- Kochana, co ty musisz teraz przeżywać, to straszne.
- To tylko początek całej historii- powiedziałam.- On wiedział kim jestem od początku, taki miał plan żeby zgnębić ojca, powiem ci wszystko ale pozwól, że zacznę od początku- przez kolejną godzinę opowiedziałam mu wszystko od pierwszego spotkania z Klausem i poznania go jako Nicka Lincha, aż po nasze ostatnie spotkanie w domu jego dziadków. Stefan, słuchał wszystkiego w milczeniu ale kiedy skończyłam wybuchnął.
- Sukinsyn! Zwykły sukinsyn. Jak mógł zrobić ci coś takiego? Przecież to obrzydliwe!- nagle mnie przytulił.- Caroline, tak bardzo mi przykro, pamiętasz, że zawsze możesz na mnie liczyć? Jeżeli, chcesz żebym obił mu mordę, ja bardzo chętnie to zrobię i będę czerpał z tego niebywałą przyjemność- uśmiechnęłam się, na widok jego wojowniczej miny. Mimo że wszystko runęło w gruzach i już nie mamy przed sobą długiego i szczęśliwego małżeństwa, tego o którym tak marzyłam jeszcze kilka dni temu, nadal go kochałam. Poczułam dziwne ukucie żalu, kiedy uświadomiłam sobie, że i dla mnie Stefan, jest tylko kimś bardzo bliskim. Jak to ujął, kim bliższym przyjaciela a nie męża.
- Wiesz, że obicie mu twarzy, nie sprawi że sprawa sama się rozwiążę, prawda?
- Rozumiem, że jego ból fizyczny, nie będzie nawet w połowie równy temu, który ty teraz czujesz ale przynajmniej poczujesz satysfakcje. Słuchaj Caroline, muszę już lecieć umówiłem się z Damonem, ale gdybyś czegoś potrzebowała dzwoń, zawsze do ciebie przyjadę.
Pożegnałam się ze Stefanem. Nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Poczułam, że przytłacza mnie cała sytuacja. Wyciągnęłam z szafki butelkę wina, jedyną jaka została po cotygodniowych imprezach z dziewczynami. Włączyłam telewizor ale tak naprawdę nie interesowały mnie żadne programy telewizyjne. W myślach odtwarzałam całe spotkanie z Niklausem i kolejne dziś rano z moją matką. Wychodziło na to, że według moich rodziców jestem nic niewartym pasożytem, który zasłużył sobie na to jakiego kopa zadało mu życie. Czułam, że całe moje dotychczasowe życie było filmem, który oglądałam z boku. Zanim się zorientowałam, wypiłam całą butelkę. Moje przemyślenia przerwał kolejny dzwonek do drzwi. Na progu zobaczyłam najbardziej znienawidzoną przeze mnie osobę.
- Co tutaj robisz? Przyszedłeś dokopać mi jeszcze bardziej? Mało ci, że zniszczyłeś mi życie swoim wyznaniem, braciszku?
- Jesteś wstawiona.
- Nie no, co ty. To tylko złudzenie optyczne- zawlokłam się na kanapę.
- Rozmawiałem ze Stefanem, zaraz po tym jak mnie nawyzywał, powiedział że martwi się o ciebie. Nie powinnaś pić, jest dopiero czternasta a ty już ledwo trzymasz się na nogach. Nie powinnaś być teraz na jakiś zajęciach? Studiujesz coś w ogóle?
- Co ty mój ojciec, że się tak wypytujesz? Nie twój pieprzony interes, a teraz wynocha stąd bo niedobrze mi jak na Ciebie patrzę.
- Najpierw zadzwonię po którąś z twoich przyjaciółek. Ktoś musi się Tobą zająć w tym stanie.
- Tylko spróbuj a wyrzucę stąd was oboje. Nie potrzebuje niańki, sama sobie poradzę.
- W takim razie, skoro już tutaj jestem- zniknął mi z oczu i minęło dobrych dziesięć minut zanim znów się pojawił.- Przygotowałem ci kąpiel i kilka czystych rzeczy- nawet nie zareagowałam. Skoro jesteś taka oporna- podniósł mnie i zaniósł do łazienki.- Ufam, że już sobie poradzisz, wolałbym cie nie rozbierać.
- Ostatnio szło ci całkiem nieźle i zupełnie nie przeszkadzało ci to, że jesteśmy rodzeństwem- nie zareagował na moją zaczepkę tylko pokręcił głową.
***
Powoli zaczynałem się niepokoić, ponieważ Caroline bardzo długo nie wychodziła z łazienki. Poza tym za nic nie mogłem dodzwonić się do jakiś dwóch dziewczyn, z którymi najczęściej utrzymywała kontakt. Gdyby aktualna sytuacja nie była tak skomplikowana, zostawiłbym ją samą sobie, jednak nie chodziło już nawet o sam fakt zamieszania, które sam wywołałem ale o to, że Caroline znów była pijana w sztok. Boże może się nawet utopić, niewiele myśląc wpadłem do łazienki.
- Nagle, zapragnąłeś się do mnie przyłączyć?- zapytała ze złością.- Muszę cie jednak rozczarować, nie jestem tak wyuzdana jak ty. Gdybyś nie był moim bratem, chętnie skorzystała bym z pocieszenia- nagle w jej oczach zobaczyłem łzy.- Myślałam, że wreszcie udało mi się ułożyć sobie życie. Marzyłam o dniu, w którym wyjdę za Stefana i nareszcie będę mogła pokazać rodzicom, że jestem warta czyjejś miłości ale teraz wszystko przepadło. Wszystko zniszczyłeś tak jak kiedyś.
- Caroline, wstań- wziąłem ręcznik i podszedłem do niej. Owinąłem ją i praktycznie wyciągnąłem z wanny, zupełnie ignorując jej słowne zaczepki.- Jesteś pijana i nie wiesz co mówisz. Caroline, otrząśniesz się z tego. Jesteś silna i nie możesz się tak mazgaić, słyszysz? Zabraniam ci, rozumiesz?
- Idź sobie, sama się ubiorę- z wielkim poczuciem ulgi opuściłem łazienkę. Minęło jakieś piętnaście minut zanim Caroline wyszła, a właściwie powinienem powiedzieć, wywlokła się- Jeszcze tutaj jesteś?- usiadła na kanapie i owinęła się kocem. Wyglądała jakby ktoś porządnie skopał ją w żołądek.
- Zrobiłem ci coś do zjedzenia- podałem jej przygotowaną jajecznicę, grzanki i sok pomarańczowy.- Zaraz podam ci jeszcze kawę, musisz wytrzeźwieć, zanim porozmawiamy.
- Wybacz, ale nie mam dzisiaj nastroju na kolejne rozmowy. Wydawało mi się, że wczoraj powiedziałeś już wszystko, poza tym wysłuchałam już dość, starczy mi na całe życie.
- Miałaś się nie zachowywać jak mazgaj, pamiętasz?- powiedziałem to ostrzejszym tonem, a ona dziwnie mi się przyglądała.- Wszystko minie słyszysz? Pomogę ci.
- Czyżbyś miał wyrzuty sumienia? Nagle zrobiłeś się nadzwyczaj łagodny. Zupełnie taki jakim cie pamiętam. Która kreacja jest prawdziwa, tamta czy ta którą pokazałeś wczoraj? Nie czekaj, nie musisz odpowiadać, doskonale wiem, że chłopak, którego poznałam dziewięć lat temu wcale nie istniał.
- Chyba wystarczająco dobitnie wytłumaczyłem ci wczoraj, że w tym wszystkim nie chodzi o ciebie. Nieszczęście, które teraz przeżywasz to następstwa zachowania Johna Forbesa. Twoja matka to prawdziwy potwór, ale on cie kocha. Oczywiście nie tak mocno jak powinien kochać ojciec, ale jednak.
- Zapominasz o jednym bardzo ważnym szczególe, ten potwór, jak nazywasz moją matkę, jest żoną Johna Forbesa, naszego ojca, więc nie masz co liczyć na to, że jakoś go to obejdzie. Matka na pewno przerobi go na swoją stronę, a on nie zwróci na mnie uwagi. Może momentami przejawia jakieś resztki uczucia w stosunku do mnie, ale nie liczę na zbyt wiele.
- Zawsze tak było?- spojrzała na mnie ze zdziwieniem.- Zawsze cie nie kochali, a przynajmniej nie zbyt mocno?- na jej twarzy pojawił się dziwny grymas zanim odpowiedziała.
- Wiesz co, czasami mam wrażenie, że ludzie bogaci, tracą uczucia na poczet pieniędzy. Nie znam niczego innego, w końcu przez całe moje dotychczasowe życie, tak naprawdę tylko moja niania Lucy mnie wychowywała. Od moich rodziców dostałam tylko pieniądze, pozycję i coś co oni nazywają wspaniałym startem w dorosłe życie. Ale co cie to obchodzi? Dlaczego o to pytasz? Dlaczego zachowujesz się w ten sposób?
- Myślę, że mimo twojej całej nienawiści do mojej osoby, mgę ci pomóc- powiedziałem po prostu.- Potrzebujesz czyjejś pomocy, żeby móc odciąć się od tych ludzi. Pomogę ci znaleźć pracę, właściwie to mogę ci nawet ją dać.
- Zwariowałeś? Twoje wyrzuty sumienia nie są wystarczającym powodem do tego, żebym zapomniała co mi zrobiłeś. Sypialiśmy ze sobą, pamiętasz? Jesteśmy rodzeństwem, a ty o tym wiedziałeś i wolałeś być zboczeńcem niż mi o tym powiedzieć, tego też nie pamiętasz? Właśnie to jest w tej całej sprawie najgorsze, gdybyś o tym nie wiedział, może z czasem potrafiłabym się z tym pogodzić, ale ty o tym wiedziałeś i ukryłeś z premedytacją. Jesteś chorym człowiekiem, żadna zemsta nie jest warta tego, żeby niszczyć przy okazji innych ludzi, a ty mnie zniszczyłeś- nagle zobaczyłem w jej oczach łzy.- Zniszczyłeś mnie i nienawidzę cie za to- rozpłakała się już na dobre, przez chwilę się jej przyglądałem.
- Caroline, posłuchaj mnie, wszystko się ułoży, zobaczysz, obiecuje- podniosłem się z miejsca.- Nie powinnaś zostawać sama, zadzwoń po kogoś, ja muszę już iść. Poradzisz sobie?- pokiwała twierdząco głową, jednak nie byłem pewien czy ona wie co mówi. Chwyciłem za jej telefon i zadzwoniłem do jakiejś Eleny. Chwile ze mną rozmawiała i obiecała, że za parę minut pojawi się u Caroline z drugą dziewczyną Bonnie. Ucieszyłem się, słysząc, że Caroline nie będzie sama. Czułem niepokój na samą myśl, że mogłaby tak przesiedzieć cały dzień.- Caroline, spójrz na mnie- dziwne, ale zauważyłem, że na dźwięk rozkazującego tonu, dziewczyna reaguje wręcz natychmiast.- Zanim wyjdę, wiedz że możesz na mnie liczyć, gdybyś czegoś potrzebowała wiesz gdzie mieszkam.
- Ściągnij wreszcie maskę baranka, wiem już jaki jesteś i wiesz co bardzo przypominasz ojca- poczułem złość ale patrząc, jak Caroline dalej zapada się w kanapę odpuściłem i wyszedłem z mieszkania.
- Nagle, zapragnąłeś się do mnie przyłączyć?- zapytała ze złością.- Muszę cie jednak rozczarować, nie jestem tak wyuzdana jak ty. Gdybyś nie był moim bratem, chętnie skorzystała bym z pocieszenia- nagle w jej oczach zobaczyłem łzy.- Myślałam, że wreszcie udało mi się ułożyć sobie życie. Marzyłam o dniu, w którym wyjdę za Stefana i nareszcie będę mogła pokazać rodzicom, że jestem warta czyjejś miłości ale teraz wszystko przepadło. Wszystko zniszczyłeś tak jak kiedyś.
- Caroline, wstań- wziąłem ręcznik i podszedłem do niej. Owinąłem ją i praktycznie wyciągnąłem z wanny, zupełnie ignorując jej słowne zaczepki.- Jesteś pijana i nie wiesz co mówisz. Caroline, otrząśniesz się z tego. Jesteś silna i nie możesz się tak mazgaić, słyszysz? Zabraniam ci, rozumiesz?
- Idź sobie, sama się ubiorę- z wielkim poczuciem ulgi opuściłem łazienkę. Minęło jakieś piętnaście minut zanim Caroline wyszła, a właściwie powinienem powiedzieć, wywlokła się- Jeszcze tutaj jesteś?- usiadła na kanapie i owinęła się kocem. Wyglądała jakby ktoś porządnie skopał ją w żołądek.
- Zrobiłem ci coś do zjedzenia- podałem jej przygotowaną jajecznicę, grzanki i sok pomarańczowy.- Zaraz podam ci jeszcze kawę, musisz wytrzeźwieć, zanim porozmawiamy.
- Wybacz, ale nie mam dzisiaj nastroju na kolejne rozmowy. Wydawało mi się, że wczoraj powiedziałeś już wszystko, poza tym wysłuchałam już dość, starczy mi na całe życie.
- Miałaś się nie zachowywać jak mazgaj, pamiętasz?- powiedziałem to ostrzejszym tonem, a ona dziwnie mi się przyglądała.- Wszystko minie słyszysz? Pomogę ci.
- Czyżbyś miał wyrzuty sumienia? Nagle zrobiłeś się nadzwyczaj łagodny. Zupełnie taki jakim cie pamiętam. Która kreacja jest prawdziwa, tamta czy ta którą pokazałeś wczoraj? Nie czekaj, nie musisz odpowiadać, doskonale wiem, że chłopak, którego poznałam dziewięć lat temu wcale nie istniał.
- Chyba wystarczająco dobitnie wytłumaczyłem ci wczoraj, że w tym wszystkim nie chodzi o ciebie. Nieszczęście, które teraz przeżywasz to następstwa zachowania Johna Forbesa. Twoja matka to prawdziwy potwór, ale on cie kocha. Oczywiście nie tak mocno jak powinien kochać ojciec, ale jednak.
- Zapominasz o jednym bardzo ważnym szczególe, ten potwór, jak nazywasz moją matkę, jest żoną Johna Forbesa, naszego ojca, więc nie masz co liczyć na to, że jakoś go to obejdzie. Matka na pewno przerobi go na swoją stronę, a on nie zwróci na mnie uwagi. Może momentami przejawia jakieś resztki uczucia w stosunku do mnie, ale nie liczę na zbyt wiele.
- Zawsze tak było?- spojrzała na mnie ze zdziwieniem.- Zawsze cie nie kochali, a przynajmniej nie zbyt mocno?- na jej twarzy pojawił się dziwny grymas zanim odpowiedziała.
- Wiesz co, czasami mam wrażenie, że ludzie bogaci, tracą uczucia na poczet pieniędzy. Nie znam niczego innego, w końcu przez całe moje dotychczasowe życie, tak naprawdę tylko moja niania Lucy mnie wychowywała. Od moich rodziców dostałam tylko pieniądze, pozycję i coś co oni nazywają wspaniałym startem w dorosłe życie. Ale co cie to obchodzi? Dlaczego o to pytasz? Dlaczego zachowujesz się w ten sposób?
- Myślę, że mimo twojej całej nienawiści do mojej osoby, mgę ci pomóc- powiedziałem po prostu.- Potrzebujesz czyjejś pomocy, żeby móc odciąć się od tych ludzi. Pomogę ci znaleźć pracę, właściwie to mogę ci nawet ją dać.
- Zwariowałeś? Twoje wyrzuty sumienia nie są wystarczającym powodem do tego, żebym zapomniała co mi zrobiłeś. Sypialiśmy ze sobą, pamiętasz? Jesteśmy rodzeństwem, a ty o tym wiedziałeś i wolałeś być zboczeńcem niż mi o tym powiedzieć, tego też nie pamiętasz? Właśnie to jest w tej całej sprawie najgorsze, gdybyś o tym nie wiedział, może z czasem potrafiłabym się z tym pogodzić, ale ty o tym wiedziałeś i ukryłeś z premedytacją. Jesteś chorym człowiekiem, żadna zemsta nie jest warta tego, żeby niszczyć przy okazji innych ludzi, a ty mnie zniszczyłeś- nagle zobaczyłem w jej oczach łzy.- Zniszczyłeś mnie i nienawidzę cie za to- rozpłakała się już na dobre, przez chwilę się jej przyglądałem.
- Caroline, posłuchaj mnie, wszystko się ułoży, zobaczysz, obiecuje- podniosłem się z miejsca.- Nie powinnaś zostawać sama, zadzwoń po kogoś, ja muszę już iść. Poradzisz sobie?- pokiwała twierdząco głową, jednak nie byłem pewien czy ona wie co mówi. Chwyciłem za jej telefon i zadzwoniłem do jakiejś Eleny. Chwile ze mną rozmawiała i obiecała, że za parę minut pojawi się u Caroline z drugą dziewczyną Bonnie. Ucieszyłem się, słysząc, że Caroline nie będzie sama. Czułem niepokój na samą myśl, że mogłaby tak przesiedzieć cały dzień.- Caroline, spójrz na mnie- dziwne, ale zauważyłem, że na dźwięk rozkazującego tonu, dziewczyna reaguje wręcz natychmiast.- Zanim wyjdę, wiedz że możesz na mnie liczyć, gdybyś czegoś potrzebowała wiesz gdzie mieszkam.
- Ściągnij wreszcie maskę baranka, wiem już jaki jesteś i wiesz co bardzo przypominasz ojca- poczułem złość ale patrząc, jak Caroline dalej zapada się w kanapę odpuściłem i wyszedłem z mieszkania.
***
- Jak on w ogóle śmiał do mnie zadzwonić!- krzyczała Elena kiedy razem z Bonnie dotarły do mojego mieszkania, tuż po wyjściu Niklausa.- Bydlak, jeszcze ma czelność nachodzić cie w twoim mieszkaniu, po tym co ci zrobił.
- Eleno, uspokój się- byłam wdzięczna Bonnie, że zawsze okazuje taką trzeźwość umysłu.- Nie zapominaj, że to nie do nas należy ocena jego zachowania. Mamy wesprzeć Caroline, a nie ciągle przypominać jej o Niklausie. Care, może czegoś potrzebujesz? Możemy ci jakoś pomóc, żebyś poczuła się lepiej?
- Najlepiej poczułabym się, gdybym mogła przespać całą tą historię- wychrypiałam.- Nawet nie wiecie jaką ciężką rozmowę miałam z moją matką- przez kolejne kilka minut, opowiadałam im o kłótni z matką.- Do tego wszystkiego jeszcze cały czas wypomina mi, że z ojcem mnie utrzymują. Chyba najwyższa pora poszukać jakiejś pracy. Nie wiem gdzie ani nawet jak ale nie mam innego wyjścia. Myślę nawet o wyprowadzce.
- Myślisz, że rodzice wyrzucą cie z domu?- zapytała zszokowana Bonnie.- Nie są jakimiś szczególnie wylewnymi ludźmi, ale nie wydaje mi się, żeby pozwolili, aby ich jedyna córka mieszkała pod mostem, wiedząc, że nie masz pracy. Nie są, aż takimi okrutnikami.
- Klaus, zaproponował mi pracę- sama zdziwiłam się tym, że to powiedziałam.- Powiedział, że chce mi pomóc, że powinnam odciąć się od moich rodziców. Dlaczego, on robi to wszystko?
- Caroline, trudno powiedzieć co tacy popaprani ludzie jak on, mają w głowach- zauważyła Elena, a Bonnie spiorunowała ją wzrokiem, miałam wrażenie, że coś ukrywają.- Dobrze, już dobrze, nie będę wygłaszała tak bezpośrednio togo co myślę, jednak Bonnie musisz przyznać, że on zachowuje się irracjonalnie. W końcu to z jego winy Caroline teraz cierpi, a co robi on, pociesza ją. Czy to nie jest zachowanie jakiegoś schizofrenika?
- Może nie spodziewał się, że to tak uderzy w Caroline?- próbowała go bronić.
- Bonnie, czy ty cierpisz na głuchotę? Odnoszę nieodparte wrażenie, że nie słyszysz co właściwie mówisz. Przecież Klaus, jasno i wyraźnie powiedział, że kiedy poznał Caroline, wiedział o tym, że są rodzeństwem, więc powiedz mi kto o zdrowych zmysłach idzie do łóżka z własną siostrą?
- Ja to wszystko wiem, Eleno i rozumiem. Jednak poczekajmy, aż sytuacja się rozwinie i wtedy ją oceńmy.
- Bonnie, to powiedz mi co twoim zdaniem powinnam zrobić?- zapytałam.
- Powinnaś ochłonąć tak na początek, później z nim porozmawiać i poznać jego punkt widzenia. Wiem, że teraz uważasz Klausa za sprawcę całego swojego nieszczęścia, ale spójrz na to obiektywnie. Czy to on sprawił jakimi ludźmi są twoi rodzice, nie tylko ci to pokazał, a oni to teraz potwierdzili swoim zachowaniem. Jednak skoro przez jego zachowanie tracisz wszystko, niech ci pomoże, to jego obowiązek.
- Zmień dilera Bonnie bo ten cie ewidentnie oszukuje- powiedziała Elena.- Caroline w ogóle jej nie słuchaj, powinnaś spuścić go na drzewo. Wiesz, że nie potrzebujesz jego pomocy, w końcu masz nas, my ci we wszystkim pomożemy. Jeżeli rzeczywiście chcesz odciąć się od rodziców wystarczy, że poprosisz o pomoc Stefana. Mogę porozmawiać z Damonem, pożyczymy ci pieniądze na nowy start, oddasz kiedy będziesz mogła.
- Jeżeli chcesz, ja również mogę ci pożyczyć jakąś kwotę. W końcu z Kolem....- przerwała natychmiast. Nie wiedziałam kim jest Kol. Byłam święcie przekonana, że Bonnie nadal jest w związku z Jeremym Gilbertem, bratem Eleny. Uświadomiłam sobie, że to właśnie tajemnica, którą skrywają dziewczyny.
- Słuchajcie, kim jest ten Kol? Bonnie, dlaczego nie mówiłaś mi nic o twoim rozstaniu z Jeremym i jakimś nowym facecie w twoim życiu? No dalej opowiadaj, może to pozwoli mi zapomnieć o moich problemach.
- Kol, to jej nowy bogaty chłopak- powiedziała Elena.- Spotykają się od paru miesięcy- Bonnie spojrzała na Elenę ze złością.- Tak się składa, że nowy chłopak Bonnie, to brat twojego prześladowcy Klausa, nazywa się Kol Mikaelson.
- Co ale jak to?- byłam autentycznie zdziwiona.- Dlatego, że to brat Klausa nie chciałaś mi powiedzieć o swoim nowym związku, Bonnie?
- Nie Caroline, nie o to chodzi. Do czasu, aż Klaus potwierdził rewelacje o tym, że jest twoim bratem, tak naprawdę nie wiedziałam kim on jest. Nie miałam pojęcia, że on udawał twojego szofera. Dobrze wiesz, że lata temu widziałam go tylko raz i to przelotnie, nie poznałam go. Później ty opowiedziałaś nam całą historię i nie wiedziałam jak przyznać się do tego, że chodzę z jego bratem. Poza tym, Elena cały czas ma żal o to, że rozstałam się z Jeremym i nie chciałam, żeby przedstawiła ci Kola w jak najgorszym świetle tylko dlatego, że też nazywa się Mikaelson.
- Bonnie, daj spokój, jeżeli jesteś z nim szczęśliwa, trzymam za was kciuki- uściskałam ją z
uśmiechem.- Ty Eleno, nie powinnaś jej tak surowo oceniać. W końcu jej rozstanie z Jeremym jest tylko ich sprawą, poza tym kiedy ty związałaś się z Damonem, ani ja ani Bonnie nie oceniałyśmy twojego wyboru.
- Masz rację, jednak nie potrafię spokojnie patrzeć na cierpienie mojego brata. Mniejsza z tym, nie będę się wtrącała w wasze sprawy, w końcu jesteśmy przyjaciółkami i nie chce żeby coś nas poróżniło.
- Jaki jest naprawdę Klaus?- sama nie rozumiałam co mnie podkusiło, żeby zadać to pytanie.- Poznałaś go w jego prywatnym otoczeniu
- Nie jest taki, jakim ty go przedstawiłaś- zaczęła ostrożnie.- Widać, że bardzo kocha swoją matkę Esther, zawsze kiedy go potrzebuje przyjeżdża i pomaga. Musisz wiedzieć, że jej mąż Mikael jest po zawale i miał wylew, jest sparaliżowany z jednej strony. Esther bardzo go pielęgnuje, a Klaus dopóki był na miejscu przesiadywał u nich prawie każdego dnia. Poza tym jest jeszcze jego żona Camille, została w Londynie i przyjedzie z teściami, kiedy już zostanie przygotowany ich nowy dom.
- Klaus, jest żonaty?
- Tak jego żona nazywa się Camille O'Donnell, spotkałam ją tylko raz, ale wydaje mi się, że bardzo kocha Klausa. Rebekah, opowiadała, że jest im ostatnio bardzo trudno, ponieważ ona nie może mieć dzieci, cierpi, a Klaus podobno jak to on, odcina się od wszystkiego. Jest skryty jeżeli chodzi o uczucia.
- Nigdy nie pomyślałabym, że jakaś kobieta, może się zdecydować na związek z takim człowiekiem, jakim jest Klaus- wtrąciła Elena.- Wiesz coś, jakoby mieliby się rozwieść?
- A co ty, nagle taka ciekawska?- roześmiała się Bonnie.- Rebekah, utrzymuje, że Camille nie chce się rozwieść, ale kto tam wie co w głowie siedzi Klausowi. Mówi, że on nawet nie odczuł by wielkiej różnicy, podobno zdradza biedaczkę na potęgę. Podobno nawet matka Klausa, namawia Camille na rozwód z synem, uważa że tylko oboje się unieszczęśliwiają. W razie rozwodu Camille mogłaby poszukać szczęścia z kimś innym, a Klaus również mógłby odnaleźć swoje własne.
- To oznacza tylko, że Klaus nie jest dobrym człowiekiem. Trzeba trzymać się od niego z daleka, przynosi nieszczęście każdemu kto stanie na jego drodze- zauważyła Elena.
- Jednak jest moim bratem i może mi pomóc- wtrąciłam.- Dziewczyny, jeżeli będę z nim utrzymywać dobre stosunki, może nie skompromituje mnie do końca. Skoro on nie ma żadnych hamulców, pomyślcie, że może udostępnić w mediach nasz film. Wtedy będę skończona. Myślę, że powinnam się do niego zbliżyć.
- Zbliżyć? Co masz na myśli?
- Bonnie no pomyśl, powiedział, że może dać mi pracę i pomóc uniezależnić się od rodziców. Upiekę tym sposobem dwie pieczenie na jednym ogniu, będę zarabiała własne pieniądze i miała go na oku, gdyby coś kombinował. Poza tym, nie pozwolę, żeby mnie zniszczył, pamiętacie nasze powiedzonko? Nie daj się zniszczyć facetom, ty zrujnuj ich wcześniej- uśmiechnęłam się, przypominając sobie, rozstanie z Tylerem i moment powstania tego powiedzenia.
- Przyjmiesz jego propozycje zawodową i co dalej? Zamierzasz się zemścić?
- Zamierzam dać mu nauczkę, żeby zapamiętał do końca życia, że nie wolno krzywdzić Caroline Forbes- uśmiechnęłam się, całkowicie zapominając o moim niedawnym płaczu.
____________________________________________________________
Udało mi się skończyć rozdział. Wiem wiem, nienawidzicie mnie za to, że Caroline jest siostrą Klausa, ale proszę nie wieszajcie na mnie psów, bo ich przyszła relacja będzie dość specyficzna. Powoli zacznie się wyścig złośliwości między nimi, ale będzie zabawnie. Jeszcze jedno, Caroline to silna babka nie jakiś mazgaj więc Klaus chyba powinien się bać. Kolejny rozdział za miesiąc bo wcale go nie zaczęłam. KOMENTUJCIE.
- Klaus, zaproponował mi pracę- sama zdziwiłam się tym, że to powiedziałam.- Powiedział, że chce mi pomóc, że powinnam odciąć się od moich rodziców. Dlaczego, on robi to wszystko?
- Caroline, trudno powiedzieć co tacy popaprani ludzie jak on, mają w głowach- zauważyła Elena, a Bonnie spiorunowała ją wzrokiem, miałam wrażenie, że coś ukrywają.- Dobrze, już dobrze, nie będę wygłaszała tak bezpośrednio togo co myślę, jednak Bonnie musisz przyznać, że on zachowuje się irracjonalnie. W końcu to z jego winy Caroline teraz cierpi, a co robi on, pociesza ją. Czy to nie jest zachowanie jakiegoś schizofrenika?
- Może nie spodziewał się, że to tak uderzy w Caroline?- próbowała go bronić.
- Bonnie, czy ty cierpisz na głuchotę? Odnoszę nieodparte wrażenie, że nie słyszysz co właściwie mówisz. Przecież Klaus, jasno i wyraźnie powiedział, że kiedy poznał Caroline, wiedział o tym, że są rodzeństwem, więc powiedz mi kto o zdrowych zmysłach idzie do łóżka z własną siostrą?
- Ja to wszystko wiem, Eleno i rozumiem. Jednak poczekajmy, aż sytuacja się rozwinie i wtedy ją oceńmy.
- Bonnie, to powiedz mi co twoim zdaniem powinnam zrobić?- zapytałam.
- Powinnaś ochłonąć tak na początek, później z nim porozmawiać i poznać jego punkt widzenia. Wiem, że teraz uważasz Klausa za sprawcę całego swojego nieszczęścia, ale spójrz na to obiektywnie. Czy to on sprawił jakimi ludźmi są twoi rodzice, nie tylko ci to pokazał, a oni to teraz potwierdzili swoim zachowaniem. Jednak skoro przez jego zachowanie tracisz wszystko, niech ci pomoże, to jego obowiązek.
- Zmień dilera Bonnie bo ten cie ewidentnie oszukuje- powiedziała Elena.- Caroline w ogóle jej nie słuchaj, powinnaś spuścić go na drzewo. Wiesz, że nie potrzebujesz jego pomocy, w końcu masz nas, my ci we wszystkim pomożemy. Jeżeli rzeczywiście chcesz odciąć się od rodziców wystarczy, że poprosisz o pomoc Stefana. Mogę porozmawiać z Damonem, pożyczymy ci pieniądze na nowy start, oddasz kiedy będziesz mogła.
- Jeżeli chcesz, ja również mogę ci pożyczyć jakąś kwotę. W końcu z Kolem....- przerwała natychmiast. Nie wiedziałam kim jest Kol. Byłam święcie przekonana, że Bonnie nadal jest w związku z Jeremym Gilbertem, bratem Eleny. Uświadomiłam sobie, że to właśnie tajemnica, którą skrywają dziewczyny.
- Słuchajcie, kim jest ten Kol? Bonnie, dlaczego nie mówiłaś mi nic o twoim rozstaniu z Jeremym i jakimś nowym facecie w twoim życiu? No dalej opowiadaj, może to pozwoli mi zapomnieć o moich problemach.
- Kol, to jej nowy bogaty chłopak- powiedziała Elena.- Spotykają się od paru miesięcy- Bonnie spojrzała na Elenę ze złością.- Tak się składa, że nowy chłopak Bonnie, to brat twojego prześladowcy Klausa, nazywa się Kol Mikaelson.
- Co ale jak to?- byłam autentycznie zdziwiona.- Dlatego, że to brat Klausa nie chciałaś mi powiedzieć o swoim nowym związku, Bonnie?
- Nie Caroline, nie o to chodzi. Do czasu, aż Klaus potwierdził rewelacje o tym, że jest twoim bratem, tak naprawdę nie wiedziałam kim on jest. Nie miałam pojęcia, że on udawał twojego szofera. Dobrze wiesz, że lata temu widziałam go tylko raz i to przelotnie, nie poznałam go. Później ty opowiedziałaś nam całą historię i nie wiedziałam jak przyznać się do tego, że chodzę z jego bratem. Poza tym, Elena cały czas ma żal o to, że rozstałam się z Jeremym i nie chciałam, żeby przedstawiła ci Kola w jak najgorszym świetle tylko dlatego, że też nazywa się Mikaelson.
- Bonnie, daj spokój, jeżeli jesteś z nim szczęśliwa, trzymam za was kciuki- uściskałam ją z
uśmiechem.- Ty Eleno, nie powinnaś jej tak surowo oceniać. W końcu jej rozstanie z Jeremym jest tylko ich sprawą, poza tym kiedy ty związałaś się z Damonem, ani ja ani Bonnie nie oceniałyśmy twojego wyboru.
- Masz rację, jednak nie potrafię spokojnie patrzeć na cierpienie mojego brata. Mniejsza z tym, nie będę się wtrącała w wasze sprawy, w końcu jesteśmy przyjaciółkami i nie chce żeby coś nas poróżniło.
- Jaki jest naprawdę Klaus?- sama nie rozumiałam co mnie podkusiło, żeby zadać to pytanie.- Poznałaś go w jego prywatnym otoczeniu
- Nie jest taki, jakim ty go przedstawiłaś- zaczęła ostrożnie.- Widać, że bardzo kocha swoją matkę Esther, zawsze kiedy go potrzebuje przyjeżdża i pomaga. Musisz wiedzieć, że jej mąż Mikael jest po zawale i miał wylew, jest sparaliżowany z jednej strony. Esther bardzo go pielęgnuje, a Klaus dopóki był na miejscu przesiadywał u nich prawie każdego dnia. Poza tym jest jeszcze jego żona Camille, została w Londynie i przyjedzie z teściami, kiedy już zostanie przygotowany ich nowy dom.
- Klaus, jest żonaty?
- Tak jego żona nazywa się Camille O'Donnell, spotkałam ją tylko raz, ale wydaje mi się, że bardzo kocha Klausa. Rebekah, opowiadała, że jest im ostatnio bardzo trudno, ponieważ ona nie może mieć dzieci, cierpi, a Klaus podobno jak to on, odcina się od wszystkiego. Jest skryty jeżeli chodzi o uczucia.
- Nigdy nie pomyślałabym, że jakaś kobieta, może się zdecydować na związek z takim człowiekiem, jakim jest Klaus- wtrąciła Elena.- Wiesz coś, jakoby mieliby się rozwieść?
- A co ty, nagle taka ciekawska?- roześmiała się Bonnie.- Rebekah, utrzymuje, że Camille nie chce się rozwieść, ale kto tam wie co w głowie siedzi Klausowi. Mówi, że on nawet nie odczuł by wielkiej różnicy, podobno zdradza biedaczkę na potęgę. Podobno nawet matka Klausa, namawia Camille na rozwód z synem, uważa że tylko oboje się unieszczęśliwiają. W razie rozwodu Camille mogłaby poszukać szczęścia z kimś innym, a Klaus również mógłby odnaleźć swoje własne.
- To oznacza tylko, że Klaus nie jest dobrym człowiekiem. Trzeba trzymać się od niego z daleka, przynosi nieszczęście każdemu kto stanie na jego drodze- zauważyła Elena.
- Jednak jest moim bratem i może mi pomóc- wtrąciłam.- Dziewczyny, jeżeli będę z nim utrzymywać dobre stosunki, może nie skompromituje mnie do końca. Skoro on nie ma żadnych hamulców, pomyślcie, że może udostępnić w mediach nasz film. Wtedy będę skończona. Myślę, że powinnam się do niego zbliżyć.
- Zbliżyć? Co masz na myśli?
- Bonnie no pomyśl, powiedział, że może dać mi pracę i pomóc uniezależnić się od rodziców. Upiekę tym sposobem dwie pieczenie na jednym ogniu, będę zarabiała własne pieniądze i miała go na oku, gdyby coś kombinował. Poza tym, nie pozwolę, żeby mnie zniszczył, pamiętacie nasze powiedzonko? Nie daj się zniszczyć facetom, ty zrujnuj ich wcześniej- uśmiechnęłam się, przypominając sobie, rozstanie z Tylerem i moment powstania tego powiedzenia.
- Przyjmiesz jego propozycje zawodową i co dalej? Zamierzasz się zemścić?
- Zamierzam dać mu nauczkę, żeby zapamiętał do końca życia, że nie wolno krzywdzić Caroline Forbes- uśmiechnęłam się, całkowicie zapominając o moim niedawnym płaczu.
____________________________________________________________
Udało mi się skończyć rozdział. Wiem wiem, nienawidzicie mnie za to, że Caroline jest siostrą Klausa, ale proszę nie wieszajcie na mnie psów, bo ich przyszła relacja będzie dość specyficzna. Powoli zacznie się wyścig złośliwości między nimi, ale będzie zabawnie. Jeszcze jedno, Caroline to silna babka nie jakiś mazgaj więc Klaus chyba powinien się bać. Kolejny rozdział za miesiąc bo wcale go nie zaczęłam. KOMENTUJCIE.
Wlasnie przeczytalam , ale na poczatek chcialam napisac , ze fajnie ze zajrzalas tez do mnie nie spodziewalam sie ;)
OdpowiedzUsuńCo do rozdzialu. Matka Caroline mnie wkurwia ze masakra xd Na miejscu Care nie bylabym tak lagodna , Klaus ... ten typ cos kombinuje. On nigdy nie jest dobry , gdyby nic nie mial w zanadrzu. Stefan... dobry przyjaciel Care :) podobal mi sie wątek z obiciem mordy .. Elena. Niech da spokoj z Jeremy'm . To duzy chlopak poradzi sobie. Nie sadzilam ze Bonnie bd z Kolem :o . Dobrze ze Care to przyjela bezproblemowo. Ciekawa jestem co bd dalej , Care bd mial Klauda na oku ? Cos nie sadze ;) czekam zna niecierpliwoscia na next I pozdrawiam!
~Vinea
Hej. Aby założyć bloga , zakładałaś konto google.
OdpowiedzUsuńSzkoda ,że Klaus i Caroline są rodzeństwem. Mam nadzieje ,że z czasem to zmienisz ,że to będzie jakaś pomyłka.
Hej, zachęcam do śledzenia bloga. Tak zakładałam konto na google, żeby stworzyć bloga. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńHej. To ja z klauscarolineandbabyhope.
OdpowiedzUsuńmam pytanie. Czy mogą się posłużyć twoim blogiem jako reklamą dla nowych przyszłych adresów swoich blogów. I od razu polecić im twojego , bo jest super.
Ps. Mam nadzieje ,że Klaus i Caroline jednak nie okażą się rodzeństwem , albo będzie jednak coś erotycznego między nimi.
Hej, zgadzam się jeżeli ci to jakoś pomoże w twojej działalności blogowej.
OdpowiedzUsuńCieszę, że ci się podoba i powodzenia w pisaniu.
Fajne opowiadanie. Jestem ciekawe co będzie dalej. Co ile pojawiają się rozdziały?
OdpowiedzUsuńCieszę się, że ci się podoba. Udostępniam wiadomości o przybliżonym terminie publikacji rozdziałów ale staram się, żeby pojawiały się przynajmniej raz w miesiącu.
UsuńTrochę mnie nie było u ciebie, ale teraz wróciłam. Muszę nadrobić zaległości.
OdpowiedzUsuńZachowanie Klausa jest dziwne. Najpierw robi z jej życia piekło, a potem dba o nią. Niech nie zapomina przez kogo Caroline cierpi.
Klaus ma żonę? Cami. Tego się spodziewałam. Niech szybko wezmą rozwód. Nie przepadam za Klamille, ale postać Cami jest sympatyczna, lubię ją trochę, ale miłosne reakcje z Klausem mnie odpychają, zdecydowanie wolę Klaroline.
Kennett! Kol i Bonnie są cudowni! Uwielbiam tą parę. Uważam, że oni są interesujący.
Cudowny rozdział! 💕
Shrew ❤
Pierwszy raz się zgodzę z tym, co mówi Elena xdd
UsuńNiech Caroline odprawi Klausa, albo przynajmniej tak na początku, potem nie przeszkadzało by mi to xddd