Padłam na kanapę wykończona. Dziewczyny spojrzały na mnie ze współczuciem. Wszystkie trzy siedziałyśmy w moim starym nowojorskim mieszkaniu. Od pięciu lat, robiłyśmy to nieprzerwanie co dwa tygodnie. Miałam wrażenie, że gdyby nie to, oszalała bym. Mimo, że kochałam swoją pracę, a moje dziewczynki były prawdziwą radością mojego życia, to czasami czułam, że wszystko wokół, mnie przytłacza.
- Co się stało?- powiedziała troskliwie Bonnie. Przyjrzałam się przyjaciółce. Bonnie, nie wiele się zmieniła przez ostatnie lata. Odrobinę przytyła po urodzeniu swojego upragnionego synka, ale jej twarz nadal była bardzo młodzieńcza, a oczy błyszczały, pełne miłości do Kola. Nadal byli w sobie niepoprawnie zakochani, a Kol mógłby wystawić dla Bonnie pomnik. Jednak otrząsnęłam się z zamyślenia i odpowiedziałam.
- Mam po prostu ciężki czas. Wiecie odkąd mój ostatni pokaz okazał się takim sukcesem, mam już zaplanowane kolejne dwa, a dzisiaj miałam tak ciężki dzień w szwalni, że zastanawiam się czy damy radę na czas.
- Zawsze tak mówisz, a później twoje pokazy okazują się niezaprzeczalnymi sukcesami- kochana Bonnie.- Poza tym, zaraz pojedziesz do domu, ucałujesz swoje dziewczynki, a Tyler pomoże ci pozbyć się napięcia.
- Daj spokój- zasępiłam się.- Mogę się założyć, że Tyler wróci dzisiaj do domu w koszmarnym humorze. Wypiję kilka piw i jak codziennie położy się spać. Wiesz przecież, że od jakiegoś pół roku zapomniał nawet, że istnieje. Oczywiście potrafi być niezwykle miły, wtedy kiedy, sam czegoś chce, ale przywykłam, że raczej nie robi niczego bezinteresownie.
- Caroline, wiem że na początku był dla Ciebie niezwykle miły, wspierał cię, ale nigdy za nim nie przepadałam- powiedziała rzeczowo Elena.- Niby z niego taki kochający z niego ojciec i mąż, założę się, że tak naprawdę wszystkie kobiety myślą, że złapałaś Pana Boga za nogi, ale jak dla mnie to zwykły buc i wywyższający się dupek.
- Eleno!- ofuknęła ją Bonnie.- Powinnyśmy wspierać Caroline w trudnościach, a nie oceniać jakim to człowiekiem nie jest Tyler.
- Zawsze go bronisz, uważasz, że skoro on zajął się Caroline, wiedząc co działo się w przeszłości, to powinniśmy go niemal całować po stopach, ale moim zdaniem po prostu powinna się z nim rozwieść i przestać odgrywać tą szopkę z "idealną" rodziną. Dopóki dziewczynki są małe, nie przeżyją tego szczególnie mocno.
Dziewczyny zaczęły się spierać, a ja pozwoliłam im na to, pogrążona we własnych myślach. Rozumiałam je obie, Bonnie nie chciała się wtrącać w cudze życie, w końcu jej związek z Kolem sam się rozwinął, a Elena zawsze mówiła mi co myśli i jak to wszystko widzi. Zastanawiałam się, jak ona i Damon ze sobą wytrzymują i do tego doczekali się już swojej trójki dzieciaków. Jak to powtarzał Damon ze śmiechem, w ich domu zawsze trzęsie się podłoga od tych ciągłych wrzasków.
- Kilka tygodni temu spotkałam Klausa- w pomieszczeniu nagle zrobiło się tak cicho, że dosłownie tą ciszę można by było kroić nożem.- Wpadliśmy na siebie na ulic, pogratulował mi pokazu i sobie poszedł- dodałam szybko, żeby rozwiać ich wątpliwości.
- I? Co poczułaś? Przyspieszone bicie serca? Motylki w brzuchu?
- Eleno, przecież wiesz jak skończyła się nasza historia. Nie ma ani przyspieszonego bicia serca, ani motylków w brzuchu, została tylko pustka. Poza tym, Klaus patrzył na mnie w taki sposób, jakbyśmy nigdy się nie znali, to mnie upewniło w tym, że podjęliśmy właściwą decyzję. Kto wie, gdzie bylibyśmy teraz, może już i tak byśmy się rozstali.
- Może to byłoby najlepsze co cię w życiu spotkało- Elena podniosła ręce w obronnym geście.- No, co? Moim zdaniem, lepiej spędzić z kimś kilka miesięcy pełnych pasji i namiętności, niż pięć lat z największym nudziarzem, jakiego spotkasz w życiu.
- Zapominasz o jednym ważnym szczególe, Klaus sam zdecydował, że nie chce ze mną być i wraca do żony. Na marginesie w ogóle mnie to nie dziwi, przecież była w ciąży, a ja cóż byłam tylko miłym wspomnieniem sprzed lat.
- Przestań, wszyscy wiedzą, że Camille zatrzymała go na tą ciąże, a tak naprawdę nawet nikt nie może być pewien, czy Hope jest jego córką. Poza tym gdybyś podchodziła do tego tak jak mówisz, przez ostatnie pięć lat nie unikałabyś go jak ognia. Jeżeli o mnie chodzi, zadziwiające jest to, że ilekroć od siebie uciekacie, za każdym razem prędzej czy później i tak wasze drogi się łączą. To nie może być przypadkowe, jak to mówią do trzech razy sztuka.
- Przestań te twoje teorie spiskowe,robią się coraz bardziej niesamowite- powiedziała Bonnie.- Jednak z jednym mogę się zgodzić, co ma być to będzie, trzeba tylko poczekać na odpowiedni moment.
- Dziewczyny jestem wykończona, jadę do domu ucałować dziewczynki na dobranoc- zerwałam się z kanapy. Miałam dość słuchania przepychanek moich przyjaciółek. Każda z niech miała inny pogląd na moje życie.
- Do zobaczenia na chrzcie Nickiego- przypomniała Bonnie, a oczy jej rozbłysły.- Nie zapomnij, spotykamy się w niedzielę o jedenastej w domu Esther i Mikaela.
- Jak mogłabym zapomnieć?- ucałowałam je w policzki, zostawiłam klucze i wyszłam.
- Zawsze go bronisz, uważasz, że skoro on zajął się Caroline, wiedząc co działo się w przeszłości, to powinniśmy go niemal całować po stopach, ale moim zdaniem po prostu powinna się z nim rozwieść i przestać odgrywać tą szopkę z "idealną" rodziną. Dopóki dziewczynki są małe, nie przeżyją tego szczególnie mocno.
Dziewczyny zaczęły się spierać, a ja pozwoliłam im na to, pogrążona we własnych myślach. Rozumiałam je obie, Bonnie nie chciała się wtrącać w cudze życie, w końcu jej związek z Kolem sam się rozwinął, a Elena zawsze mówiła mi co myśli i jak to wszystko widzi. Zastanawiałam się, jak ona i Damon ze sobą wytrzymują i do tego doczekali się już swojej trójki dzieciaków. Jak to powtarzał Damon ze śmiechem, w ich domu zawsze trzęsie się podłoga od tych ciągłych wrzasków.
- Kilka tygodni temu spotkałam Klausa- w pomieszczeniu nagle zrobiło się tak cicho, że dosłownie tą ciszę można by było kroić nożem.- Wpadliśmy na siebie na ulic, pogratulował mi pokazu i sobie poszedł- dodałam szybko, żeby rozwiać ich wątpliwości.
- I? Co poczułaś? Przyspieszone bicie serca? Motylki w brzuchu?
- Eleno, przecież wiesz jak skończyła się nasza historia. Nie ma ani przyspieszonego bicia serca, ani motylków w brzuchu, została tylko pustka. Poza tym, Klaus patrzył na mnie w taki sposób, jakbyśmy nigdy się nie znali, to mnie upewniło w tym, że podjęliśmy właściwą decyzję. Kto wie, gdzie bylibyśmy teraz, może już i tak byśmy się rozstali.
- Może to byłoby najlepsze co cię w życiu spotkało- Elena podniosła ręce w obronnym geście.- No, co? Moim zdaniem, lepiej spędzić z kimś kilka miesięcy pełnych pasji i namiętności, niż pięć lat z największym nudziarzem, jakiego spotkasz w życiu.
- Zapominasz o jednym ważnym szczególe, Klaus sam zdecydował, że nie chce ze mną być i wraca do żony. Na marginesie w ogóle mnie to nie dziwi, przecież była w ciąży, a ja cóż byłam tylko miłym wspomnieniem sprzed lat.
- Przestań, wszyscy wiedzą, że Camille zatrzymała go na tą ciąże, a tak naprawdę nawet nikt nie może być pewien, czy Hope jest jego córką. Poza tym gdybyś podchodziła do tego tak jak mówisz, przez ostatnie pięć lat nie unikałabyś go jak ognia. Jeżeli o mnie chodzi, zadziwiające jest to, że ilekroć od siebie uciekacie, za każdym razem prędzej czy później i tak wasze drogi się łączą. To nie może być przypadkowe, jak to mówią do trzech razy sztuka.
- Przestań te twoje teorie spiskowe,robią się coraz bardziej niesamowite- powiedziała Bonnie.- Jednak z jednym mogę się zgodzić, co ma być to będzie, trzeba tylko poczekać na odpowiedni moment.
- Dziewczyny jestem wykończona, jadę do domu ucałować dziewczynki na dobranoc- zerwałam się z kanapy. Miałam dość słuchania przepychanek moich przyjaciółek. Każda z niech miała inny pogląd na moje życie.
- Do zobaczenia na chrzcie Nickiego- przypomniała Bonnie, a oczy jej rozbłysły.- Nie zapomnij, spotykamy się w niedzielę o jedenastej w domu Esther i Mikaela.
- Jak mogłabym zapomnieć?- ucałowałam je w policzki, zostawiłam klucze i wyszłam.
***
Niedziela nadeszła bardzo szybko, a my wspólnie z Tylerem szykowaliśmy się na uroczystość chrztu synka Bonnie i Kola. Zajęło to bardzo dużo czasu, ponieważ jak na złość dziewczynki nie chciały współpracować. Co złościło Tylera, który musiał wypić kilka drinków. Bałam się, że ktoś zauważy, że coś z nim nie tak.
- Tyler proszę cie, nie pij już. Zaraz musimy wyjść. To i tak wielka uprzejmość, ze strony teściów Bonnie, że pozwolili nam przygotować się tutaj. Wiesz, że gdyby nie to poszlibyśmy na uroczystość jak para łachmytów.
- Tak rodzice KLAUSA, to naprawdę wspaniałomyślni ludzie. Tylko to twoja wina, że jesteśmy spóźnieni, gdybyś nie rozpuszczała tak dziewczynek, już dawno bylibyśmy gotowi. Poza tym, chyba mam prawo wypić sobie kilka drinków, przed spotkaniem z twoim ukochanym.
- Ukochanym? O jakim ukochanym mówisz? Przekonywałam cię, żebyś nie przychodził. Proszę cię tylko nie rób scen- chwyciłam go za przedramię.
- Scen? Ja dopiero mogę zacząć robić sceny. Miałem nie przychodzić, no tak, żeby ułatwić ci pieprzenie się z tym twoim alfonsem, żebyś mogła jeszcze jednego bękarta przynieść mi do domu!- złapał mnie za twarz.- Ani o tym nie myśl, jasne? Jeżeli mnie zdradzisz zabiję cie!- zaczął mnie szarpać.
- Tyler to boli, puść mnie!- zaczęliśmy się szamotać.
- Puść ją!- usłyszałam za plecami głęboki, spokojny głos Klausa.- Powiedziałem, żebyś ją puścił- poczułam jak wyrywa mnie z rąk Tylera.- Nikt cie nie nauczył, jak powinno się postępować z kobietami- Tyler zamachnął się na niego, ale był już na tyle pijany, że Klaus bardzo szybko go odepchnął.
- Ty będziesz mnie pouczał, jak mam postępować, z własną żoną? Mogę zrobić co chce, rozumiesz? - Klaus uderzył go pięścią w szczękę, a Tyler przewrócił się.
- Masz natychmiast opuścić dom moich rodziców, rozumiesz?- spojrzał na mnie, a ja poczułam, że krew zastyga mi w żyłach.- Z Tobą mamy do pogadania, nie uważasz?- chwycił mnie za rękę i poprowadził na tył domu.
***
Nie mogłem uwierzyć w to, co Tyler wybełkotał do Caroline. Jednak sądząc po jej reakcji musiała to być prawda. Jednak to oznaczało, że oszukała mnie wtedy i oszukiwała mnie przez ostatnie pięć lat mojego życia. Miałem ochotę ją udusić. krew mnie zalała, kiedy uświadomiłem sobie co oznaczają słowa jej męża. Pozwoliła, żeby moje dzieci nosiły nazwisko tego dupka, żeby to do niego mówiły tato. Nie mogłem jej tego wybaczyć, ale musiałem ochłonąć.
- No i? Może masz mi coś do powiedzenia?- stała tam cała skamieniała.- Nie stój tak, tylko mów, czy to co powiedział Tyler to prawda? To o twoich córkach? Czy one są moje?- nadal się nie odzywała.- Nie stój tak, tylko odpowiadaj! Czy dziewczynki są moimi córkami? Chyba mam prawo to wiedzieć, do cholery!- Caroline skuliła się nagle, a do mnie dotarła przerażająca prawda o jej małżeństwie. Takie sceny jakie przed chwilą zrobił Tyler, musiały być jej codziennością. Jednak w takim razie, dlaczego utrzymywała, że tak wspaniale im się układa?
- Nie mogłam ci powiedzieć- rzekła tak cicho, że ledwie to usłyszałem.- Powiedziałeś, że Camille jest w ciąży i nie możesz jej opuścić. Oboje wiedzieliśmy, że to prawda, patrząc na to kim wtedy była, nie mogłam ci wtedy powiedzieć, żebyś nie odchodził bo będziemy mieli dziecko. Kim bym była, gdybym kazała ci wybierać między twoimi dziećmi?
- To lepiej był w ogóle mi nie mówić?- powiedziałem z wyrzutem.- Przecież nie opuściłbym swoich dzieci, kochałbym je wszystkie tak samo. Skoro wiedziałaś, że jesteś w ciąży należało mi powiedzieć i poszukać wspólnie jakiegoś rozwiązania.
- Nie chciałam stawiać cię w tej sytuacji, w końcu Camille jest twoją żoną, a ja....
- Też byłaś ważna i nasze dzieci tak samo jak Hope. Nie miałaś prawa odbierać mi przywileju, że będą do mnie mówiły tato. Byłem świadkiem, jak przyjemny potrafi być Tyler i nie pozwolę, żeby moje córki to oglądały, rozumiesz?
- Nie Klaus, proszę co zamierzasz zrobić?
- Zbieraj się, jedziemy.
- Dokąd.
- Do twojego domu. Zabierzemy wasze rzeczy i przeniesiemy wszystko do twojego mieszkania. Wiem od Bonnie, że takie masz. Musisz od niego odejść, jeżeli chcesz normalnie żyć. Caroline jak możesz na to pozwalać- wybuchnąłem nagle, jak możesz pozwalać, żeby ten człowiek tak cię poniżał? Przecież odniosłaś w życiu sukces, jesteś silną kobietą, masz swoich rodziców, przyjaciółki. Poradzisz sobie, po co za niego wychodziłaś?
- Potrzebowałam, żeby ktoś mnie wspierał, żeby moje dzieci wychowały się w normalnej, pełnej rodzinie- nie patrzyła na mnie, a ja po raz pierwszy od wielu lat, zobaczyłem w niej zagubioną dziewczynkę, którą nikt się w życiu nie zajmował.
- Pomogę ci. Nie masz powodów, żeby to znosić. Nie możesz pozwolić się upokarzać.
- Mamo, mamo, gdzie jesteś? Hope chce nas zabrać na plac zabaw ze swoimi dziadkami, możemy prawda?- nagle do pokoju wpadły rozpromienione dziewczynki, a ja pierwszy raz mogłem im się dokładnie przyjrzeć. Lizzie była bardzo podobna do Caroline, miała jasne oczy i blond włosy swojej matki, za to Josie miała ciemniejsze włosy i oczy, obie były najpiękniejszymi dziewczynkami świata. Poczułem wszechogarniającą mnie ojcowską miłość. Chwilę później do pokoju wpadła Hope.
- Tatusiu dlaczego nie powiedziałeś, że chowasz się tutaj z Caroline. Uwielbiam twoje ubrania naprawdę, chciałabym kiedyś być twoją modelką, oczywiście kiedy dorosnę- dodała szybko zerkając na mnie.- Masz piękne włosy, zawsze wiedziałam, że są piękne. Szkoda, że moje takie nie są- ku mojemu przerażeniu ten mały skrzat rozsiadł się na kolanach Caroline i zaczął głaskać jej włosy. Jednak nie zdążyłem tego skontrolować, ponieważ bliźniaczki posadziły mnie na fotelu i rozsiadły się z kolei na moich kolanach.
- Ty jesteś Klaus, prawda?- zapytała Lizzie.- Hope mówi, że jesteś najlepszym tatą na świecie. Zazdroszczę jej- posmutniała nagle.- Nasz tata nie bawi się z nami, nie utula do snu i nigdy nie czyta nam bajek, ale zawsze powtarza, że musi pracować i jest bardzo zmęczony, a jeżeli tak mówi to nie może kłamać, prawda?
Spojrzałem na Caroline i miałem ochotę nią potrząsnąć. Chciała stworzyć dziewczynkom prawdziwy dom, a dała im tylko ojca, którego w ogóle nie ma w ich życiu. Nagle poczułem, że tego nie wytrzymam.
- Przepraszam, że Państwu przeszkadzam, ale za pół godziny wszyscy powinniśmy znaleźć się w drodze do kościoła, a twoi rodzice chcą później zabrać ze sobą dzieci. Poza tym, Caroline twój pijany małżonek zniszczył cały pokój gościnny, wsiadł do samochodu i odjechał- nagle przypomniałem sobie, że czeka mnie jeszcze ciężka przeprawa z Camille, która właśnie wygłosiła swój kąśliwy komentarz, ciesząc się z upokorzenia Caroline.
________________________________________________________________
Witam Was po kilku miesiącach nieobecności. Przepraszam, że nie było mnie tyle czasu, ale miałam mnóstwo na głowie, naprawdę. Jak widzicie w opowiadaniu wiele się dzieje, ale mam nadzieję, że wam się podoba.
- Potrzebowałam, żeby ktoś mnie wspierał, żeby moje dzieci wychowały się w normalnej, pełnej rodzinie- nie patrzyła na mnie, a ja po raz pierwszy od wielu lat, zobaczyłem w niej zagubioną dziewczynkę, którą nikt się w życiu nie zajmował.
- Pomogę ci. Nie masz powodów, żeby to znosić. Nie możesz pozwolić się upokarzać.
- Mamo, mamo, gdzie jesteś? Hope chce nas zabrać na plac zabaw ze swoimi dziadkami, możemy prawda?- nagle do pokoju wpadły rozpromienione dziewczynki, a ja pierwszy raz mogłem im się dokładnie przyjrzeć. Lizzie była bardzo podobna do Caroline, miała jasne oczy i blond włosy swojej matki, za to Josie miała ciemniejsze włosy i oczy, obie były najpiękniejszymi dziewczynkami świata. Poczułem wszechogarniającą mnie ojcowską miłość. Chwilę później do pokoju wpadła Hope.
- Tatusiu dlaczego nie powiedziałeś, że chowasz się tutaj z Caroline. Uwielbiam twoje ubrania naprawdę, chciałabym kiedyś być twoją modelką, oczywiście kiedy dorosnę- dodała szybko zerkając na mnie.- Masz piękne włosy, zawsze wiedziałam, że są piękne. Szkoda, że moje takie nie są- ku mojemu przerażeniu ten mały skrzat rozsiadł się na kolanach Caroline i zaczął głaskać jej włosy. Jednak nie zdążyłem tego skontrolować, ponieważ bliźniaczki posadziły mnie na fotelu i rozsiadły się z kolei na moich kolanach.
- Ty jesteś Klaus, prawda?- zapytała Lizzie.- Hope mówi, że jesteś najlepszym tatą na świecie. Zazdroszczę jej- posmutniała nagle.- Nasz tata nie bawi się z nami, nie utula do snu i nigdy nie czyta nam bajek, ale zawsze powtarza, że musi pracować i jest bardzo zmęczony, a jeżeli tak mówi to nie może kłamać, prawda?
Spojrzałem na Caroline i miałem ochotę nią potrząsnąć. Chciała stworzyć dziewczynkom prawdziwy dom, a dała im tylko ojca, którego w ogóle nie ma w ich życiu. Nagle poczułem, że tego nie wytrzymam.
- Przepraszam, że Państwu przeszkadzam, ale za pół godziny wszyscy powinniśmy znaleźć się w drodze do kościoła, a twoi rodzice chcą później zabrać ze sobą dzieci. Poza tym, Caroline twój pijany małżonek zniszczył cały pokój gościnny, wsiadł do samochodu i odjechał- nagle przypomniałem sobie, że czeka mnie jeszcze ciężka przeprawa z Camille, która właśnie wygłosiła swój kąśliwy komentarz, ciesząc się z upokorzenia Caroline.
________________________________________________________________
Witam Was po kilku miesiącach nieobecności. Przepraszam, że nie było mnie tyle czasu, ale miałam mnóstwo na głowie, naprawdę. Jak widzicie w opowiadaniu wiele się dzieje, ale mam nadzieję, że wam się podoba.
Nie miałem dziś czasu i tego nie przeczytałem.Jak znajdę czas to na pewno to przeczytam.
OdpowiedzUsuńZa dużego zainteresowania to tym artykułem nie ma. To na pewno jest bardzo źle.
OdpowiedzUsuńOd bardzo dawna korzystam z firmy Myszy Warszawa .O tej firmie po raz pierwszy powiedział mi wujek. On korzystał z tej firmy od bardzo dawna.
OdpowiedzUsuńMój kumpel dwa miesiące temu miał wypadek samochodem.Ja mu powiedziałem żeby skorzystał z https://www.facebook.com/betaodszkodowania/ .
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem ten blog jest prowadzony bardzo dobrze. Na pewno na ten blog wrócę.
OdpowiedzUsuńWczoraj znalazłem chwile wolnego i wszedłem na ten blog. Na tym blogu jest bardzo dużo ciekawych artykułów.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńWczoraj miałem trochę wolnego czasu i znalazłem bardzo dobrą firmę agencja interaktywna .Z tego co wiem to z tej firmy teraz korzysta bardzo dużo osób.
OdpowiedzUsuńO tym blogu będę musiał powiedzieć znajomej. Ona tym blogiem powinna się zainteresować.
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać , że zainteresowanie tym blogiem jest bardzo duże. To na pewno jest bardzo dobrze.
OdpowiedzUsuńMoja przyjaciółka na temat tego blogu bardzo dużo mi powiedziała. Ten blog naprawdę jest bardzo ciekawy.
OdpowiedzUsuń„Gdybyś NAGLE stracił źródło dochodu, reputację, pieniądze oraz kontakty...
OdpowiedzUsuń...co byś zrobił w pierwsze 30 dni, aby zacząć wszystko od nowa?”
Zacznij NOWE ŻYCIE
Spraw, by ludzie sami do Ciebie przychodzili
i korzystali z tego co sprzedajesz.
http://bit.ly/hello-click
Na pewno bardzo dużo osób skorzysta z bardzo dobrej oferty XtraSize . Sam o tej ofercie powiedziałem kumplowi.
OdpowiedzUsuńSuper blog. Bardzo dobrze zrobiłem, że na ten blog dzisiaj wszedłem.
OdpowiedzUsuńPodoba mi się ten blog. Wrócę w przyszłości tutaj.
OdpowiedzUsuń