Dwa miesiące później:
- Caroline, jak się czujesz? Wszystko w porządku?- zapytałem, kiedy to ona, a nie Jenny przyniosła mi poranną kawę. Przebywała na zwolnieniu już od dwóch miesięcy i nie spodziewałem się, że w ogóle będzie chciała wrócić do firmy.
- Tak, dziękuje- przyjrzałem się jej uważnie, nie stwierdziłem, żeby wyglądała jakoś podejrzanie, to znaczyło, że jej sesje terapeutyczne z Elijah'ą przyniosły jakiś rezultat.- Masz dla mnie jakieś zadania? Wiem, że nie było mnie bardzo długo, ale muszę się czymś zająć.
- Jesteś pewna, że dobrze się czujesz?- zapytałem, widząc jej strapiony wyraz twarzy.- Jeżeli chcesz, możemy wstawić twoje biurko tutaj- przerwałem na moment, zastanawiając się jak jej o tym powiedzieć.- Caroline, naprawdę nie wiem jak to się stało, ale w firmie zaczęły chodzić plotki o tym, co wydarzyło się w Miami- nagle się przeraziła.- Nie martw się, nikt niczego nie wie, jednak wszyscy mówią o nas, są pewni, że coś nas łączy.
- Teraz rozumiem, dlaczego Jenny obdarzyła mnie takim oburzonym spojrzeniem- ku mojemu zaskoczeniu nagle się uśmiechnęła.- Zapewne jest przekonana, że cię wtedy uwiodłam, co przecież jest kłamstwem. Wolę nie myśleć, co się stanie, kiedy te pogłoski dotrą do twojej żony, ale wracając do twojej propozycji, jako że wszyscy myślą, że mamy romans nie najlepszym posunięciem będzie, jeżeli zacznę pracować z tobą w jednym biurze.
- Jesteś pewna? Nie chce narażać cię na jakieś nieprzyjemności, po tym, co przeżyłaś. Przepraszam, że ci o tym przypominam, jednak czy dostałaś jakieś nowe wiadomości z policji?
- Nie, nikt nic nie widział i tak naprawdę straciłam już nadzieję, że coś zostanie ustalone- nie mogłem się nadziwić, z jakim opanowaniem o tym mówiła.- Tak jak mówiłeś ktoś dosypał mi narkotyk do drinka, ale kto i kiedy nie wiadomo. Policjant, który prowadzi tę sprawę twierdzi, że było tam zbyt wielu mężczyzn.
- Rozmawiałem z Johnem, wezwał mnie na przesłuchanie- powiedziałem podając jej nagle moją kawę. Spojrzała na mnie ze zdziwieniem, ale zrozumiała, że zauważyłem, iż jej jest bardziej potrzebna. Na nasze nieszczęście, zanim opuściłaś klub, monitoring się zawiesił i nie wiadomo z kim wyszłaś. Jak ci się podoba mój brat?- musiałem szybko zmienić temat.- To znaczy, co o nim myślisz? Nie zamęcza cię za bardzo? Mnie momentami potrafi doprowadzić do szału.
- Zupełnie nie rozumiem, o co ci chodzi- uśmiechnęła się niewinnie.- Elijah, to naprawdę bardzo
sympatyczny i empatyczny człowiek, ale co ty możesz o tym wiedzieć, sam jesteś zimny jak lód. Zadziwiające, ale w ogóle mnie nie dziwi, że doprowadza cię do szaleństwa, chociaż czy można do niego doprowadzić kogoś, kto już jest szalonym? Nie wydaje mi się.
- Dobrze, już dobrze w jednej wypowiedzi ubliżyłaś mi przynajmniej trzykrotnie- szczerze to nie było ważne, najbardziej istotne było to, żeby odgonić od niej te straszne wspomnienia.- Masz tutaj teczkę z umową dla bardzo bogatego klienta razem z uwagami, jakie trzeba do niej wprowadzić zajmij się nimi a później przynieś, żebym mógł jeszcze raz przeczytać i podpisać.
- Mamo, proszę cię, to moje miejsce pracy, nie będziesz wszczynała tutaj awantur, zrozumiałaś?- szybko otrząsnęłam się z szoku i postanowiłam się jej pozbyć.- Natychmiast stąd wyjdź, nie chce cię tutaj widzieć nigdy więcej.
- Patrzcie tylko na nią! Myślisz, że skoro temu Niklausowi udało się zniszczyć twojego ojca, to ty możesz robić co chcesz? O nie moja droga, skoro tak bardzo chcesz, niech wszyscy się dowiedzą jaką cudowną grę prowadzisz ze swoim SZEFEM! Niech wiedzą, że rozkładasz przed nim nogi, a on jest zwykłym zboczeńcem, sypiając z własną siostrą!- czas jakby się zatrzymał, wszyscy wsłuchiwali się w słowa, które moja matka wykrzykiwała w zwykłym napadzie szału.
- Radzę zamilknąć, bo inaczej będę zmuszony użyć siły- usłyszałam bardzo opanowany głos Niklausa, który wyszedł ze swojego gabinetu, przywołany zapewne tymi krzykami.- Niech się Pani uspokoi i natychmiast opuści moją firmę. Wezwałem ochronę, na wypadek, gdyby miała Pani z tym jakiś problem- spojrzał na nią takim spojrzeniem, że nawet osoba dużo odważniejsza od mojej matki uciekłaby z krzykiem.
- Jeszcze jedno- powiedziała powoli.- Oddawaj kluczę do mieszkania! Zobaczymy jak sobie teraz poradzisz, jeszcze przyjdziesz do nas prosić o pomoc. Chociaż jak dobrze go obsłużysz, to on ci na pewno pomoże- przez chwilę nie wiedziałam co się właśnie wydarzyło.
- Caroline, chodź do mojego gabinetu- Klaus delikatnie pociągnął mnie w stronę swojego biura.- Koniecznie musimy porozmawiać.
- Klaus, co to było? Dlaczego ona tutaj przyszła? Co się znów dzieje?
- Poczekaj, zaraz ci pokażę, ale lepiej usiądź- podszedł do swojego telewizora na ścianie i włączył na wiadomości.- Nie wiem jak to się przedostało do mediów- znów jak w zwolnionym tempie zobaczyłam na ekranie ten przeklęty film.
- Tylko nie to, teraz wszyscy już wiedzą- zakryłam usta dłonią.- Wiedzą o nas i o tym, że jesteśmy rodzeństwem! To wszystko twoja wina! Twoja, ty to zacząłeś!- nagle poczułam taki przypływ gniewu, że podeszłam do niego i zaczęłam na oślep okładać.
- Caroline, uspokój się!- chwycił mnie za ręce.- Masz rację, ja to zacząłem i ja to zakończę. Słyszysz, załatwię to. Teraz musisz stąd wyjść i jechać do domu.
- Jakbyś zapomniał, przed chwilą zostałam bezdomną. Poza tym, gdzie mam się ukryć przed mediami?
- Trzymaj- podał mi klucze.- Zamieszkasz na razie w moim apartamencie, poczekaj- zamknął laptopa i zabrał marynarkę.- Możemy iść, odwiozę cię.
- Czekaj, czekaj a co zrobisz ze swoją żoną? Jak jej to wytłumaczysz i gdzie wy będziecie mieszkać?
- Zostałaś bez dachu nad głową, a jedynym twoim problemem jest moja żona? Nie martw się sam sobie z nią poradzę, to moja sprawa. Teraz już chodź, im szybciej stąd wyjdziesz, tym lepiej.
- Tak, dziękuje- przyjrzałem się jej uważnie, nie stwierdziłem, żeby wyglądała jakoś podejrzanie, to znaczyło, że jej sesje terapeutyczne z Elijah'ą przyniosły jakiś rezultat.- Masz dla mnie jakieś zadania? Wiem, że nie było mnie bardzo długo, ale muszę się czymś zająć.
- Jesteś pewna, że dobrze się czujesz?- zapytałem, widząc jej strapiony wyraz twarzy.- Jeżeli chcesz, możemy wstawić twoje biurko tutaj- przerwałem na moment, zastanawiając się jak jej o tym powiedzieć.- Caroline, naprawdę nie wiem jak to się stało, ale w firmie zaczęły chodzić plotki o tym, co wydarzyło się w Miami- nagle się przeraziła.- Nie martw się, nikt niczego nie wie, jednak wszyscy mówią o nas, są pewni, że coś nas łączy.
- Teraz rozumiem, dlaczego Jenny obdarzyła mnie takim oburzonym spojrzeniem- ku mojemu zaskoczeniu nagle się uśmiechnęła.- Zapewne jest przekonana, że cię wtedy uwiodłam, co przecież jest kłamstwem. Wolę nie myśleć, co się stanie, kiedy te pogłoski dotrą do twojej żony, ale wracając do twojej propozycji, jako że wszyscy myślą, że mamy romans nie najlepszym posunięciem będzie, jeżeli zacznę pracować z tobą w jednym biurze.
- Jesteś pewna? Nie chce narażać cię na jakieś nieprzyjemności, po tym, co przeżyłaś. Przepraszam, że ci o tym przypominam, jednak czy dostałaś jakieś nowe wiadomości z policji?
- Nie, nikt nic nie widział i tak naprawdę straciłam już nadzieję, że coś zostanie ustalone- nie mogłem się nadziwić, z jakim opanowaniem o tym mówiła.- Tak jak mówiłeś ktoś dosypał mi narkotyk do drinka, ale kto i kiedy nie wiadomo. Policjant, który prowadzi tę sprawę twierdzi, że było tam zbyt wielu mężczyzn.
- Rozmawiałem z Johnem, wezwał mnie na przesłuchanie- powiedziałem podając jej nagle moją kawę. Spojrzała na mnie ze zdziwieniem, ale zrozumiała, że zauważyłem, iż jej jest bardziej potrzebna. Na nasze nieszczęście, zanim opuściłaś klub, monitoring się zawiesił i nie wiadomo z kim wyszłaś. Jak ci się podoba mój brat?- musiałem szybko zmienić temat.- To znaczy, co o nim myślisz? Nie zamęcza cię za bardzo? Mnie momentami potrafi doprowadzić do szału.
- Zupełnie nie rozumiem, o co ci chodzi- uśmiechnęła się niewinnie.- Elijah, to naprawdę bardzo
sympatyczny i empatyczny człowiek, ale co ty możesz o tym wiedzieć, sam jesteś zimny jak lód. Zadziwiające, ale w ogóle mnie nie dziwi, że doprowadza cię do szaleństwa, chociaż czy można do niego doprowadzić kogoś, kto już jest szalonym? Nie wydaje mi się.
- Dobrze, już dobrze w jednej wypowiedzi ubliżyłaś mi przynajmniej trzykrotnie- szczerze to nie było ważne, najbardziej istotne było to, żeby odgonić od niej te straszne wspomnienia.- Masz tutaj teczkę z umową dla bardzo bogatego klienta razem z uwagami, jakie trzeba do niej wprowadzić zajmij się nimi a później przynieś, żebym mógł jeszcze raz przeczytać i podpisać.
***
Miałam cichą nadzieję, że powrót do pracy pozwoli mi przynajmniej na chwile zapomnieć o tym, co mnie spotkała. Nawet Klaus, wręcz stawał na głowie, żeby mnie rozbawić, ale to tylko wzmagało plotki. Dosłownie czułam jak wszyscy wokół obgadują mnie za plecami.
- Caroline, teraz przekroczyłaś już wszystkie granice!- usłyszałam nagle podniesiony głos mojej
mamy.- Czy nie ostrzegałam cię, żebyś trzymała się z dala od tego człowieka, a ty jeszcze u niego pracujesz!- Mamo, proszę cię, to moje miejsce pracy, nie będziesz wszczynała tutaj awantur, zrozumiałaś?- szybko otrząsnęłam się z szoku i postanowiłam się jej pozbyć.- Natychmiast stąd wyjdź, nie chce cię tutaj widzieć nigdy więcej.
- Patrzcie tylko na nią! Myślisz, że skoro temu Niklausowi udało się zniszczyć twojego ojca, to ty możesz robić co chcesz? O nie moja droga, skoro tak bardzo chcesz, niech wszyscy się dowiedzą jaką cudowną grę prowadzisz ze swoim SZEFEM! Niech wiedzą, że rozkładasz przed nim nogi, a on jest zwykłym zboczeńcem, sypiając z własną siostrą!- czas jakby się zatrzymał, wszyscy wsłuchiwali się w słowa, które moja matka wykrzykiwała w zwykłym napadzie szału.
- Radzę zamilknąć, bo inaczej będę zmuszony użyć siły- usłyszałam bardzo opanowany głos Niklausa, który wyszedł ze swojego gabinetu, przywołany zapewne tymi krzykami.- Niech się Pani uspokoi i natychmiast opuści moją firmę. Wezwałem ochronę, na wypadek, gdyby miała Pani z tym jakiś problem- spojrzał na nią takim spojrzeniem, że nawet osoba dużo odważniejsza od mojej matki uciekłaby z krzykiem.
- Jeszcze jedno- powiedziała powoli.- Oddawaj kluczę do mieszkania! Zobaczymy jak sobie teraz poradzisz, jeszcze przyjdziesz do nas prosić o pomoc. Chociaż jak dobrze go obsłużysz, to on ci na pewno pomoże- przez chwilę nie wiedziałam co się właśnie wydarzyło.
- Caroline, chodź do mojego gabinetu- Klaus delikatnie pociągnął mnie w stronę swojego biura.- Koniecznie musimy porozmawiać.
- Klaus, co to było? Dlaczego ona tutaj przyszła? Co się znów dzieje?
- Poczekaj, zaraz ci pokażę, ale lepiej usiądź- podszedł do swojego telewizora na ścianie i włączył na wiadomości.- Nie wiem jak to się przedostało do mediów- znów jak w zwolnionym tempie zobaczyłam na ekranie ten przeklęty film.
- Tylko nie to, teraz wszyscy już wiedzą- zakryłam usta dłonią.- Wiedzą o nas i o tym, że jesteśmy rodzeństwem! To wszystko twoja wina! Twoja, ty to zacząłeś!- nagle poczułam taki przypływ gniewu, że podeszłam do niego i zaczęłam na oślep okładać.
- Caroline, uspokój się!- chwycił mnie za ręce.- Masz rację, ja to zacząłem i ja to zakończę. Słyszysz, załatwię to. Teraz musisz stąd wyjść i jechać do domu.
- Jakbyś zapomniał, przed chwilą zostałam bezdomną. Poza tym, gdzie mam się ukryć przed mediami?
- Trzymaj- podał mi klucze.- Zamieszkasz na razie w moim apartamencie, poczekaj- zamknął laptopa i zabrał marynarkę.- Możemy iść, odwiozę cię.
- Czekaj, czekaj a co zrobisz ze swoją żoną? Jak jej to wytłumaczysz i gdzie wy będziecie mieszkać?
- Zostałaś bez dachu nad głową, a jedynym twoim problemem jest moja żona? Nie martw się sam sobie z nią poradzę, to moja sprawa. Teraz już chodź, im szybciej stąd wyjdziesz, tym lepiej.
***
Odwiozłem Caroline do mieszkania i umówiłem się z Elijah. Krew mnie zalewała na samą myśl o tym, co się dzisiaj wydarzyło. Jej matka naprawdę ma tupet, żeby przychodzić do mojej firmy! Tak nie będzie, wreszcie trzeba to zakończyć! Nie pozwolę, żeby ta kobieta rujnowała mój wizerunek w oczach pracowników.
- Klaus jak mogłeś do tego dopuścić? Co z Caroline?- zapytał Elijah, kiedy tylko dosiadł się do mnie przy barze.- Kto to zrobił? Wiesz już coś?
- Kochany bracie, rozumiem twoją niebywałą troskę o Caroline, ale z łaski swojej mógłbyś nie zalewać mnie falą pytań? Moje nerwy i tak są już na granicy wytrzymałości- odpowiedziałem cynicznie.- Jeżeli już naprawdę chcesz wiedzieć, wszystko z nią w porządku i nie nie wiem kto to zrobił i z jakiej przyczyny. Przypuszczam, że masz zamiar zadać mi jeszcze to pytanie więc pozwól, że już na nie odpowiem, nie ja tego nie zrobiłem- spojrzał na mnie ze zdziwieniem.- Co, nie zamierzałeś mnie zapytać, czy ja to zrobiłem.
- Dla twojej wiadomości, nie nie zamierzałem, nie wydaje mi się, żebyś był, aż tak okrutny. Klaus, dlaczego John Forbes pozwala na to, żeby tak poniewierano jego córką? Co to za człowiek, odwraca się od swojego dziecka tylko po to, żeby nie stracić swojego wizerunku wziętego biznesmena.
- Zadbałem już o to, żeby powoli stracił swoją pozycję. Zobaczysz, że jeszcze będzie mnie prosił o pomoc, ale teraz muszę się zająć tym wszystkim, co się ostatnio wydarzyło. Najpierw ktoś krzywdzi Caroline, a teraz nasz wspólny film trafia do mediów. To nie przypadek, tylko jak oni dostali się do mojego laptopa, informatycy już to sprawdzają, ale nie zaznam spokoju, dopóki się nie dowiem. Teraz bracie wybacz, ale muszę iść, rozmówić się z kimś.
- Z kim?
- Z moim kochanym tatusiem.
______________________________________________
Rozdział jest, jednak nie pierwszych lotów. Pisałam go na szybko, żebyście nie musieli dłużej czekać. Teraz w opowiadaniu rozpocznie się okres, w którym to Klaus okaże się pomocny Caroline, ale nie ominą ich problemy. Wyczekujcie kolejnego rozdziału, powinien pojawić się na początku kolejnego miesiąca, jako że 28 czerwca mam egzamin dyplomowy, trzymajcie za mnie kciuki!
Hej <3 Trochę mnie nie było, ale już wracam i... o matko co tu się wydarzyło!! Caroline i Klaus rodzeństwem?? Tego jeszcze nie było, ale coś mi się wydaje, że Care będzie adoptowana, bo przecież Klaus specjalnie by nie sypiał ze swoją siostrą, hehe? Chyba, że jest o wiele bardziej spaczony niż myślę. Ciekawe czy moje przewidywania okażą się trafne, dlatego z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział! Tymczasem ja, zapraszam Cię na coś nowego ode mnie: http://thenightwemet-kolvina.blogspot.com/. Pozdrawiam gorąco i życzę Ci dużo weny :D
OdpowiedzUsuńAa, odkryłam tego bloga chwilę temu i wrócę jakoś wieczorem jak wszystko nadrobię. Jak na razie zakochałam się w fabule i boahterach, więc spodziewaj się potem solidnego komentarza ode mnie, hah.
OdpowiedzUsuńHejka!
UsuńPrzepraszam najmocniej, że wracam dopiero dzisiaj, ale musiałam nadrobić wszystkie rozdziały. Nie mogłam sobie odpuścić skomentowania tego cudeńka, więc w ramach rekompensaty postaram się zostawić Ci tutaj bardzo długi komentarz.
Na wstępię muszę zaznaczyć, że zakochałam się w tej histori, hah. Uwielbiam takie klimaty i już od bardzo dawna nie mogłam znaleźć historii, którą tak przyjemnie by mi się czytało. Dodatkowo Caroline i Klaus, no kurde>>
Klaus to nadęty dupek bez serca, ale od początku jest moją ulubioną postacią. W rozdziale czwartym okazał się prawdziwym skurwielem, aż nie wierzyłam w to co czytam. Biedna Caroline, przeciez ona była niewinna i po prostu się zakochała. Aj, lubię takie akcje!
Ale muszę przyznać, że denerwują mnie takie łagodne reakcje Caroline na Klausa. Matko jedyna, gdyby ktoś mnie zrobiłby takie coś, na pewno nie byłoby przyjemnie, a Caroline jest dla niego miła, to jest chore.
Stefan, ugh. Nadal zastanawiam się o co mu chodziło, jest tak zakręcony w tym wszystkim, że sam chyba nie zdaje sobie sprawy ze swoich uczuć.
Dobra, teraz czas trochę ponarzekać. Dopatrzyłam się kilku błędów i muszę Ci je tutaj wypisać, bo nie mogę się powstrzymać, a może dzięki temu będzie czytało się lepiej. Ogólnie widziałam kilka błędów ortograficznych, ale to już mniejsza, czasami akcja płynie zbyt szybko i brakuje mi tutaj opisów miejsc.
Dla przykładu, nagle Caroline jest w samochodzie, ale kilka wersów później już w domu i to nawet nie jest opisane. Inna sytuacja: Caroline rozmwia z mamą w swoim mieszkaniu, nagle wchodzi Stefan i zaczyna z nią rozmawiać, ona pokazuje mu film i nie wiadomo nawet kiedy mama wyszła, idzie się pogubić. No i zdarza Ci się gubić przecinki i spacje. Moje rady XD
Miałam w planie bardzo długi komentarz, ale z tego planowania jak zwykle nic nie wyszło, także no :'( Będę na bieżąco śledziła tego bloga, niecierpliwie czekając co wydarzy się dalej. Miłych wakacji!
Buziaki, Leah
Marzysz o autorskim szablonie głównym, jednak nie masz pomysłu jak go wykonać? Z pomocą Template School bardzo szybko nauczysz się kodowania i tworzenia grafik. Kto wie, może spodoba to ci się na tyle, że dołączysz do szabloniarni lub stworzysz własny blog graficzny? Grafikosfera na ciebie czeka!
OdpowiedzUsuńtemplate-school.blogspot.com
Pozdrawiam!
Jedynie co na tym blogu mi się nie podoba to jest grafika.
OdpowiedzUsuń