- Co, co ty powiedziałeś?- poczułam,że zaczyna mi się kręcić w głowie.- Jak, jak to mój ojciec nie jest moim ojcem? Jesteś pewien?- nagle zrozumiałam pewną bardzo istotną rzecz.- Jesteś potworem!- w napadzie nagłej furii zaczęłam okładać go pięściami.- Jak mogłeś pozwolić, żebym przez tyle czasu wierzyła, że jesteś moim bratem! Wiesz co ja przeżywałam, brzydziłam się samej siebie, nie potrafiłam spojrzeć sobie w twarz! Nienawidzę cię!- weszłam do salonu i zaczęłam chodzić w tą i z powrotem. Co za bydlak, nie mogłam znieść myśli, że przez wszystkie miesiące potrafił mi tak bezczelnie łgać patrząc prosto w oczy. Dziewczyny miały rację, to jakiś chory człowiek! Wolał, żeby w każdych mediach, prasie, dosłownie wszędzie oczerniali i mnie i jego, pozwolił żebym jak kretynka wierzyła, że sypiałam z własnym bratem, a wszystko po co? Musiałam się dowiedzieć co nim kierowało.
- Caroline pozwól, że ci wszystko wyjaśnię- wszedł za mną do salonu.- Nie mogłem postąpić inaczej, poza tym uznałem, że to nie jest sprawa, o której to ja powinienem ci powiedzieć. Próbowałem namówić Johna Forbesa, żeby ci powiedział, właściwie nawet go szantażowałem, ale nie zrobił tego, więc miałem już dość tego ciągłego okłamywania cię i dlatego ci to teraz mówię. Wiem, że jesteś na mnie niewyobrażalnie wściekła i masz rację, ale do diaska Caroline, powiedziałem ci właśnie, że człowiek, którego całe życie uważałaś za ojca, w rzeczywistości nim nie jest, a ty zajmujesz się mną, zamiast zareagować jakoś na tą wiadomość! Co się z tobą dzieję?
- Klaus na jakim świecie ty żyjesz? Moi rodzice od paru miesięcy nie rozmawiają ze mną, nie chcą mnie znać, właściwie już nie mam rodziców, a przez ciebie nawet wychodząc na ulicę rozglądam się ze strachem, że za moment wyskoczy na mnie jakiś dziennikarz z zapytaniem, jak się czuję w związku z moim kazirodczym związkiem z bratem? Poza tym od miesięcy żyję ze świadomością, że gdzieś tam, chodzi sobie spokojnie, jakiś facet, który jest moim gwałcicielem i może nawet spotykam go codziennie, może z nim rozmawiam, on uśmiecha się do mnie, a ja nie wiem, że powinien siedzieć w więzieniu, za to co mi zrobił, a wszystko przez to, że tamtego wieczoru mnie zostawiłeś! Naprawdę uważasz, że jedynym moim problemem jest teraz to, czy moi rodzice, są nimi czy nie? Może gdybyś cztery miesiące temu przyszedł i powiedział jak jest, to możliwe, że by mnie to dotknęło, ale teraz, już dawno przekonałam się, że jeżeli chodzi o Johna i Liz Forbes nic nie jest w stanie mnie zaskoczyć. Nie rozumiem tylko, dlaczego nie przyszedłeś wcześniej, czy zniszczenie ojca było ważniejsze, niż to jak JA będę z tym żyła? Przed chwilą powiedziałeś, że twoje uczucia były prawdziwe, to dlaczego ze mną nie porozmawiałeś? Wiesz co czułam, kiedy odszedłeś? Miałam wtedy szesnaście lat i wyobrażałam sobie, że jesteś miłością mojego życia, a ty mnie porzuciłeś, właśnie w momencie, gdy ja postanowiłam zostawić dla ciebie swoje stabilne, spokojne życie. Nawet nie wyobrażasz sobie, jaka to wtedy była dla mnie tragedia. Później po niespełna dziesięciu latach pojawiasz się znów w moim życiu w momencie, który miał być najszczęśliwszy w moim całym życiu i co robisz? Niszczysz wszystko, dosłownie wszystko i sprawiasz, że czuję się nikim, zamiast przyjść powiedzieć co się stało, kim jesteś i co wiesz o mnie samej, wolałeś żebym to ja pogrążała się w rozpaczy. Myślisz, że nie mam uczuć, że nie współczułabym ci tego co musiałeś przeżyć w dzieciństwie, tej krzywdy jaką wyrządził ci ojciec? Naprawdę masz mnie za nieczułego potwora?
- Caroline posłuchaj, przyznaję zemsta na Johnie przysłoniła mi wszystko inne, ale na swoje usprawiedliwienie mam tylko to, że w każdym momencie to on albo twoja matka mogli powiedzieć ci prawdę, poza tym pomagałem ci, inaczej to ja nie potrafiłbym spojrzeć sobie w twarz.
- Jeszcze to robisz? Ogarnij się wreszcie, Klaus! Cały świat nie kręci się tylko wokół ciebie!
- Przepraszam, tylko tyle mogę powiedzieć. Teraz, lepiej będzie jak już sobie, pójdę.
- Nigdzie nie pójdziesz. Jeszcze z tobą nie skończyłam. Najpierw wysłuchasz co mam ci do powiedzenia. Przychodzisz tutaj, żeby powiedzieć mi prawdę, tak? Robisz to i co teraz sobie wyobrażasz, że stąd wyjdziesz i zostawisz mnie z tym wszystkim, samą? O nie doczekanie twoje, ty wywołałeś ten cały sztorm i teraz twoim obowiązkiem jest go uspokoić. Przysięgam ci, że nie wyjdziesz z tego mieszkania, dopóki nie powiesz mi całej prawdy. Tego co wiesz i co chcesz dalej zrobić oraz co najważniejsze, jak zamierzasz wszystko odkręcić tak, żebym to ja mogła wrócić do swojego spokojnego życia, które wiodłam zanim ponownie wlazłeś w nie ze swoimi buciorami. Jeżeli tego nie zrobisz to ja ci przysięgam, że cię zniszczę, ty chciałeś zadać cios Johnowi Forbes, ale to ja stanę się twoim największym koszmarem, sprawię, że ty wylejesz tyle samo albo i więcej łez, przeze mnie co ja przez ciebie.
- Posłuchaj mnie, mimo wszystko nie pozwolę, żebyś ty mi wygrażała. Przyznaje, zrobiłem ci krzywdę, jestem w stanie za to przeprosić owszem, ale nie obwiniaj mnie za grzechy tych ludzi, których nazywasz rodzicami! JA jestem twoją matką, która nie kocha cię ani odrobiną matczynych uczuć? JA jestem ojcem, który bardziej od ciebie kocha, swoją karierę i pieniądze i w końcu, czy to JA cię zgwałciłem? Nawet nie wiesz, jak PRZEŻYŁEM to, że tego przeklętego wieczoru zostawiłem cię samą!- wiedziałam, że nie możemy dalej tak stać i na siebie krzyczeć. Chociaż chciałam zadać mu ból, był jedyną osobą, która mogła mi udzielić informacji jak to się stało, że John Forbes nie jest moim ojcem i czy to oznacza, że zostałam adoptowana.
- Spokojnie, uspokójmy się oboje. Siadaj i odpowiadaj szczerze na moje pytania, chociaż raz zachowaj się jak prawdziwy mężczyzna i przestań kręcić. Mówisz, że dowiedziałeś się o tym, że John nie jest moim ojcem z rozmowy między nim a matką, było w niej coś jeszcze? Coś o moich biologicznych rodzicach?
- Myślisz, że jestem w stanie przypomnieć sobie, całą rozmowę z przed dziewięciu lat?- wiedziałam, że zaczyna się ze mną droczyć, tylko po to, żeby mieć poczucie przewagi, spiorunowałam go wzrokiem.- Dobrze coś tam pamiętam, ogólnie wydaję mi się, że Liz Forbes jest twoją biologiczną matką, ale miała cię z innym mężczyzną. Rozmawiali o jakimś facecie, a nie udało mi się dotrzeć do żadnych dokumentów, które mogłyby świadczyć, że zostałaś przez nich adoptowana więc najprawdopodobniej twoja matka miała kogoś, jeszcze przed ślubem z nim. Bo nie wiem czy wiesz, ale pobrali się dopiero, kiedy miałaś roczek, co skrzętnie próbowali ukryć przed opinią publiczną, ale po tym co ja zrobiłem, najpewniej przyznają się do tego tylko po to, żeby lekko wyciszyć skandal. W końcu zdecydowanie lepiej wygląda tytuł biznesmen porzucił swoje nieślubne dziecko, niż potentat naftowy, zdradzający kochaną żonę i porzucający dziecko, zrobione pokojówce.
- Nie rozumiem tylko, dlaczego utrzymywali, że są małżeństwem od ponad trzydziestu lat. Nawet ja o tym nie wiedziałam, byłam przekonana, że poznali się jeszcze w szkole średniej i niedługo potem wzięli ślub.
- Poznali się w liceum, rzeczywiście, ale wtedy jeszcze nie zapałali do siebie takim "gorącym" uczuciem, jakim darzą się dzisiaj. Owszem mieszali razem, przekonując wszystkich, że są po ślubie. Jednak, tak naprawdę oboje żyli własnym życiem. John romansował spokojnie z moją matką, a Liz, nie wiem. Nie udało mi się dotrzeć do jakichkolwiek konkretnych informacji, co do tożsamości twojego potencjalnego ojca, ale przez lata chodziły plotki, że twoja matka nie miała tylko jednego kochanka, a kilku jednocześnie. Kiedy dowiedziała się o mojej matce, natychmiast wyrzuciła ją z domu, a sama prawdopodobniej nadal nie była wierną Johnowi. Kilka lat po tym wydarzeniu, zaszła w ciążę, ty się urodziłaś i w końcu pobrali się. Wiem, że początkowo Liz utrzymywała, że jesteś biologicznym dzieckiem jej męża, ale najprawdopodobniej stało się coś co sprawiło, że poznał prawdę. Sprawdziłem i okazało się, że w wieku trzech lat przeszłaś jakieś ciężkie zapalenie krwi i potrzebna była transfuzja podejrzewam, że właśnie wtedy wszystko się wydało.
- Skąd ty masz wszystkie informację?
- Jeszcze przed laty, kiedy zbierałem informację o twojej rodzinie, skontaktowałem się z dawną przyjaciółką twojej matki i wykorzystując swój urok osobisty wyciągnąłem z niej wszystko co wiedziała. Jednak wtedy jeszcze nawet nie podejrzewałem, że możesz nie być moją siostrą, ale jakieś trzy tygodnie po tym jak zamieszkałem w waszym domu podsłuchałem rozmowę między nimi i wtedy postanowiłem, że muszę cie w jakiś sposób wykorzystać. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie to, że zaczęłaś planować naszą wspólną przyszłość. Miałem wtedy dwadzieścia jeden lat i moim głównym celem było zniszczenie Johna, a nie zakładanie z Tobą roniny, musiałem zniknąć. Musisz mi jednak uwierzyć w jedno, ani przez chwilę nie pomyślałem, że oni nie powiedzą ci prawdy. Wydawało mi się, że po prostu jakoś to przełkną, ale nie pozwolą żebyś cierpiała, a ja nie mogłem się wycofać. Musiałem w pierwszej kolejności zniszczyć jego medialny wizerunek, ale nie martw się, wszyscy dowiedzą się, że nie jesteś moją siostrą, zadbałem o to, musisz tylko wybrać odpowiedni moment. Jednak może zanim to nastąpi chciałabyś, najpierw odnaleźć i poznać swojego biologicznego ojca?
- Co zamierzasz zrobić z moimi...z moją matką i Johnem?
- Jeżeli mi nie przeszkodzisz, zniszczę ich.
- Jak?
- Naprawdę chcesz, to wiedzieć?
- Nie, ale wydaję mi się, że powinnam wiedzieć. Chcesz ich zrujnować? Jak? Przecież nie jesteś potentatem na rynku naftowym, zajmujesz się rynkiem hotelarskim i inwestycjami na giełdzie.
- Fakt nie jestem, a myślisz, że tak naprawdę działam sam? Proszę cię, chyba nie jesteś, aż tak naiwna. Skandal, który wywołałem pomógł mi tylko poddać w wątpliwość uczciwość twojego ojca, w oczach jego kontrahentów, a kiedy ludzie przestają ci ufać, przeważnie, nie zawsze, ale przeważnie prowadzi do tego, że powoli znikasz. Właśnie do tego dążę, żeby John Forbes przestał istnieć, a do tego wszystkiego chcę, żeby wreszcie zapłacił za wszystko co uczynił mojej rodzinie. Za śmierć mojej matki, za chorobę i cierpienie mojego ojca Mikaela, za udrękę mamy Esther. Nie patrz tak na mnie, nie zamierzam go ani zranić, ani tym bardziej zabić, o co to to nie, to zbyt mało za całe zło, które ten człowiek wyrządził dobrym, niewinnym ludziom.
- Rozumiem cię, ale...ale John zawsze był dla mnie dobrym ojcem, to znaczy przynajmniej w czasie kiedy byłam małą dziewczynką- dopiero teraz zaczęła do mnie docierać strasznie bolesna prawda, w rzeczywistości nie znałam ojca, nawet nigdy nie dostałam szansy spojrzenia mu w oczy. Nie wiedziałam już, kim jestem.
- Caroline, wszystko w porządku, strasznie zbladłaś- najwyraźniej
wyczytał wszystko z mojej twarzy, ponieważ zapytał.- Może mógłbym, coś dla ciebie zrobić?- nagle rozpłakałam się jak małe dziecko, a po chwili poczułam, że mnie przytula, tak bardzo tego potrzebowałam, potrzebowałam żeby ktoś mnie wsparł, nie miało znaczenia, czy to Klaus czy byłby to ktoś inny. Miałam wrażenie, że dotychczas patrzyłam na całą tą scenę, jakby z boku i teraz, kiedy już uświadomiłam sobie, że dotyczy to mnie, nie dałam już rady dłużej udawać silnej.
- Mam dla ciebie propozycję nie do odrzucenia, daj mi piętnaście minut, tylko dokąd wyskoczę i obiecuję, że po tym czasie poczujesz się lepiej, zaufaj mi- nie chciałam go zatrzymywać, w końcu teraz nie miał już obowiązku zajmować się mną i moimi problemami.
- Spokojnie, uspokójmy się oboje. Siadaj i odpowiadaj szczerze na moje pytania, chociaż raz zachowaj się jak prawdziwy mężczyzna i przestań kręcić. Mówisz, że dowiedziałeś się o tym, że John nie jest moim ojcem z rozmowy między nim a matką, było w niej coś jeszcze? Coś o moich biologicznych rodzicach?
- Myślisz, że jestem w stanie przypomnieć sobie, całą rozmowę z przed dziewięciu lat?- wiedziałam, że zaczyna się ze mną droczyć, tylko po to, żeby mieć poczucie przewagi, spiorunowałam go wzrokiem.- Dobrze coś tam pamiętam, ogólnie wydaję mi się, że Liz Forbes jest twoją biologiczną matką, ale miała cię z innym mężczyzną. Rozmawiali o jakimś facecie, a nie udało mi się dotrzeć do żadnych dokumentów, które mogłyby świadczyć, że zostałaś przez nich adoptowana więc najprawdopodobniej twoja matka miała kogoś, jeszcze przed ślubem z nim. Bo nie wiem czy wiesz, ale pobrali się dopiero, kiedy miałaś roczek, co skrzętnie próbowali ukryć przed opinią publiczną, ale po tym co ja zrobiłem, najpewniej przyznają się do tego tylko po to, żeby lekko wyciszyć skandal. W końcu zdecydowanie lepiej wygląda tytuł biznesmen porzucił swoje nieślubne dziecko, niż potentat naftowy, zdradzający kochaną żonę i porzucający dziecko, zrobione pokojówce.
- Nie rozumiem tylko, dlaczego utrzymywali, że są małżeństwem od ponad trzydziestu lat. Nawet ja o tym nie wiedziałam, byłam przekonana, że poznali się jeszcze w szkole średniej i niedługo potem wzięli ślub.
- Poznali się w liceum, rzeczywiście, ale wtedy jeszcze nie zapałali do siebie takim "gorącym" uczuciem, jakim darzą się dzisiaj. Owszem mieszali razem, przekonując wszystkich, że są po ślubie. Jednak, tak naprawdę oboje żyli własnym życiem. John romansował spokojnie z moją matką, a Liz, nie wiem. Nie udało mi się dotrzeć do jakichkolwiek konkretnych informacji, co do tożsamości twojego potencjalnego ojca, ale przez lata chodziły plotki, że twoja matka nie miała tylko jednego kochanka, a kilku jednocześnie. Kiedy dowiedziała się o mojej matce, natychmiast wyrzuciła ją z domu, a sama prawdopodobniej nadal nie była wierną Johnowi. Kilka lat po tym wydarzeniu, zaszła w ciążę, ty się urodziłaś i w końcu pobrali się. Wiem, że początkowo Liz utrzymywała, że jesteś biologicznym dzieckiem jej męża, ale najprawdopodobniej stało się coś co sprawiło, że poznał prawdę. Sprawdziłem i okazało się, że w wieku trzech lat przeszłaś jakieś ciężkie zapalenie krwi i potrzebna była transfuzja podejrzewam, że właśnie wtedy wszystko się wydało.
- Skąd ty masz wszystkie informację?
- Jeszcze przed laty, kiedy zbierałem informację o twojej rodzinie, skontaktowałem się z dawną przyjaciółką twojej matki i wykorzystując swój urok osobisty wyciągnąłem z niej wszystko co wiedziała. Jednak wtedy jeszcze nawet nie podejrzewałem, że możesz nie być moją siostrą, ale jakieś trzy tygodnie po tym jak zamieszkałem w waszym domu podsłuchałem rozmowę między nimi i wtedy postanowiłem, że muszę cie w jakiś sposób wykorzystać. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie to, że zaczęłaś planować naszą wspólną przyszłość. Miałem wtedy dwadzieścia jeden lat i moim głównym celem było zniszczenie Johna, a nie zakładanie z Tobą roniny, musiałem zniknąć. Musisz mi jednak uwierzyć w jedno, ani przez chwilę nie pomyślałem, że oni nie powiedzą ci prawdy. Wydawało mi się, że po prostu jakoś to przełkną, ale nie pozwolą żebyś cierpiała, a ja nie mogłem się wycofać. Musiałem w pierwszej kolejności zniszczyć jego medialny wizerunek, ale nie martw się, wszyscy dowiedzą się, że nie jesteś moją siostrą, zadbałem o to, musisz tylko wybrać odpowiedni moment. Jednak może zanim to nastąpi chciałabyś, najpierw odnaleźć i poznać swojego biologicznego ojca?
- Co zamierzasz zrobić z moimi...z moją matką i Johnem?
- Jeżeli mi nie przeszkodzisz, zniszczę ich.
- Jak?
- Naprawdę chcesz, to wiedzieć?
- Nie, ale wydaję mi się, że powinnam wiedzieć. Chcesz ich zrujnować? Jak? Przecież nie jesteś potentatem na rynku naftowym, zajmujesz się rynkiem hotelarskim i inwestycjami na giełdzie.
- Fakt nie jestem, a myślisz, że tak naprawdę działam sam? Proszę cię, chyba nie jesteś, aż tak naiwna. Skandal, który wywołałem pomógł mi tylko poddać w wątpliwość uczciwość twojego ojca, w oczach jego kontrahentów, a kiedy ludzie przestają ci ufać, przeważnie, nie zawsze, ale przeważnie prowadzi do tego, że powoli znikasz. Właśnie do tego dążę, żeby John Forbes przestał istnieć, a do tego wszystkiego chcę, żeby wreszcie zapłacił za wszystko co uczynił mojej rodzinie. Za śmierć mojej matki, za chorobę i cierpienie mojego ojca Mikaela, za udrękę mamy Esther. Nie patrz tak na mnie, nie zamierzam go ani zranić, ani tym bardziej zabić, o co to to nie, to zbyt mało za całe zło, które ten człowiek wyrządził dobrym, niewinnym ludziom.
- Rozumiem cię, ale...ale John zawsze był dla mnie dobrym ojcem, to znaczy przynajmniej w czasie kiedy byłam małą dziewczynką- dopiero teraz zaczęła do mnie docierać strasznie bolesna prawda, w rzeczywistości nie znałam ojca, nawet nigdy nie dostałam szansy spojrzenia mu w oczy. Nie wiedziałam już, kim jestem.
- Caroline, wszystko w porządku, strasznie zbladłaś- najwyraźniej
wyczytał wszystko z mojej twarzy, ponieważ zapytał.- Może mógłbym, coś dla ciebie zrobić?- nagle rozpłakałam się jak małe dziecko, a po chwili poczułam, że mnie przytula, tak bardzo tego potrzebowałam, potrzebowałam żeby ktoś mnie wsparł, nie miało znaczenia, czy to Klaus czy byłby to ktoś inny. Miałam wrażenie, że dotychczas patrzyłam na całą tą scenę, jakby z boku i teraz, kiedy już uświadomiłam sobie, że dotyczy to mnie, nie dałam już rady dłużej udawać silnej.
- Mam dla ciebie propozycję nie do odrzucenia, daj mi piętnaście minut, tylko dokąd wyskoczę i obiecuję, że po tym czasie poczujesz się lepiej, zaufaj mi- nie chciałam go zatrzymywać, w końcu teraz nie miał już obowiązku zajmować się mną i moimi problemami.
***
Po tym, jak Klaus wyszedł uznałam, że tego popołudnia nie jestem już w stanie zająć się niczym pożytecznym i jedyne o czym marzyłam to spędzić przyjemny wieczór przed telewizorem z kubkiem lodów w ręku. Jednak podejrzewałam, że skoro Nik powiedział, że wyjdzie tylko na jakiś kwadrans, to i tak wróci i musiałam wymyślić, jakiś wiarygodny powód, żeby delikatnie się go pozbyć. Zdążyłam tylko wziąć krótki prysznic, a ktoś znów zadzwonił do drzwi, jak się domyśliłam to był on.
- Przyszedłem tylko kontrolnie sprawdzić, jak się czujesz, z tego co widzę wynika, że nie jest z tobą najlepiej więc bardzo dobrze zrobiłem, że przyniosłem- tutaj pokazał siatki z popkornem, lodami i czekoladą- i przyprowadziłem odpowiednie wsparcie- przesunął się w drzwiach i dopiero wtedy zauważyłam za jego plecami, Bonnie i Elenę z wielkimi poduchami w rękach.
- Piżama party- krzyknęła uradowana Bonnie.- Jak za dawnych lat- kiedy uściskały mnie poczułam, że to najlepsza rzecz, jaką Klaus mógł dla mnie zrobić.
- Myślę, że teraz poradzicie już sobie same- bardzo dyskretnie wycofał się spod drzwi mojego mieszkania. Wspólnie z dziewczynami przeszliśmy do mojego salonu i rozpakowaliśmy skarby, które dla nas przyniósł. Okazało się, że oprócz tzw. znieczulaczy była również butelka czerwonego wina. Usadowiłyśmy się razem na kanapie i zaczęłam im wszystko relacjonować. Okazały się bardzo wdzięcznymi słuchaczkami, nie pierwszy raz zresztą, milczały kiedy było trzeba albo wstrzymywały oddech w odpowiednim momencie. Poczułam się zdecydowanie lepiej, kiedy wreszcie mogłam się komuś wygadać.
- Gdybym cię nie znała przysięgam, że pomyślałabym, że zwyczajnie zmyślasz. Naprawdę, to jest całkowicie nieprawdopodobne. Jak Klaus, mógł zrobić ci coś takiego? Przez cały ten czas pozwolił ci myśleć, że jesteś jego siostrą. Nie wiem, czy to powinno przynieść ci ulgę, czy raczej teraz tym bardziej powinnaś skopać mu tyłek. Cierpiałaś i to niemiłosiernie, wyobrażając sobie, że sypiałaś z bratem, a to zwykła zagrywka tego człowieka.
- Bonnie, a czy ty uważasz, że Klaus to normalny człowiek?
- Dziewczyny naprawdę, nawet nie wiecie jak się teraz czuję. Jakby nie patrzeć to czego się teraz dowiedziałam, to jednocześnie najlepsza i najgorsza rzecz jaka mogła mnie w życiu spotkać. Całe szczęście okazało się, że w rzeczywistości nie zrobiliśmy nic niewłaściwego, wiecie żadnego kazirodztwa nie było, ale z drugiej dopiero teraz dokładnie zobaczyłam, jak nienormalną mam rodzinę. Moje życie okazało się kłamstwem, a ludzie których uważałam za porządnych, to tak naprawdę najbardziej chore osoby, jakie znam. Rozumiecie, że oni przez lata udawali małżeństwo tylko po to, żeby dobrze wypaść w oczach otaczającego ich społeczeństwa?
- Wiecie co, wiele w życiu słyszałam, ale takiego czegoś to jeszcze nigdy. Normalnie twoi rodzice są popieprzeni, nie żebym o tym nie wiedziała, ale w życiu nie pomyślałabym, że tak bardzo. No bo niby, co im to dało? Założę się o wszystko, że chodziło wyłącznie o pieniądze. Ludzie wolą widzieć pięknych, bogatych i kochających, a nie na zepsutych i zdradzających się na każdym możliwym rogu. Poza tym Caroline, czy twój ojciec nie zaczynał wtedy swojej kariery, może twoja matka wyglądała lepiej jako żona niż zwykła dziewczyna, no nie wiem.
- Właściwie mnie to nie powinno obchodzić, ale Klaus powiedział, że chce ich zniszczyć i teraz czuję, że stoję przed dylematem, ostrzec ich czy pozostawić to dla siebie?
- Sama nie wierzę, że to mówię- Elena wykonała bliżej niezidentyfikowany gest rękoma- ale uważam, że nawet powinnaś pomóc Klausowi. W całej tej sprawie jest coś ewidentnie nie tak i widać jak na dłoni, że tylko on może ci pomóc ją rozwikłać. Forbesowie jawnie coś ukrywają, jestem pewna, że musi być to coś wielkiego, skoro potrafili niejako sfingować swoje życie, a przecież Klaus dotarł już do takich informacji o tobie, że sama ich nawet nie znałaś.
- Ja również muszę przyznać, że powinnaś normalnie z nim porozmawiać. Sama początkowo myślałam, że jest zwykłym zwyrodniałym bydlakiem, ale spójrz wcześniej dziwiłam się, że potrafisz go nawet bronić, jednak okazał się człowiekiem z odrobiną ludzkich uczuć, poza tym nigdy nie dowiemy się co dokładnie przeżywa. Może ma rację, może zemsta pozwoli mu poczuć się z tym lepiej, może on tak samo jak ty potrzebuje kogoś, kto go wesprze.
- Dziewczyny, ja potrzebuję się z tym wszystkim oswoić i nie wiem jak wy, ale ja idę spać. Jutro zastanowię się nad całą sytuacją jeszcze raz.
- Bonnie, a czy ty uważasz, że Klaus to normalny człowiek?
- Dziewczyny naprawdę, nawet nie wiecie jak się teraz czuję. Jakby nie patrzeć to czego się teraz dowiedziałam, to jednocześnie najlepsza i najgorsza rzecz jaka mogła mnie w życiu spotkać. Całe szczęście okazało się, że w rzeczywistości nie zrobiliśmy nic niewłaściwego, wiecie żadnego kazirodztwa nie było, ale z drugiej dopiero teraz dokładnie zobaczyłam, jak nienormalną mam rodzinę. Moje życie okazało się kłamstwem, a ludzie których uważałam za porządnych, to tak naprawdę najbardziej chore osoby, jakie znam. Rozumiecie, że oni przez lata udawali małżeństwo tylko po to, żeby dobrze wypaść w oczach otaczającego ich społeczeństwa?
- Wiecie co, wiele w życiu słyszałam, ale takiego czegoś to jeszcze nigdy. Normalnie twoi rodzice są popieprzeni, nie żebym o tym nie wiedziała, ale w życiu nie pomyślałabym, że tak bardzo. No bo niby, co im to dało? Założę się o wszystko, że chodziło wyłącznie o pieniądze. Ludzie wolą widzieć pięknych, bogatych i kochających, a nie na zepsutych i zdradzających się na każdym możliwym rogu. Poza tym Caroline, czy twój ojciec nie zaczynał wtedy swojej kariery, może twoja matka wyglądała lepiej jako żona niż zwykła dziewczyna, no nie wiem.
- Właściwie mnie to nie powinno obchodzić, ale Klaus powiedział, że chce ich zniszczyć i teraz czuję, że stoję przed dylematem, ostrzec ich czy pozostawić to dla siebie?
- Sama nie wierzę, że to mówię- Elena wykonała bliżej niezidentyfikowany gest rękoma- ale uważam, że nawet powinnaś pomóc Klausowi. W całej tej sprawie jest coś ewidentnie nie tak i widać jak na dłoni, że tylko on może ci pomóc ją rozwikłać. Forbesowie jawnie coś ukrywają, jestem pewna, że musi być to coś wielkiego, skoro potrafili niejako sfingować swoje życie, a przecież Klaus dotarł już do takich informacji o tobie, że sama ich nawet nie znałaś.
- Ja również muszę przyznać, że powinnaś normalnie z nim porozmawiać. Sama początkowo myślałam, że jest zwykłym zwyrodniałym bydlakiem, ale spójrz wcześniej dziwiłam się, że potrafisz go nawet bronić, jednak okazał się człowiekiem z odrobiną ludzkich uczuć, poza tym nigdy nie dowiemy się co dokładnie przeżywa. Może ma rację, może zemsta pozwoli mu poczuć się z tym lepiej, może on tak samo jak ty potrzebuje kogoś, kto go wesprze.
- Dziewczyny, ja potrzebuję się z tym wszystkim oswoić i nie wiem jak wy, ale ja idę spać. Jutro zastanowię się nad całą sytuacją jeszcze raz.
Super rozdział. Kiedy następny.
OdpowiedzUsuńExtra rozdział. Kiedy kolejny next?
OdpowiedzUsuń