niedziela, 21 października 2018

ROZDZIAŁ CZTERNASTY

Potrzebowałam takiego dłuższego spaceru, po tych wszystkich wydarzeniach nie czułam się wystarczająco silna, żeby zmierzyć się z trudami całego mojego życia. Ilekroć miałam wrażenie, że wreszcie coś się układa, dostawałam kopa z najbardziej niespodziewanej strony.
- Hej Caroline, wszystko w porządku? Hej poczekaj!- to był Tyler, całkowicie o nim zapomniałam. Byliśmy kilka razy na kawie, okazał się bardzo sympatyczny facetem i tak naprawdę wydawało mi się, że coś z tego będzie, ale później moje życie się posypało, a on wyjechał gdzieś w sprawach firmowych i nasze relację się rozluźniły.
- Cześć Tyler, ze mną wszystko w porządku. Przepraszam, że się nie odzywałam, ale sam rozumiesz miałam dużo na głowie. Opowiadaj co u ciebie?
- Byłem na konferencji biznesowej, później przez parę miesięcy pracowałem w biurze Klausa w Nowym Jorku. Caroline wiem, że może teraz, kiedy wszystko nam się już w miarę poukładało, to może my spróbujemy. Wiesz wydawało mi się, że między nami jest jakaś więź, no nie wiem, coś co mogłoby okazać się czymś fajnym. 
- Czekaj, czekaj Tay, czy ty mnie prosisz o chodzenie?
- Nie Caroline, nie tak od razu, po prostu proszę cię o szansę dla mnie, dla nas- jak niby miałam skomentować coś takiego. Dopiero w tym momencie uświadomiłam sobie, że facet mojego życia, rasowy łajdak o złotym sercu, całował się z kobietą, która w moim mniemaniu w ogóle na niego nie zasługiwała, a chłopak, który w ogóle mnie nie kręci, właśnie chce stworzyć ze mną zdrowy, normalny związek.- Błagam cię Caroline, powiedz coś, bo zaraz serce mi wyskoczy.
- Tyler jesteś wspaniałym facetem, miłym, zaradnym, masz wszystkie cechy prawdziwego mężczyzny, o którym marzy każda kobieta. Nie wiem właściwie co teraz będzie, nie wiem nawet czy powinniśmy to robić, ale tak dam nam szansę- uśmiechnął się tak promiennie, że od razu poczułam się lepiej.
- Caroline zobaczysz sprawię, że będziesz bardzo szczęśliwa. Zrobię
wszystko co w mojej mocy żebyś zapomniała o koszmarze, który przeżyłaś- pocałował mnie tak nagle, że nie zdążyłam nawet zareagować.
- Tyler poczekaj, muszę ci jeszcze coś powiedzieć. Potrzebuję kilku dni, daj mi jeszcze kilka dni, muszę coś załatwić.
- Pomogę ci.
- Nie to na tyle prywatna sprawa, że muszę ją załatwić sama- straszne było to, że Tyler w dalszym ciągu się uśmiechał.- Postanowiłam, że wyjeżdżam jutro, chce to jak najszybciej załatwić i wtedy będziemy mogli razem coś zaplanować, zgoda?
- Oczywiście, ale wiedz, że gdybyś czegoś potrzebowała zawsze możesz do mnie zadzwonić, wtedy przyjadę obojętnie gdzie byś nie była, wiesz o tym prawda?- pokiwałam potakująco.- Dobrze, zadzwoń do mnie, a teraz lepiej już pójdę- pocałował mnie w policzek i odszedł. Stałam tak przez chwilę jak sparaliżowana, aż w końcu weszłam na moją klatkę schodową.
- Nie powiem, to była bardzo romantyczna scena- aż podskoczyłam, kiedy za plecami usłyszałam głos Klausa.- Ty i Tyler, naprawdę nie mogłaś wybrać dziwniejszego faceta. 
- Co ci do tego?!- nie wiem dlaczego, ale nagle poczułam do niego niewyobrażalną wręcz wściekłość.- Ciebie mam pytać o pozwolenie?! Idź lepiej pilnuj się swojej żony!
- A widzisz więc chodzi o Camille! Wiedziałem! Kiedy tylko dziewczyny powiedziały mi, że wyszłaś, domyśliłem się, że musiałaś usłyszeć o czym rozmawialiśmy. Jesteś zazdrosna i zrobiłaś mi na złość! Jednak nie rób tego co zamierzasz, nie waż się być z tym człowiekiem, przecież zanudzisz się z nim na śmierć! Poza tym nie kochasz go, natychmiast się z tego wycofaj!
- Bo co mi zrobisz? Mam czekać na człowieka, który nigdy nie odejdzie od żony? No co zrobisz, Klaus? Na co mam czekać?-  kolejny raz tego wieczora jakiś facet pocałował mnie tak nagle, że nie zdążyłam nic zrobić, ale tym razem było to coś, na co czekałam już tak długo, coś na co czekałam całymi latami i to był mój koniec.


***

Nie no Niklaus, zachowałeś się jak prawdziwy mężczyzna, naprawdę powinieneś dostać medal. Już świtało, przyglądałem się śpiącej Caroline i próbowałem sobie poradzić z typowym moralniakiem. Nie chodziło już tylko o lojalność wobec Camille, ale również o Caroline, nie zasługiwała na to, żebym zrobił z niej swoją kochankę, a tym właśnie teraz się stała. Wiedziałem, że w rzeczywistości zasługiwała na mężczyznę takiego jak Tyler, człowieka kochającego, dla którego zawsze będzie na pierwszym miejscu, a nie kogoś kto sam ze sobą ma wielki problem Niech to szlag!
- Klaus co się dzieję?- Caroline obudziła się i usiadła na łóżku.- Idziesz już?
- Wiesz, że muszę iść, prawda? Słyszałem jak mówisz do Tylera, że dzisiaj wyjeżdżasz, muszę jechać do domu i również się spakować.
- Nie musisz ze mną jechać i tak już za dużo dla mnie zrobiłeś- czułem się jeszcze gorzej słysząc jej pełen zrozumienia głos.- Teraz poradzę już sobie sama.
- Nie ma mowy, pamiętasz obiecałem ci, że pomogę odnaleźć twojego ojca i zamierzam dotrzymać obietnicy. Słuchaj Caroline my musimy o tym porozmawiać...
- Nie Klaus, nie musimy wiem, że nigdy nie rozwiedziesz się z żoną i nie oczekuje tego od ciebie, ale proszę cię jeżeli mamy tylko tą noc nie odchodź, pozwól mi znów przez chwile być tamtą dziewczyną, proszę cię- czułem, że nie dam rady się oprzeć, a kiedy wyciągnęła do mnie ręce już wiedziałem, że mur, który latami tak pieczołowicie budowałem runął.


***

Klaus wyszedł dopiero po śniadaniu, a zaraz po tym do drzwi zapukały dziewczyny.
- Napijecie się ze mną kawy?- zapytałam nastawiając wodę.- Opowiadaj Bonnie, jak tam kiedy ślub, no i pokazuj pierścionek- podeszłam do mniej i jej wyciągniętej ręki. Na jej palcu błyszczał piękny brylantowy pierścionek.
- Nie wierzę, że obie wiedziałyście i nie powiedziałyście mi ani słowa- mimo takich słów twarz Bonnie, aż cała promieniowała, wyglądała pięknie.
- To ty lepiej powiedz, co tutaj robił dość mocno wygnieciony Klaus?- widać było, że Elena od samego początku czekała tylko na odpowiedni moment, żeby o to zapytać, czyli na moje nieszczęście spotkały go przy mojej klatce.
- Nic, dzisiaj wyjeżdżamy do Nowego Orleanu. Klaus znalazł tam dwóch mężczyzn, którzy są kandydatami na mojego ojca.
- Chcesz powiedzieć, że Klaus od wczoraj się nie przebierał? Miał na sobie to samo ubranie, co na przyjęciu, a poza tym wiemy, że do ciebie przyszedł, sama mówiłam mu, że poszłaś do domu, więc nie wciskaj nam tutaj kitów, został u ciebie na noc?- najwyraźniej moja mina musiała być jednoznaczna.- Caroline jak mogłaś? On ma żonę, a ty zostałaś jego kochanką po tym wszystkim co zrobił! No nie wierzę, ty naprawdę jesteś głupia.
- Eleno pohamuj się- upomniała ją Bonnie.- Caroline nie chce być tak bezpośrednia jak Elena, ale naprawdę jak mogłaś się tak zachować. Nie chodzi mi o to, że Klaus przez ostatnie kilka miesięcy umilał ci życie, ale o Camille, jego żonę, czy tobie wystarcza status kochanki? 
- Nie zostałam jego kochanką, między nami nic więcej nigdy się nie wydarzy. Dziewczyny ja w ogóle nie powinnam iść na to przyjęcie, gdybym tam nie poszła nic takiego by się nie stało, poza tym przyszedł jeszcze Tyler i zgodziłam się z nim być, a kiedy Klaus to usłyszał zaczęliśmy się kłócić, no i jakoś się stało, ale dziewczyny ja tak długo na to czekałam, na chwile znów był mój, a ja ponownie poczułam się szczęśliwa. Wiem, wiem pamiętam o Camille, zdaję sobie sprawę, że nigdy się dla mnie nie rozwiedzie, ale przynajmniej mieliśmy dla siebie kilka tych godzin, tak jakby nigdy nic się nie stało, jakbyśmy znów byli zakochaną parą dzieciaków.
- Caroline, czy ty jesteś tak naiwna żeby myśleć, że to nigdy nie wypłynie, że ona nigdy się nie dowie? To pozwól, że cię uświadomię takie rzeczy zawsze wychodzą! Poza tym masz nas za kretynki, skoro teraz nie potrafiłaś się powstrzymać, to jak myślisz co będzie kiedy zostaniecie sam na sam, kilkanaście kilometrów od domów, co? Nie udawaj głupiej, wszystkie wiemy jak to się skończy, ale pamiętaj że on spędził upojną noc przy tobie, a teraz spokojnie pocałuję żonę przy śniadaniu i kiedy wreszcie wrócisz na ziemie, nie przychodź do mnie wypłakiwać oczu, bo ja cię uczciwie ostrzegałam.
- Eleno przestań wreszcie, nie jesteśmy chyba odpowiednimi osobami żeby ją oceniać. Sama chyba zapominasz jaka była nasza reakcja, kiedy powiedziałaś nam, że związałaś się z Damonem. Wybacz, ale wszyscy wiedzą, że brat Stefana nie należy do monogamicznych ludzi i kilka lat temu zdradził cię po pijaku. Wtedy ja i Caroline wspierałyśmy cię, kiedy wypłakiwałaś się na naszych ramionach, a później gdy zdecydowałaś, że do niego wracasz nie powiedziałyśmy ani jednego krytycznego słowa.
- Może w takim razie dasz jej jeszcze medal za to, że zachowała się tak nieodpowiedzialnie? Facet zrobił z niej kretynkę praktycznie przed całym krajem, a wystarczy, że zrobi do niej słodkie oczy, a ona już rozkłada przed nim nogi.
- Dziewczyny proszę was, skończmy już ten temat, pomóżcie mi lepiej się spakować, umówiliśmy się za trzy godziny, a nie wiem jaki właściwie jest plan, więc muszę wziąć jakąś większą ilość ciuchów.

***

- Wszystko w porządku? Nie odezwałaś się do mnie ani słowem odkąd wyjechaliśmy, źle wyglądasz coś się stało?- nie wiedziałem dlaczego Caroline jest tak bardzo milcząca, spodziewałem się raczej, że będzie mnie zasypywać milionem pytań, w końcu mieliśmy odnaleźć jej ojca.
- Były u mnie dziewczyny, podobno spotkaliście się przy mojej klatce. Możesz się domyślić co się stało potem. Nie chce o tym rozmawiać. Możemy się zatrzymać na tej stacji, napiłabym się kawy- zjechałem na stację, a ona wypaliła z samochodu, jakby ją parzyło. Wiedziałem, że dziewczyny musiały ją skrytykować z jednej strony nawet to rozumiałem, jednak liczyłem, że zachowają uwagi dla siebie i wesprą ją bardziej, musiałem to załatwić. Stefan podał mi numer do Eleny, a od Kola dowiedziałem się że dziewczyny są razem. Sprawdziłem czy Caroline stoi jeszcze w kolejce, ale jej nie było, najprawdopodobniej przed kupieniem kawy poszła jeszcze do łazienki, więc miałem dużo czasu. Wykręciłem numer.
- Tak słucham, Elena Gilbert przy telefonie.
- Cześć Eleno, mówi Klaus. Mogłabyś wziąć mnie na głośno mówiący, chciałbym porozmawiać z tobą i Bonnie.
- Nie rozumiem dlaczego do mnie dzwonisz, ani skąd masz mój numer, ale dobrze mów co masz powiedzieć, słuchamy cię.
- Nie będę owijał w bawełnę, Caroline powiedziała mi o dzisiejszym zajściu, a właściwie tylko wspomniała, że coś tam się między wami wydarzyło. Słuchajcie to jest sprawa między Caroline a mną, jasne może wam się nie podobać, ale nie macie prawa wyżywać się na niej, to ja, powtarzam ja mam żonę i to ja muszę spojrzeć jej w oczy nie wy i to nie wasza sprawa. Jeżeli chodzi o Caroline, ostatnie czego ona teraz potrzebuje to wasze wymówki, więc pokażcie, że z was są prawdziwe przyjaciółki i wesprzyjcie jakimś dobrym słowem. 
- Nagle jaki książę na białym koniu się znalazł, a zapomniałeś już ile łez przez ciebie wylała? To ty wlazłeś w jej życie i znów, już drugi raz próbujesz je zrujnować.
- Dziewczyny ja naprawdę was szanuje i wiem, że macie mnie za bydlaka i w innych okolicznościach przyznałbym wam rację, ale tutaj nie chodzi teraz o mnie. Mnie i Caroline połączyły koszmarne losy dwóch porzuconych dzieciaków, ja potrafiłem sobie z tym poradzić, dostałem drugą wspaniałą rodzinę, ale Caroline jest znów w kompletnej rozsypce tylko dlatego, że jej dwie najlepsze przyjaciółki zamiast jej pomóc tylko ją krytykują. Zrozumcie ja chce dać tej dziewczynie szansę na odnalezienie swojej prawdziwej rodziny może takiej, która wreszcie będzie ją kochała, pomóżcie mi, podnieście ją jakoś na duchu.
- Słuchaj Klaus, ani mi ani Elenie nic do tego co jest między tobą, a Caroline. Obiecuje ci, że kiedy następnym razem będziemy z nią rozmawiać, przeprosimy ją i jakoś rozweselimy, nie martw się, a i od teraz nie będziemy się już wtrącać w wasze sprawy, jesteście dorosłymi ludźmi i wiecie co robicie.
- Dziękuje, muszę kończyć- odłożyłem telefon akurat w momencie, kiedy Caroline do mnie podeszła.
- Z kim rozmawiałeś?- widziałem ten jej badawczy wzrok. Próbowałem się jakoś wymigać milczeniem, ale ona najwyraźniej źle to zrozumiała.- Słuchaj nie musisz przede mną ukrywać, że rozmawiasz z Camille. Wszystko rozumiem, zabawiliśmy się tak na pożegnanie to wszystko. Jeżeli wydaje ci się, że ja oczekuje czegoś od ciebie, to się mylisz. Jasne przypomniała nam się przeszłość, ale od tamtego czasu minęły lata i wiem, że masz ustatkowane życie, którego nie chce rujnować, rozumiesz?
- Jeżeli już skończyłaś swój monolog, to tak dla twojej wiadomości, nie rozmawiałem z Camille, a w czasie kiedy tak się produkowałaś, dostałem SMS-a z pytaniem od Marcela, kiedy dojedziemy, więc jeżeli spieszno ci do znalezienia ojca to radzę ci wsadzać tyłek do samochodu.
- Ja prowadzę, przez ciebie wleczemy się jak żółwie- zanim się obejrzałem siedziała już za kierownicą.
- Przypominaliśmy sobie przeszłość?- zapytałem po jakiejś pół godzinie jazdy w całkowitej ciszy.- Pamiętam, że wtedy byłaś kompletnie zielona, a teraz to tak jakby inaczej. Nie potrafiłaś mnie zapomnieć, co? Jak się spisałem?
- Poważnie? Akurat teraz wzięło cię na wspomnienia? Chyba sobie żartujesz, jeżeli myślisz, że będę łechtać twoją próżność, to się mylisz!
- No co, żałujesz? Nie chodzi tylko o poprzednią noc, ale o to, że pojawiłem się w twojej rodzinie, że powiedziałem ci prawdę?
- Nie nigdy nie będę tego żałować, w końcu dzięki tobie poznałam prawdę o samej sobie, to chyba ważniejsze od wszystkiego, co nie?
- Oczywiście, ale wracając do naszego tematu, no powiedz coś, żeby moje męskie ego poczuło się lepiej, bo jak na razie to leży na podłodze. Wielu ich było po mnie, na którym miejscu się plasuje?
- Jesteś okropny, wiesz? Kobiety nie pyta się o takie rzeczy, poza tym wtedy miałam dopiero szesnaście lat, nie miałam doświadczenia, przecież wiesz. Nie należę do kobiet szczególnie rozwiązłych więc nie było ich znowu tak wielu. Nic więcej ode mnie nie usłyszysz, poza tym jeszcze wczoraj mówiłeś żonie, że ją kochasz i ustaliliśmy, że to co się stało to tylko wybryk, trochę nas poniosło. Na tym koniec, rozumiemy się.
- Tak jest proszę Pani. Wiesz moje życie z Camille nie jest takie jakim się wszystkim wydaję i uwierz mi naprawdę w pewien sposób ją kocham, potrzebuje mnie, pomogła mi gdy tego potrzebowałem, ale nie jesteśmy szczęśliwi, a nie możemy się rozwieść, jest ode mnie zależna i gdybym odszedł nie wiem co by z nią było. Powiem ci coś, kiedy obudziłem się rano, miałem cholerne wyrzuty sumienia, żaden żonaty mężczyzna nie powinien tak postępować, to nie w porządku w stosunku do niej i do ciebie też, ale kiedy wróciłem do domu i spojrzałem jej w oczy, zobaczyłem w nich to czego najbardziej się bałem. Ona wie, ale jest coś co wypiera w niej wściekłość, zazdrość i miłość do mnie, uwielbienie do białego proszku, którym zapewne raczyła się w nocy w jednym z klubów. To wszystko spowodowało, że zupełnie nie żałuję i powiem więcej, gdybym miał wybrać zrobiłbym dokładnie to samo, bo ty patrzyłaś na mnie całkiem, no może nie całkiem- puściłem do niej oko- ale jednak przytomnymi oczami.
- Jesteś niepoprawny, ale to miłe, że wreszcie mówisz coś o sobie, od tylu miesięcy rozmawiamy tylko o mnie, moich problemach, mojej rodzinie. Właśnie zapomniałam ci powiedzieć twoja mama to cudowna kobieta widać, że Elijah ma to po niej. Kol również mi się spodobał, może jest jeszcze trochę narwany, ale myślę, że Bonnie będzie przy nim szczęśliwa.
- Widzę, że zanim uciekłaś, jednak zdążyłaś z kimś porozmawiać. Został ci jeszcze Finn do poznania, jego żona Sage, no i Rebekah jednak tutaj myślę, że jeszcze wiele wody upłynie zanim będziecie mogły porozmawiać bez żalu- obserwowałem ukradkiem jej reakcję.
- Nie mam do niej żalu, wiem że nie bylibyśmy szczęśliwi ze Stefanem i prędzej czy później i tak byśmy musieli się rozwieść, ale to takie dziwne, jakbyśmy miały się spotkać, bo jakby nie patrząc była jego kochanką...- urwała nagle, najprawdopodobniej zdając sobie sprawę o czym oboje myślimy.- To tak jakbym miała stanąć przed twoją żoną. Skoro mówisz, że ona się domyśliła to nie wiedziałabym, co ze sobą zrobić.
- Rozumiem, no nic jesteśmy. Caroline witaj w Nowym Orleanie- mimo wszystko poczułem niewyobrażalną ulgę, że mogłem skończyć tą rozmowę
_________________________________________________
WITAM! Jak wam mija weekend? Postanowiłam wstawić wam kolejny rozdział, bo akurat skończyłam już szesnasty i zaczynam następny, a wy cieszcie się spokojem u Klausa i Caroline bo za kilka rozdziałów znów wszystko runie. Po prostu uwielbiam dramaty:) Ps. To nie przypadek, że na szablonie pojawili się Camille i Tyler.

3 komentarze:

  1. Klaus i Caroline! Oni muszą być razem, zdecydowanie! Opowiadanie jest świetne, pochłonęłam wszystko za jednym zamachem i szczerze mówiąc mam szczerą nadzieję, że to pierwsze, ale nie ostatnie Twoje opowiadanie, jakie czytam ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Pierwszy pocałunek za nami. Oby zaszło coś jeszcze pomiędzy Klausem i Caroline oraz aby byli razem.

    OdpowiedzUsuń