- Klaus nawet sobie nie wyobrażasz jak cudowne były te ostatnie trzy dni!- Caroline niemal wparowała do mojego biura.- Mam ci tyle do opowiedzenia, a nawiasem mówiąc Jenny nie skomentowała mojego przyjścia, to dziwne- miała tak zabawną minę, że nie mogłem się nie roześmiać.- Mniejsza z tym, popatrz, mam w tej teczce wszystko, czego ty chciałeś. Dowody na Johna Forbesa, jak i na to, że Liz Forbes, wcale nie jest tym za kogo się podaje.
- Caroline i co ty niby chcesz z tym wszystkim zrobić, co?- nie wierzyłem, żeby była w stanie, posłać
ich do więzienia, nawet po tym co wiedziała.- Zamierzasz pójść na policje i zgłosić, jego przestępstwa?
- Nie Klaus, wysłanie go do więzienia nie wystarczy. Oni muszą cierpieć, słyszysz? Cierpieć, jak ja i moi prawdziwi rodzice, a odsiadka kilku lat nie jest odpowiednią karą, nie taką, na jaką zasłużyli.
- Caroline, czy ty słyszysz, co mówisz?- byłem zaskoczony, takim obrotem sprawy.- Przecież nie jesteś taka, nie jesteś takim człowiekiem. Ludzie pokroju Liz i Johna Forbesa tak, ale nie ty. Nie zniżaj się do ich poziomu, idź na policję, zgłoś wszystko tak, żeby ktoś inny mógł dokończyć tą sprawę. Pozwól sobie na życie, odpuść i idź na przód. Powiedziałaś, że twoi rodzice są cudownymi ludźmi, daj wam czas na poznanie się, na nadrobienie wszystkiego, co straciliście.
- Właśnie o to chodzi Klaus, tego się nie da nadrobić! Sam chciałeś zniszczyć Forbesów, za krzywdę, jaką wyrządzili twojej matce, byłeś w stanie posunąć się do wszystkiego, to teraz pozwól, że zrobię to za ciebie.
- Właśnie o to chodzi Caroline, doskonale wiem co czujesz i jestem w stanie to zrozumieć, ale to ty o czymś zapominasz. Znam również uczucie, jakie towarzyszy zemście, kiedy już jej dokonasz i mogę ci powiedzieć, że wtedy wcale nie jest łatwiej z tym żyć, a wręcz przeciwnie jest trudniej. Trudniej pogodzić się z tym, to co zrobisz nie przyniesie ulgi twoim rodzicom.
- Tym razem to nie twoja sprawa, zrobię co uważam za słuszne- wyszła nie zwracając już na mnie uwagi.
- Cześć braciszku, widziałem Caroline, wyglądała na wściekłą- do gabinetu wszedł Elijah.- Powiesz o czym rozmawialiście? Jak przypuszczam, nie obyło się bez sprzeczki?
- Caroline zdobyła dowody na przestępczą działalność Johna Forbesa- zobaczyłem jego entuzjazm.- Nie ciesz się tak, wcale nie zamierza iść z tym wszystkim na policje, chce zemsty. Martwię się, nigdy wcześniej jej takiej nie widziałem.
- Co zamierzasz zrobić, powstrzymasz ją?
- Tak, muszę ją powstrzymać, bo wiem, że nie poradzi sobie z poczuciem winy- pokazałem mu teczkę.- Zamieniłem je kiedy wygłaszała swoje plany, nawet tego nie zauważyła. Nie pozwolę, żeby zniżyła się do poziomu rynsztoka, w którym od lat taplają się Forbesowie, sam ich zgłoszę.
- Czytałeś? Czy to co tam jest, wystarczy żeby posłać ich do więzienia?
- Jak myślisz, co powiedzą sędziowie, kiedy okażę się, że cały dorobek życia Johna Forbesa, to brudne pieniądze? Uzyskane dzięki narkotykom, broni i handlu ludźmi- jak się spodziewałem takie przedstawienie sprawy wystarczyło, żeby moralny Elijah poczuł obrzydzenie.
- Nie rozumiem, jak przez te wszystkie lata, nikt nie wpadł na ślad jego działalności- pokręcił głową z niedowierzaniem.- Nie wierzę, że wszyscy nic nie wiedzieli, takich rzeczy nie da się ukryć.
- Nawet jeżeli ktoś był świadomy, mogę się założyć, że John już zadbał o to, żeby nie pisnął ani słówka. Wystarczy spojrzeć na to, co zrobiono z rodzicami Caroline. Oboje musieli latami się ukrywać z obawy o własne życie, a siostra Liz zajęła jej miejsce, nawet bez mrugnięcia okiem. Takim ludziom, jak oni zależy wyłącznie na pieniądzach i władzy.
- Niklaus nie chce, żebyś uznał, że cię popędzam, ale kiedy porozmawiasz z Caroline?- wiedziałem o czym mówi, ale nie chciałem za nic o tym teraz myśleć.- Podjąłeś już decyzję?
- Tak, zrobię to co do mnie należy.
- Przepraszam Caroline, niepotrzebnie ponownie pojawiałem się w twoim życiu- nie chciałam tego słuchać, nie teraz, kiedy nie potrafiłam go po prostu znienawidzić.
- Nie Klaus, cieszę się, że wróciłeś, bo uchroniłeś mnie od wielu błędów, których mogłabym gorzko żałować. Nie żałuję nawet, że cię pokochałam. Zwyczajnie mieliśmy pecha, nie byliśmy dla siebie właściwi. Jednak wiedz, że już nigdy cię nie zapomnę- nie czekałam już na jego odpowiedź, musiałam stąd zniknąć. Musiałam odejść teraz, kiedy tak bardzo go potrzebowałam.
___________________________________________________________
Ogłaszam KONIEC! Tak, tak wiem straszny koniec, ale poczekajcie, ogłaszam KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ tego opowiadania. Nie wiem czy ktoś z was zauważył, ale jakiś czas temu zmienił się szablon, a na nim są cztery osoby, Klaus-Caroline-Tyler-Camille, na tle Nowego Jorku, więc jeżeli uważnie czytaliscie wiecie, że Tyler i Camille byli w tej części raczej tylko wspomniani, a główna akcja toczyła się w Los Angeles.
W związku z tym, możecie się już domyślić, że w części drugiej przenosimy się do Nowego Jorku, a ta poboczna dwójka będzie odgrywała ważną role. Mogę wam jeszcze zdradzić, że jak tutaj mieliśmy bardziej historię Caroline, tak w kolejnej prym będzie wiódł Klaus i jego małżeństwo z Camille, która nie będzie potworem. Wiem, że praktycznie wszyscy jej nie lubią (sama za nią nie przepadam), ale nie chce tego rozwiązywać tak, że Klaus odchodzi do innej, tak po prostu, więc będziecie musieli ją znieść. Jeżeli natomiast chodzi o Caroline, wszystkiego dowiecie się, czytając fabułę II części. Pozdrawiam i proszę o komentarze, dobrze wiedzieć, że ktoś jest ze mną:)
- Caroline i co ty niby chcesz z tym wszystkim zrobić, co?- nie wierzyłem, żeby była w stanie, posłać
ich do więzienia, nawet po tym co wiedziała.- Zamierzasz pójść na policje i zgłosić, jego przestępstwa?
- Nie Klaus, wysłanie go do więzienia nie wystarczy. Oni muszą cierpieć, słyszysz? Cierpieć, jak ja i moi prawdziwi rodzice, a odsiadka kilku lat nie jest odpowiednią karą, nie taką, na jaką zasłużyli.
- Caroline, czy ty słyszysz, co mówisz?- byłem zaskoczony, takim obrotem sprawy.- Przecież nie jesteś taka, nie jesteś takim człowiekiem. Ludzie pokroju Liz i Johna Forbesa tak, ale nie ty. Nie zniżaj się do ich poziomu, idź na policję, zgłoś wszystko tak, żeby ktoś inny mógł dokończyć tą sprawę. Pozwól sobie na życie, odpuść i idź na przód. Powiedziałaś, że twoi rodzice są cudownymi ludźmi, daj wam czas na poznanie się, na nadrobienie wszystkiego, co straciliście.
- Właśnie o to chodzi Klaus, tego się nie da nadrobić! Sam chciałeś zniszczyć Forbesów, za krzywdę, jaką wyrządzili twojej matce, byłeś w stanie posunąć się do wszystkiego, to teraz pozwól, że zrobię to za ciebie.
- Właśnie o to chodzi Caroline, doskonale wiem co czujesz i jestem w stanie to zrozumieć, ale to ty o czymś zapominasz. Znam również uczucie, jakie towarzyszy zemście, kiedy już jej dokonasz i mogę ci powiedzieć, że wtedy wcale nie jest łatwiej z tym żyć, a wręcz przeciwnie jest trudniej. Trudniej pogodzić się z tym, to co zrobisz nie przyniesie ulgi twoim rodzicom.
- Tym razem to nie twoja sprawa, zrobię co uważam za słuszne- wyszła nie zwracając już na mnie uwagi.
- Cześć braciszku, widziałem Caroline, wyglądała na wściekłą- do gabinetu wszedł Elijah.- Powiesz o czym rozmawialiście? Jak przypuszczam, nie obyło się bez sprzeczki?
- Caroline zdobyła dowody na przestępczą działalność Johna Forbesa- zobaczyłem jego entuzjazm.- Nie ciesz się tak, wcale nie zamierza iść z tym wszystkim na policje, chce zemsty. Martwię się, nigdy wcześniej jej takiej nie widziałem.
- Co zamierzasz zrobić, powstrzymasz ją?
- Tak, muszę ją powstrzymać, bo wiem, że nie poradzi sobie z poczuciem winy- pokazałem mu teczkę.- Zamieniłem je kiedy wygłaszała swoje plany, nawet tego nie zauważyła. Nie pozwolę, żeby zniżyła się do poziomu rynsztoka, w którym od lat taplają się Forbesowie, sam ich zgłoszę.
- Czytałeś? Czy to co tam jest, wystarczy żeby posłać ich do więzienia?
- Jak myślisz, co powiedzą sędziowie, kiedy okażę się, że cały dorobek życia Johna Forbesa, to brudne pieniądze? Uzyskane dzięki narkotykom, broni i handlu ludźmi- jak się spodziewałem takie przedstawienie sprawy wystarczyło, żeby moralny Elijah poczuł obrzydzenie.
- Nie rozumiem, jak przez te wszystkie lata, nikt nie wpadł na ślad jego działalności- pokręcił głową z niedowierzaniem.- Nie wierzę, że wszyscy nic nie wiedzieli, takich rzeczy nie da się ukryć.
- Nawet jeżeli ktoś był świadomy, mogę się założyć, że John już zadbał o to, żeby nie pisnął ani słówka. Wystarczy spojrzeć na to, co zrobiono z rodzicami Caroline. Oboje musieli latami się ukrywać z obawy o własne życie, a siostra Liz zajęła jej miejsce, nawet bez mrugnięcia okiem. Takim ludziom, jak oni zależy wyłącznie na pieniądzach i władzy.
- Niklaus nie chce, żebyś uznał, że cię popędzam, ale kiedy porozmawiasz z Caroline?- wiedziałem o czym mówi, ale nie chciałem za nic o tym teraz myśleć.- Podjąłeś już decyzję?
- Tak, zrobię to co do mnie należy.
***
- Dziewczyny rozumiecie on próbuje mnie powstrzymać?- musiałam się komuś wyżalić, potrzebowałam teraz wsparcia.- Zachowuje się jakby nie rozumiał, dlaczego to jest dla mnie tak ważne, żeby Forbesowie zapłacili za wszystko, czego się dopuścili.
- Nie spodziewałam się, że to powiem, ale Niklaus Mikaelson w tej jednej, jedynej kwestii ma całkowitą rację- powiedziała Elena.- Caroline pomyśl przez chwilę, czy twoi rodzice będą dumni wiedząc, że ich córka nawet jeżeli ze szlachetnych pobudek, usiłuje zniszczyć innych ludzi? Nie będę ci prawiła morałów, bo z jednej strony doskonale rozumiem, dlaczego chcesz to wszystko zrobić i jeżeli miałabym być szczera, sama z wielką przyjemnością zobaczyłabym, jak ktoś skopuje zarozumiały tyłek Forbesów, ale z drugiej wiem co kieruje Klausem. Przecież powiedział ci, że zemsta nie przynosi ani ulgi, ani chwały, a nie chce żebyś musiała cierpieć do końca życia przez takich jak oni. Zasługujesz na szczęście.
- Jeżeli naprawdę tak uważacie to spójrzcie na to- rzuciłam im teczkę, którą dostałam od Josepha Atayana.- Zobaczcie na własne oczy, jakich John dopuszczał się okropności. Ilekroć pomyślę, że za pieniądze z krzywdy innych prowadziłam spokojne, wystawne życie robi mi się niedobrze. Wiecie ile krwi na rękach, mogą mieć Forbesowie? Tylko spójrzcie, a wtedy mnie zrozumiecie!
- Caroline tylko, że tutaj jest jakaś poprawiona umowa- nie mogłam uwierzyć w słowa Bonnie.
- KLAUS!- krzyknęłam przyglądając się dokumentom.- To jego robota, zamienił teczki! Zamorduje go, po co on w ogóle wtrąca się w nie swoje sprawy?!
- Dlatego, że cię KOCHA i nie chce, żebyś narobiła jakiś głupot- odpowiedziała po prostu Elena. Lepiej spójrzcie na to, co pokazują w wiadomościach.
Wielki potentat naftowy John Forbes wraz z żoną aresztowani. Wszystko wskazuje na to, że jeden z największych biznesmenów Ameryki, jest zamieszany w działalność zorganizowanej grupy przestępczej. Policja na razie nie chce udzielać, jakiś konkretnych informacji odnośnie zarzutów, jakie stawiane są Panu Forbesowi i jego żonie, ale jak udało się ustalić naszym reporterom, mówi się o praniu brudnych pieniędzy, handlu narkotykami, bronią oraz ludami. Sprawa jest tym bardziej zaskakująca, ponieważ dotychczas jeszcze nie ucichł skandal z nieślubnym synem Pana Forbesa, jak i jego rzekomych problemach z finansami firmy. Będziemy Państwa informować na bieżąco, jak tylko uda nam się dotrzeć do szczegółowych informacji.
- Powiem wam, że Klaus kolejny raz zasłużył na pochwałę- powiedziała uśmiechnięta Elena.- Spójrzcie tylko, jak szybko zadziałał? Jednak co by nie mówić, pieniądze od czasu do czasu się przydają- nie rozumiałam, jak dziewczyny mogły uwarzyć go jeszcze za bohatera.
- Niepotrzebnie się wtrącił, poczekajcie no, on jeszcze ode mnie usłyszy- chwyciłam torebkę i kluczyki od auta.- Zamknijcie za sobą, jak będziecie wychodzić.
- Masz rację Eleno, Klaus zachował się wreszcie jak mężczyzna.
***
Nie rozumiałam do końca dlaczego, ale wiedziałam, że Klausa powinnam szukać blisko szpitala, w którym hospitalizowany był Mikael Mikaelson. Czułam, że właśnie tam będzie próbował się ukryć, po numerze jaki mi wywinął.
- Witam naszego bohatera- powiedziałam podchodząc do niego.- Ukrywasz się tutaj ze strachu przede mną? Trzeba było wejść do środka, to może powstrzymałabym się, przed zrobieniem ci awantury- dopiero teraz zauważyłam, że Klaus z daleka przygląda się swoim rodzicom, rodzeństwu i Camille.- Klaus co się z Tobą dzieję?- zapytałam mając, jakieś złe przeczucia.- Chciałam z Tobą tylko porozmawiać- nadal się nie odzywał.- Dobrze skoro okazujesz wstyd i nie chcesz nic powiedzieć, to pozwól chociaż, że ja coś powiem.- Dziękuje ci, dziękuje za to, że się pojawiłeś, że mi pomogłeś, że dzięki tobie odnalazłam swoją prawdziwą rodzinę. Okazałeś siłę, której sama nigdy nie byłabym w stanie okazać, dzięki tobie dowiedziałam się wielu rzeczy o sobie i o tym, ile jestem zdolna znieść- spojrzał na mnie.- Gdybyś nie wrócił, nie ukazał prawdziwej twarzy Forbesów, nigdy pewnie nie dowiedziałabym się, kim jestem i dzisiaj byłabym żoną niewłaściwego mężczyzny. Klaus dzisiaj jestem pewna, że zawsze wiedziałam, że nie jesteś złą postacią w mojej historii.
- Caroline, jak ja cię kocham- to był wymarzone przeze mnie słowa, jednak brzmiały dziwnie.- Gdybym tylko mógł- wiedziałam, że usłyszę coś strasznego.- Camille jest w ciąży- mój świat rozpadł się w jednej chwili.- Nie mogę być samolubny, chociaż bardzo bym tego pragnął, nie potrafię porzucić mojego dziecka, nawet kosztem własnego szczęścia. Nie zniósł bym myśli, czy Camille odpowiednio się nim zajmuję i nigdy nie mógłbym do końca poświęcić się dla Ciebie, proszę zrozum mnie.
- Wiesz co Klaus, godzinę temu byłam niemal pewna, że teraz kiedy pozbyliśmy się z naszego życia Forbesów, odnaleźliśmy moich rodziców, a ty rozwodzisz się z Camille, będziemy mogli w końcu odetchnąć i założyć własną rodzinę- nie mogłam sobie pozwolić na łzy.- Jaka ja byłam głupia, marząc o tym, że wreszcie odnalazłam mężczyznę mojego życia. Najwyraźniej wszyscy sprzeciwiają się naszemu szczęściu, pamiętasz zawsze ci powtarzałam, że nigdy nie zostanę tą drugą w twoim
życiu i ciągle się tego trzymam. Idź do nich, idź do swojej rodziny, masz rację to dziecko ciebie potrzebuje, potrzebuje chociaż jednego stabilnego rodzica w życiu, a ja sobie poradzę. Teraz również odnalazłam kogoś, kto mnie potrzebuje, kogoś kto da mi miłość, nie martw się nie mam żalu. Po prostu wyobrażałam sobie, że wystarczy już tych przeszkód w naszym życiu. Jednak najwyraźniej my nigdy nie mieliśmy być razem, Klaus.- Przepraszam Caroline, niepotrzebnie ponownie pojawiałem się w twoim życiu- nie chciałam tego słuchać, nie teraz, kiedy nie potrafiłam go po prostu znienawidzić.
- Nie Klaus, cieszę się, że wróciłeś, bo uchroniłeś mnie od wielu błędów, których mogłabym gorzko żałować. Nie żałuję nawet, że cię pokochałam. Zwyczajnie mieliśmy pecha, nie byliśmy dla siebie właściwi. Jednak wiedz, że już nigdy cię nie zapomnę- nie czekałam już na jego odpowiedź, musiałam stąd zniknąć. Musiałam odejść teraz, kiedy tak bardzo go potrzebowałam.
___________________________________________________________
Ogłaszam KONIEC! Tak, tak wiem straszny koniec, ale poczekajcie, ogłaszam KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ tego opowiadania. Nie wiem czy ktoś z was zauważył, ale jakiś czas temu zmienił się szablon, a na nim są cztery osoby, Klaus-Caroline-Tyler-Camille, na tle Nowego Jorku, więc jeżeli uważnie czytaliscie wiecie, że Tyler i Camille byli w tej części raczej tylko wspomniani, a główna akcja toczyła się w Los Angeles.
W związku z tym, możecie się już domyślić, że w części drugiej przenosimy się do Nowego Jorku, a ta poboczna dwójka będzie odgrywała ważną role. Mogę wam jeszcze zdradzić, że jak tutaj mieliśmy bardziej historię Caroline, tak w kolejnej prym będzie wiódł Klaus i jego małżeństwo z Camille, która nie będzie potworem. Wiem, że praktycznie wszyscy jej nie lubią (sama za nią nie przepadam), ale nie chce tego rozwiązywać tak, że Klaus odchodzi do innej, tak po prostu, więc będziecie musieli ją znieść. Jeżeli natomiast chodzi o Caroline, wszystkiego dowiecie się, czytając fabułę II części. Pozdrawiam i proszę o komentarze, dobrze wiedzieć, że ktoś jest ze mną:)
W ciąży ??? Seriously???
OdpowiedzUsuńNieeeeeee!!!!!!
Zawsze musi namieszać sucz jedna...
Skoro jest taka imprezowa to może to nie jego dziecko .. Oby ������
O MÓJ BOŻE XD
OdpowiedzUsuńNIE MOGĘ DOCZEKAC SIĘ KOLEJNEJ CZĘŚCI TEGO OPOWIADANIA
CZEKAM Z NIECIERPLIWOŚCIĄ
A. ania
Moim zdaniem trochę więcej wpisów powinno być w tym wątku.Takie jest moje skromne zdanie na ten temat.
OdpowiedzUsuńPrzeczytałem to wszystko bardzo dokładni i oceniam to bardzo wysoko.
OdpowiedzUsuń